Usługi parapsychologiczne, wizjonerstwo, ezoteryka, rozwiązywanie problemów wydarzeń losowych, zdrowotnych, biznesowych, związków uczuciowych.
niedziela, 29 czerwca 2014
Sekty i pseudo uzdrowiciele
Chciałem ostrzec tych wszystkich, którzy szukając ostatniej deski ratunku mogą znaleźć ostatniego gwoździa do swojej trumny. Całkiem niedawno spotkałem się z bardzo niebezpieczną praktyką pewnej kobiety z trójmiasta, a dokładnie z Gdyni, która z pomocą Boga (jak sama twierdzi) jest w stanie wyleczyć człowieka z różnych dolegliwości - w tym raka. Niby nic niepokojącego się nie dzieje. Zdarzają się przecież ludzie, którzy posiadają zdolności uzdrawiania. Jeżeli osoba z takimi zdolnościami wierzy w Boga i ma dobre intencje w stosunku do drugiego człowieka to czemu nie? Z boską pomocą możemy doznać cudu uzdrowienia.
Mnie osobiście zaniepokoiły słowa uzdrowicielki z Gdyni, która zakazała kontynuacji podjętego leczenia u lekarza specjalisty i tym samym nakazała odstawienia leków. Nie tak dawno był przypadek podobnych praktyk pewnego uzdrowiciela, który przyczynił się do zgonu dziecka. Niestety, w takich przypadkach wygrywa siła manipulacji drugim człowiekiem, a nie zdrowy rozsądek. Osoby chore są łatwym celem dla pewnej grupy oszustów chcących zarobić na ich naiwności. Nie zamierzam krytykować bioenergoterapeutów lub tych, którzy w sposób profesjonalny i rzetelny podchodzą do sposobu leczenia, lecz staram się zwrócić Państwa uwagę na fakt, w którym zachodzi bardzo wielkie ryzyko pogorszenia się stanu zdrowia. Co w późniejszym czasie doprowadzić może do tragedii na skutek zaprzestania leczenia farmakologicznego.
Nie jestem w stanie wyobrazić sobie co siedzi w głowie takich ludzi, którzy udają, że leczą i próbują uzależnić chorego człowieka od swoich nieczystych wpływów. Moje przekonanie w takich sytuacjach jest jednoznaczne: albo babsko należy do sekty, która potrafi przybrać słowo w imię Boga i szukają bogactwa wśród samotnych osób... albo tak zwany wolny strzelec zarabiający na naiwności ludzkiej. Istnieje jeszcze jedna możliwość, która bardziej skłania do niepoczytalności (uzdrowicielki).
Ale jak to stare przysłowie głosi "każdy głupi ma swój rozum". W tym przypadku utrata rozumu kosztuje 30zł wizytą, która musi być codzienną "terapią" trwającą do niewiadomego terminu, czyli aż do zgonu materialnego lub naturalnego danego zawodnika lub zawodniczki.
Wszystkim z Państwa, którzy postanowią szukać ostatniej nadziei u takich osób osobiście doradzam głębokie zastanowienie się i sprawdzenie wiarygodności osoby uzdrawiającej. Oczywiście ma to na celu niestracenie całego majątku i tym samym nieskrócenie swojego cennego życia.
Proszę zapamiętać - to nie my szukamy sekty, tylko dobrze zorganizowana i poinformowana sekta znajduje nas.
sobota, 21 czerwca 2014
Podpowiedź dla Tuska
Drogi Panie Premierze,
ponieważ szkoda mi Pana jako człowieka, który pogubił się w tym uczciwym kraju... a jak się ostatnio dowiedzieliśmy "Polska to *** i kamieni kupa", a mówiąc bardziej przyzwoitym językiem - Polska to dziki kraj - jak twierdzą Pańscy klubowi koledzy, i że ten kraj praktycznie nie istnieje. Zmuszony jestem otworzyć Panu oczy, a przynajmniej zmusić do myślenia. Mam nadzieję, że zadając Panu delikatną łamigłówkę nie wywołam żadnych ubocznych efektów w Pana psychice.
Uwaga! Zaczynamy, Panie Donaldzie.
1. Poproś, Drogi Premierze, Panią Kidawę Błońską o zaparzenie dobrej kawy.
2. Usiądź wygodnie (może jakaś kozetka).
3. Pozbądź się Borowików (przynajmniej na 30 min.).
4. Zamknij oczy i zastanów się (tylko spokojnie... i nie marszcz brwi, bo brzydko wyglądasz).
a) Dlaczego Mariuszowi Kamińskiemu nie uchylono immunitetu?
b) Z jakiego powodu niektórzy Pana klubowi koledzy głosowali za odrzuceniem wniosku? [Czyżby znali treść nagrań wcześniej niż Pan?]
c) Kto zlecił nagranie Belki i Sienkiewicza? [Może za wszystkim stoją dziennikarze?]
d) Co dobrego zrobił Pan dla tego kraju, polskiej gospodarki, przedsiębiorców oraz tych wszystkich, którzy odprowadzali miliony podatków do budżetu, a których za przyzwoleniem rządu wykończono i pozbawiono godności oraz środków do życia. Jak po Pana ustąpieniu ludzie wspominać będą rządy PO i jak zapisze się Pan w historii tego kraju?
Ja odpowiedzi znam i mogę tylko podpowiedzieć ułatwiając Panu ciężkie myślenie w tym niekorzystnym czasie dla Pana,że z pewnością za kompromitującymi nagraniami nie stoi żaden obcy wywiad, a już na pewno żadna Rosja.
Jest takie bardzo mądre przysłowie: Nosił wilk razy kilka, aż ponieśli i wilka.
Ale mądrości ludowe może pojąć tylko ten, kto czuje się POLAKIEM.
niedziela, 15 czerwca 2014
Patologia w Rządzie Donalda Tuska
Zgodnie z moimi ubiegłorocznymi przewidywaniami (andrzejki
2012 Malinowy Ogród-Gdańsk Osowa) zbliża się koniec rządów Donalda Tuska. Choć on sam ma nadzieje, że
przeczeka kolejne dwa miesiące (lipiec, sierpień) i afera podsłuchowa na czele
z Belką przycichnie. Jednak ja przewiduje, że społeczeństwo Polskie z pewnością
nie zapomni o tym incydencie, a sam Tusk będzie zmuszony ponieść daleko idące
konsekwencje. To, że panuje totalna patologia wśród polityków z pierwszych
szeregów (układy, korupcja) już wiemy od dawna, ale to ,że w podrzędnym lokalu
politycy wraz z biznesmenami lub ludźmi niewiadomego pochodzenia, przy
kieliszku wódki omawiają sprawy "Najwyższej Wagi Państwowej" jest
totalną kompromitacją i zachwianiem bezpieczeństwa narodowego. Skoro takich
leszczy jak Belka (choć moim zdanie powinien zmienić nazwisko na Beton) można
bez żadnego problemu złapać na mikrofon, to należy zastanowić się jakie jeszcze
kompromitujące nagrania (polityków) posiadają pewne osoby lub pewne służby
wywiadu… niekoniecznie polskiego… i kto tak na prawdę nagrał te pijane ofermy.
Powracając do premiera Tuska - jego poważniejsze kłopoty
zaczynają się już od lipca, kiedy sytuacja w jego otoczeniu stanie się napięta
i dochodzić może do zbyt wylewnych (złych) emocji z jego strony. Sam Tusk
poczuje się oszukany i to właśnie będzie przyczyną jego gniewu i braku
panowania nad emocjami. Miesiąc sierpień nie wnosi żadnych korzystnych zmian.
Wręcz przeciwnie. Przyjdzie mu zapłacić za wcześniejszy miesiąc, a wiec co
zasieje w lipcu zbierze w sierpniu. Moim zdaniem zbiory okażą się bardzo złe i
surowe dla obecnego premiera (nie wykluczam dymisji). Wrzesień przynosi wielkie
zwątpienie i koniec pewnych nieczystych wpływów. Być może Pan Tusk zrozumie
znaczenie słowa „rodzina”, o którym już dawno zapomniał i wówczas październik
przynieść może bardzo dobre informacje z ust jego córki. Być może powiększy
się rodzina Donaldowi…kto wie?
Ja, kiedy jeszcze wierzyłem w uczciwość polityków osobiście
oddałem głos na PO. niestety z upływem lat uważam, że Pan Tusk nie zrobił nic w
zwalczaniu korupcji w tym kraju, a wręcz przeciwnie. Pomógł jej przynajmniej w
30% rozwinąć skrzydła, bo brak reakcji ze strony osób wpływowych jest niczym
innym jak wyrażeniem swojej aprobaty dla danego procederu. Życzę obecnemu
(jeszcze) premierowi otwartego umysłu i obiektywności w podejmowaniu ważnych
dla kraju spraw.
Na zakończenie dodam, że Polacy w chwili obecnej nie są w
stanie zaufać Panu, ale ma Pan duże szanse żeby to zmienić. Powtarzam, duże
szanse. To, jak Pan taką szansę wykorzysta… zależy tylko od Pana.
środa, 4 czerwca 2014
Wiara
Dla niektórych ludzi istnienie Boga to farsa i mit wymyślony przez drugiego człowieka w celu narzucenia pewnych praw i obowiązków. Jednak każdy człowiek w coś musi wierzyć. Inaczej nie byłby człowiekiem, tylko maszyną. Jedni uważają, że wierzą w samego siebie i swoją siłę. Kolejni wierzą w Boga, a jeszcze inni w kosmitów. Każda wymieniona wiara jest do przyjęcia. Pod warunkiem, że nie krzywdzimy swoimi przekonaniami innych ludzi.
Człowiek powinien zawsze nosić w sobie głęboką wiarę, bo to dzięki niej jest w stanie wyjść z niejednej ciężkiej życiowej sytuacji. To właśnie siła wiary pomogła przeżyć m.in. żyjącym byłym więźniom różnych narodowości z Auschwitz-Birkenau.Wiara daje nam nadzieję, siłę, odwagę oraz upór potrzebny do osiągnięcia naszych zamierzeń. Brak wiary doprowadza nas do uległości, poddania się, a w późniejszym czasie porażki.
Proszę sobie wyobrazić jaką potężną wiarę w Boga i drugiego człowieka miał Maksymilian Kolbe oddając życie za współwięźnia. Ta wiara okazała się silniejsza od strachu przed śmiercią i celą głodową. Dlatego namawiam Was abyście zawsze posiadali wiarę i mocno wierzyli.
Ja sam często pytam strapionych "Wierzysz w Boga?" Jeśli słyszę odpowiedź- "Nie,nie wierzę" odpowiadam wtedy "To zacznij wierzyć, bo to twoja jedyna nadzieja". Ale jeśli słyszę odpowiedź potwierdzającą, to zadaje drugie pytanie: "Jeśli wierzysz w Boga, a Bóg jest z Tobą, to kto przeciwko Tobie?".
wtorek, 3 czerwca 2014
Korwin Mikke
Skoro aż tak wielkie Pan Korwin wzbudził zainteresowanie swoją osobą wśród młodzieży polskiej, to coś w tym musi być...tylko zastanawiam się, co? Co posiada w sobie ten człowiek, że tyle młodzieży oddało na niego swój głos w wyborach do europarlamentu? Co zrobił Janusz Korwin Mikke by zwrócić na siebie tak wielką uwagę? Czyżby jego nienaganny akcent i aksamitny głos spowodował skuteczne dotarcie do tysięcy Polaków? A może nosi on niewidzialną czapeczkę z dzwonkami na głowie, taką samą którą noszono niegdyś na dworach królewskich? Otóż drodzy Państwo, Janusz Korwin Mikke nie posiada żadnego magnesu. Nie posiada on również daleko idącej wizji lepszego państwa. Oddane na niego głosy są ripostą młodych ludzi za wyśmiewanie się z nich przez obecnych polityków. Świadoma młodzież zdaje sobie sprawę, że nie jest w stanie przebić się przez zakorzenione układy i układziki w tym kraju i wcześniej czy później Państwo Polskie wydali zdolnych ludzi w poszukiwaniu pracy za granicą... a w tym czasie rząd wydłuży o kolejne trzy lata wiek emerytalny.
Skoro w chwili obecnej społeczeństwo traktowane jest niepoważnie to nie dziwmy się, że świadomie wybieramy niepoważnych polityków. Politycy powinni wiedzieć, że my (społeczeństwo) jesteśmy widzami w okrągłym namiocie, którzy bacznie przyglądają się komicznym wystąpieniom niektórych z nich, grających na miękkich trocinach. To my, naród, oddajemy swój głos na nich i to my, Naród, nagradzamy ich brawami lub gwizdami. W każdym dobrym cyrku jest jeden klaun (no może dwóch), ale ponad 90% klaunów pod jednym namiotem to lekka przesada.
poniedziałek, 28 kwietnia 2014
Pod złymi wpływami innych ludzi
Czasami
zastanawiam się gdzie kończą się granice ludzkiej głupoty, a w którym momencie
rozpoczyna się choroba psychiczna. W jaki sposób możemy rozpoznać głupiego od
chorego? Sami Państwo będziecie mogli wyrazić swoją opinię i ocenić
postępowanie przedstawionych postaci.
Ola. 31 lat – sekretarka.
Porzucona
dziewczyna po trwającym blisko dwa lata
romansie. Nie może pogodzić się z utratą kochanka z pracy. Początkowo myślała,
że to tylko chwilowe rozstanie. Takie, które już miało nie raz miejsce. Jednak
po miesiącu dociera do jej świadomości, że to
jest definitywny koniec. W tej sytuacji Ola postanawia zemścić się na
swoim kochanku i zaczyna wypisywać smsy do jego żony. Początkowo w sposób
delikatny - jako „życzliwa osoba” donosząc o niewierności męża. Z czasem posuwa
się ona do zastraszania i wulgaryzmów nie tylko nieszczęsnej żony ale i całej
rodziny (w tym dzieci).
Kiedy
działania Oli nie przynoszą oczekiwanych efektów w postaci odzyskania kochanka
poprzez rozbicie jego małżeństwa, decyduje się ona na kolejny krok. Tym razem
skupia całą swoją złość tylko na jednej osobie - byłym kochanku. Zdesperowana
swoją platoniczną miłością donosi do wszelkich możliwych instytucji Państwowych
o przekrętach i nielegalnych interesach kochanka. Kiedy mężczyzna zaczyna mieć poważne problemy
natury prawnej, owa dama korzysta z życia na lewo i prawo rozdając swoje ciało
przypadkowo napotkanym mężczyzną, próbując wzbudzić zazdrość u byłego kochanka.
Po pewnym czasie mężczyźnie udaje się wyprostować swoje sprawy. Kobieta
przepełniona złością nie potrafi do dnia dzisiejszego ułożyć swojego życia.
Czy
Państwa zdaniem Ola popełniła tylko głupotę, czy może był to tylko chwilowy
stan depresyjny? A może ukryta choroba?
Aneta. 28 lat.
Z
powodu problemów materialnych Pani Aneta wraz z mężem i rocznym dzieckiem
zmuszona jest wspólnie dzielić mieszkanie ze swoją matką. Między młodymi
wszystko układa się świetnie, aż do momentu, kiedy matka Anety zaczyna czepiać
się bez większych powodów zięcia. Początkowo młoda żona trzyma stronę męża,
gdyż nie widzi uzasadnienia da ataków swojej matki. Po kilku miesiącach napięta
sytuacja w domu staje się nie do zniesienia dla młodego człowieka i zaczyna on
tracić wiarę w sens swojego związku. Aneta przejmuje większość negatywnych cech
matki i za jej namową postanawia ukarać swojego męża w prymitywny sposób - zero
uciech cielesnych, aż do czasu upadku męskości w tym domu. Załamany chłopak
przez kolejne dwa miesiące czuje się jak piąte koło u wozu. Jedynym miejscem
gdzie słyszy ludzki głos to jego praca. W domu niestety słychać tylko uniesiony
ton i ciągłe biadolenie, że nie ma
pieniędzy, a on sam nie nadaje się do niczego. W końcu mama z córką
przelewają szale goryczy i niechciany domownik zmuszony jest opuścić czarujące
damy.
Mamusia
wraz z córeczką są bardzo zadowolone. Postępują według następującego
przekonania: „oby tylko dawał pieniądze na dziecko, a my bardzo dobrze
poradzimy sobie same”. Jednak ich życie się nie zmieniło. W przeuroczym
mieszkanku została ta sama atmosfera, zabrakło tylko kozła ofiarnego w postaci
męża. Obie panie więc zabrały się za siebie. Doprowadziło to do przejrzenia
przez młodą mężatkę na oczy. Postanowiła ona z powrotem ściągnąć pantoflarza do
domku, aby mieć w kryzysowej sytuacji kogoś za swoimi plecami. W tym momencie
życie znów pokazało Anecie cztery środkowy palec. Jej były mężczyzna (zdrowy i
normalny facet) poznał już inną - wartościową kobietę. Oczywiście oboje już nigdy
nie powrócili do siebie. Aneta zawsze obwiniała swoją matkę o rozpad
małżeństwa.
Czy
Aneta popełniła błąd słuchając matki? A może zapomniała co matka zrobiła ze
swoim mężem 25 lat temu? Czyżby to była choroba tych kobiet? Albo jakaś klątwa wisząca
nad owymi damami? Proszę ocenić.
Marian i Helena - małżeństwo Paździoch.
Marian
jako były pracownik SB jest w kamuflowaniu się odpowiednio wyszkolony i
umiejętnie wykorzystuje ludzką naiwność. Aby przypodobać się innym, potrafi on
skosić trawę swojemu sąsiadowi po to tylko, aby wśród ludzi uchodzić za równego
gościa i przykładnego obywatela. Paździochowie jednak mają niejedno na
sumieniu. Zajmują się współpracą z Urzędem Skarbowym, a Marian wieczorową porą
często odwiedza pracowników sekcji wywiadowczej Policji. Natomiast w każdą
niedziele uczestniczy w mszy świętej, aby dać przykład poprawnego katolika.
Jednak nawet to miejsce nie jest dla nich obojętne, ponieważ lubi się przypodobać
księdzu donosząc na „zbłąkane owieczki z parafii. W szczególności na jednego
sąsiada, przez którego Helena się „rozchorowała”. Bo ten, nie dość że jest młodszy,
to na dodatek wybudował większy dom. Prowadził kiedyś dyskotekę i Agencje
Towarzyską, a to jest przecież podstawa, do tego aby namówić księdza by nie
poszedł po kolędzie do tej rodziny. Zazdroszcząc zasobów finansowych innym
postanawiają zająć się paserstwem i lichwiarstwem. W tym celu pomysłowy Maniek
nawiązuje bliższą współpracę ze
złodziejami i pod przykrywką prowadzonej działalności usługowej i ochroną
kolegów z Policji zaczyna mnożyć dochody. Jednak wciąż największym hobby
Paździochów jest pomawianie i czerpanie radości z cudzego nieszczęścia.
Choć
życie nie rozpieszcza pomysłową rodzinę, bo obaj synowie Paździochów popadają w
konflikt z prawem, to i tak Marian nie wyciąga wniosków z życia. Za odpowiednią
kasę i przysługę „utopienia” kolejnego człowieka załatwia problemy potomków.
Więc jeśli jesteś synem Mariana możesz pobić trzymiesięczne niemowlę i nie
poniesiesz odpowiedzialności. Ale jeżeli rozpalisz małe ognisko na swojej
działce Marian zaraz zadzwoni po Straż Miejską, a później przypisze swoje
postępowanie młodszemu sąsiadowi (że to na pewno on zadzwonił). Niestety
przykład Mariana i Heleny pokazuje jak głupie i naiwne potrafi być
społeczeństwo, dając wiarę obłudnym Paździochom.
Jak
pokazuje życie, złe wpływy na niektóre osoby wydają się banalnie proste i można
spokojnie manipulować ludźmi. Na całe szczęście kłamstwo i obłuda ma krótkie
nogi. Z upływem czasu niektórzy przekonali się o prawdziwym obliczu twarzy
Państwa Paździochów. Na zakończenie dodam, że zdesperowana Helena z braku
kolejnej „bakterii powodującej u niej chorobę” lub też starzenia się umysłu
pobiła szczyt własnej głupoty. Doniosła ona na psa sąsiada, który ponoć „nie
dba o higienę osobistą i śmierdzi”.
Nie
jestem w stanie wymienić choćby połowy działań tego małżeństwa, ale to co w
skrócie opisałem powinno Państwu wystarczyć do wystawienia oceny tych ludzi.
Czy
ich zachowanie spowodowane jest zazdrością, czy może chęcią zarobkową?
Zaznaczyć należy, że nie od każdego (chyba) donosu Paździochowie dostawali czy
też dostają jakąś zapłatę. Więc sama forma pomawiania i zniesławiania innych
przynosi w tym przypadku co? Zadowolenie? Dodatkowe siły witalne? Może się w
taki sposób podniecają? A może swym zachowaniem przekroczyli granicę zdrowego
rozsądku i wpadli w obszar jakiejś choroby? Proszę ocenić samemu. Jeszcze jedna
kwestia. Czasami podejrzewamy kogoś Bogu Ducha winnego, a mendę mamy przed
oczami.
Pragnę poinformować
Państwa, że postacie wymienione przeze mnie nigdy nie były moimi klientami. Nazwiska
oraz imiona osób zostały celowo zmienione.
wtorek, 11 marca 2014
Człowiek - człowiekowi
Nieodzownym towarzyszem naszego krótkiego życia jest
chęć zemsty, która to może wydawać się zadośćuczynieniem w wielu przypadkach
naszej krzywdy. Czy faktycznie widok klęski naszego „wroga” sprawia nam
przyjemność? Niestety tak… piszę niestety, ponieważ spora część społeczeństwa
wyznaje zasadę - oko za oko, ząb za ząb. Ale nie zastanawiamy się ile swojej
cennej energii tracimy na knucie różnych podstępnych spisków przeciwko naszym
nieprzyjaciołom. Ba, nawet niektórzy są w stanie zrobić wiele nieprzyjemności drugiemu
człowiekowi tylko dla zabawy… ot tak, aby tylko wsadzić szpile - nie ważne czy
się daną osobę zna, czy nie. Ważne by w podły sposób odnieść chwilową
satysfakcję. Oczywiście z własnej głupoty.
Należy zadać sobie pytanie: czy takie osoby (nazwijmy
je mściwymi) są szczęśliwe? Czy potrafią się cieszyć szczęściem innych ludzi? Odpowiedź
brzmi NIE. Nie potrafią, bo są
zainteresowane tylko czubkiem własnego nosa, który rośnie w miarę ich
przeważającej głupoty. O wiele łatwiej żyje się ludziom, którzy nie wyrządzają innym
krzywdy, zajmują się przede wszystkim swoim życiem. Mają oni więcej czasu na
organizowanie swoich codziennych obowiązków i z pewnością zasypiają spokojniej.
Budzą się wypoczęci z wielkim entuzjazmem na nowy dzień.
Mściwi ludzie, większość swojego czasu poświęcają
innym. Niekiedy tym samym odwracając uwagę społeczeństwa od siebie samych. Ja
nazywam takich osobników Bardzo Nieszczęśliwymi Ludźmi. Nie zdają oni sobie sprawy,
że los z pewnością się odwróci. To tylko kwestia czasu. A czy to, co zasiali zdążą
zebrać osobiście czy zbiorą ich dzieci, to już nie mnie oceniać.
W dniu dzisiejszym w podano w wiadomościach
tragiczną informację o powieszeniu się czternastoletniego chłopca, który nie
potrafił poradzić sobie z zaistniałą sytuacją w rodzinie. To bardzo przykre i
zarazem przygnębiające, że takie dziecko podjęło najgorszą decyzję w swoim tak króciutkim
życiu. Nie obwiniam w tym przypadku dziecka. Obwiniam jego matkę, obwiniam tych
wszystkich, którzy szydzili z tego dzieciaka i nie wyciągnęli pomocnej ręki. Obwiniam
przede wszystkim osoby dorosłe, które mogły (bo miały taką możliwość) zmienić
los tego chłopca, ale tego nie zrobiły. To właśnie takie podłe zachowania mam
na myśli. Brak reakcji na wyrządzaną krzywdę ludzką jest przyzwoleniem na nią i
robi z nas współwinnych.
Wszystkim tym z Państwa, którzy będą w przyszłości
mieli taką możliwość zareagowania i wstawienia się w obronie drugiego człowieka
chciałbym powiedzieć, że zawsze warto! Nie zamierzam zmieniać Państwa
zachowania w stosunku do innych, bo to i tak niczego nie zmieni. To tylko i
wyłącznie Wasza sprawa, jakie wnioski wyciągniecie czytając mój post. To Waszym
zadaniem jest ocena samego siebie i zrozumienie istoty życia ludzkiego. Zawsze
odkąd pamiętam wyznaje taką zasadę – Lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim znaleźć…
bo mądry człowiek mnie nie skrzywdzi, ale głupi może.
niedziela, 9 marca 2014
Ukraina - cz. II
W miesiącu marcu nie przewiduję dużego zagrożenia
dla Ukrainy ze strony Rosji, prócz idiotycznej zabawy - kto za Rosją, a kto nie.
Bardziej ostrzegałbym przed miesiącem kwietniem. To właśnie w tym miesiącu może
dojść do wprowadzenia na Ukrainie stanu wyjątkowego (wojennego). Ukraińcy
zostaną oszukani i pozbawieni sporej części terytorium kraju. Pomimo prób
złagodzenia konfliktu przez pozostałe kraje, Ukraina w maju, nie będzie jeszcze
pewna swojego losu.
Niestety nie ma takiej możliwości aby zażegnać w
przeciągu dwóch, czy trzech miesięcy spór wywołany przez Rosję. Jeżeli przez
najbliższych siedem miesięcy (czyli do listopada) nikt nie znajdzie skutecznego
antidotum na powstrzymanie tej bezsensownej agresji to Ukrainę… i nie tylko ją,
czeka wojna.
Cała ta sytuacja przypomina mi płód, który rozwijać
się może przez dziewięć miesięcy. Jeżeli nikt w odpowiednim czasie nie dokona
aborcji to narodzi się „Antychryst”, którego ojcem chrzestnym będzie Putin.
czwartek, 6 marca 2014
Putin-cz.II
Jeszcze w
tym miesiącu (marcu) Putin zmięknie i będzie szukać dialogu. W połowie marca pokaże on zupełnie
nowe oblicze, co nie oznacza, że nagle zmieni się w anioła. Oczywiście, że będą
również próby pokazywania swojej dominacji. W kwietniu przeliczy straty finansowe, a w
maju stanie przed trudnym wyborem i będzie próbował swoich nieczystych sztuczek,
które nie przyniosą oczekiwanego przez niego efektu. Za dwa miesiące naród
Rosyjski przejrzy na oczy uświadamiając sobie do czego doprowadza ich
przywódca. Społeczeństwo Rosjan zacznie się dzielić na dwie grupy: tych, którzy
popierają Putina i tych, którzy zaczynają się obawiać najgorszego.
Przez własną
głupotę i pychę straci on sporą część
poparcia swojego narodu. Zasoby finansowe Rosji już w chwili obecnej nie są
rewelacyjne, dalszy upór Putina doprowadzi do niepewnej sytuacji gospodarczej
Rosję, zaś jego chorobliwa rządza władzy okaże się bardzo poważną dolegliwością.
Jego stan zdrowia psychicznego jest
jeszcze w miarę do opanowania. Rodzą się w jego głowie różne fantazje i złudne marzenia,
lecz najgorszy okres dopiero przed nim. Coraz częściej będzie wpadał w nieuzasadnione
stany depresyjne i wtedy właśnie może
stać się niebezpieczny (dla ludzkości i siebie samego). Ludzie, którymi się otacza
nie należą do błyskotliwych. Są to osoby bardzo niepewne i przesadnie uległe
swojemu dyktatorowi.
Co zamierza
na dzień dzisiejszy Putin? Zamierza on
przede wszystkim obserwować. Jego nastawienie to: jeśli nie będzie ataków - nie
zaatakuje, ale jeżeli choć powstanie mała iskierka - on wznieci ogień. Takie są
zamierzenia Putina. Ja przewiduje, że (najgorszym) planem przywódcy Rosji jest uśpienie
pozostałych krajów przez okres siedmiu miesięcy i wtedy, kiedy emocje opadną,
może on oszukać wszystkich i sięgnąć po
dramatyczne w skutkach rozwiązanie.
Czy sam w
chwili obecnej jest gotowy wywołać wojnę? Stanowczo mówię, że NIE. Putin w
chwili obecnej nie jest gotowy do wojny, ale ten stan nie będzie trwał
wiecznie, ponieważ za kilka miesięcy będzie on bardziej zdecydowany do takiego
posunięcia.
środa, 5 marca 2014
Putin
Ostatnie
cztery lata nie należą do udanego okresu w życiu Putina. Zachowując tylko
pozory panowania nad sytuacją i sobą samym, stracił on w oczach wielu wizerunek
silnego człowieka, tym samym silnego przywódcy. W obawie przed stratą swoich
wpływów na Ukrainie, zajął strategiczne tereny tego kraju. Obecnie towarzysz
Putin liczy na duże zmiany, które wzmocnią jego stanowisko na Świecie. Na
szczęście są to tylko jego marzenia, które zrodziły się w blasku księżyca, a jak
niektórzy z państwa wiedzą, księżyc nie posiada swojego źródła światła, a jest
jedynie odbiciem słońca. Tak więc Wladimir Putin i księżyc posiadają jedną
cechę.
Naród Rosyjski
nie odbiera swojego przywódcy dobrze, o czym przekonamy się niebawem. Jedynie
strach przed obozami (karnymi, pracy) skłania Rosjan do niewyrażania publicznie
swoich poglądów. Stan emocjonalny tego towarzysza jest obecnie niepokojący. Nie
jest prawdą, że stracił on kontakt z rzeczywistością, prawdą natomiast jest to,
że zaczyna coraz częściej tracić kontrole nad emocjami, na co kiedyś w KGB
stawiano duży nacisk. Przyczyną ostatnich posunięć politycznych Putina
jest obawa przed samotnością, brak
zrozumienia w związku i niesamowity apetyt na młodość. Samozwańczy Car zapomina
o swojej dacie urodzenia, próbując zmienić swój wygląd tak, aby przypodobać się
o prawie trzydzieści lat młodszej Alinie.
Żadnej
nagrody Nobla nie przewiduje dla Putina, gdyby w Świecie organizowano konkurs -
nagroda bata na cztery litery, z pewnością Wladimir taką by otrzymał. Ciągła
chęć zwracania na siebie uwagi, oraz nadmierne pokazywanie swojej siły, może z
czasem doprowadzić do zmęczenia materiału
i zlekceważenia przez resztę Świata jego osoby. Oglądając ostatnią
konferencje prasową Putina zdziwiłem się, że taki przywódca opowiada, że w jego
kraju jest korupcja. Wniosek z tej wypowiedzi jest taki: skoro nie potrafi
zapanować nad takim procederem w swoim kraju, to jest mało liczącym się Prezydentem.
Oficjalnie przed kamerami przyznaje się na oczach miliardów ludzi o swojej
bezradności i słabości. Nie potrafi ogarnąć porządku na swoim terenie, a
próbuje uczyć innych. Putin powinien wiedzieć gdzie jego matka „Rosyja” ma
swoje granice, zaś przedstawiciele innych Państw powinni stanowczo wskazać teren, po którym może on sobie swobodnie hasać
i bez stosownego zaproszenia nie wolno mu przekraczać pewnej granicy.
Nie należy lekceważyć
Putina, ale też nie należy się go bać, jest to człowiek bardzo zagubiony i obsesyjnie
przywiązany do władzy. Powodem tego są różne zaburzenia poczucia bezpieczeństwa
- stąd okazywanie swojej siły. To słaby człowiek, który skończy źle.
wtorek, 4 marca 2014
Wojna - czy nam zagraża
W jednym z postów z dnia 01.16.2014 noszącego tytuł „2014
- dla Polski” napisałem:
Nie powinniśmy wsadzać nosa w cudze sprawy, skoro sami mamy nieuporządkowane własne podwórko. Polak zawsze lubi wychodzić przed orkiestrę, co może skończyć się tak, że zostaniemy na lodzie. Tak więc dajemy z siebie wszystko, a w zamian dostajemy pstryczka w nos .
Nie powinniśmy wsadzać nosa w cudze sprawy, skoro sami mamy nieuporządkowane własne podwórko. Polak zawsze lubi wychodzić przed orkiestrę, co może skończyć się tak, że zostaniemy na lodzie. Tak więc dajemy z siebie wszystko, a w zamian dostajemy pstryczka w nos .
Niestety albo nikt odpowiedzialny za naszą przyszłość w kraju nie
czytał tego postu, albo mamy kiepskich wizjonerów w MSZ. Jeżeli doszło już do
wsadzenia nosa w cudze sprawy (Ukaina) i jak przewiduje w przyszłości zostaniemy
na lodzie, to w chwili obecnej, kiedy podpadliśmy Carowi nie możemy się cofnąć.
Na przełomie 2009/2010 roku pewien mężczyzna będąc u mnie zapytał czy Polsce
grozi wojna? Roześmiałem się wtedy i zapytałem „z kim?”, po chwili dodając „z
Rosją? a jaką my mamy armię żeby walczyć?”, choć po chwili powiedziałem „skoro
Pan o to pyta, to odpowiem Panu… W chwili obecnej żadna wojna Polsce nie
zagraża ale, za cztery lata w 2014 roku
niestety widnieje takie widmo zagrożenia wojny.”
Czy faktycznie w tym 2014 roku nasz kraj będzie dotknięty wojną?
W 90% na dzień dzisiejszy uważam że tak. Pewne działania zostały
zawieszone na okres (około dwóch miesięcy) - być może do wyborów na Ukrainie. Czy
wypadną one pomyślnie dla Putina, który z pewnością nie zamierza oddać Krymu?
Pan Radosław Sikorski będzie się musiał wykazać super, ale to super dyplomacją
oraz przedstawić daleko idącą argumentację (dzisiaj my, jutro Wy) aby zebrać
jednogłośne postanowienie mówiące stanowczo STOP Rosji. Jest nadzieja, że częściowo
zbierze parę głosów, ale to tylko nadzieja… bo osobiście ja tego nie widzę w
pełni pozytywnie. Nie chcę wymieniać poszczególnych Państw, które okażą się
słabymi partnerami w tej grze. Putinowi chodziło głównie o Krym i dostęp do Morza
Czarnego, a przy okazji upiekł on dwie pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze: posłużył
się słabym Janukowyczem, który ze złodziejstwa stał się tak ciężki, że nie
doleciał do Emiratów. Po drugie: Putin zastraszył tak Europę, że ta zamówiła
wszystkie pampersy z Procter & Gamble. Co osiągnął Putin? Osiągnął wiele – Krym,
ale przede wszystkim ośmieszył Unie Europejską i pokazał Ukrainie do kogo chcą
należeć. Nam, przeciętnym ludziom pozostaje wiara, że apetyt Władimira na jakiś
czas został zaspokojony.
poniedziałek, 17 lutego 2014
USA-wizy
Mam dla Państwa bardzo dobre wieści dotyczące zniesienia wiz
do USA, otóż jeszcze w tym półroczu coś tam w tym temacie drgnie, ale no
właśnie to, ale które jeszcze nas nie kwalifikuje do pełnej swobody, dlaczego?
Postanowiłem zapytać kart i co mówią?
Że w Stanach Zjednoczonych na pierwszym miejscu są Żydzi, na
drugim Amerykanie, trzecie miejsce obstawia indyk, bardzo, bardzo daleko, bo na
przedostatnim jest ku klux klan i tabele
zamykamy my, czyli naiwni Polacy, których robienie w bambuko stało się normą.
To oczywiście żartobliwie ujęte a tak na serio to jeszcze
będziemy musieli poczekać Troszeczku…
sobota, 15 lutego 2014
Toksyczny związek
Dawno, dawno
temu w jednym z największych miast
naszego kraju żył sobie Pan, X który tak się pogubił w swoim życiu, że odeszła
od niego żona. Pan ten uważał, że rozstanie z żoną i dziećmi to tylko chwilowy epizod, jednak z
upływem czasu uświadomił sobie, że nie będzie samotny i pod wpływem męskiego
impulsu zaszalał zapraszając do swojego mieszkanka Panią Y którą, złapał na
wielki bajer (nie tylko umysłowy, ale i fizyczny). I tak zakołował światem i
ciałem Pani Y, że ta postanowiła wspólnie
dzielić z nim życie. Ponieważ nie była to głupia blondynka bardzo szybko
wiązała sobie nadzieję na lepsze jutro. Zafascynowana urokiem wielkiego miasta
oraz nowego partnera często i gęsto łykała
jego fantazje (opowieści dziwnej treści) i tak sobie żyli. Do momentu
wyprowadzenia się z ich przytulnego gniazdka nadziei. Kiedy pozostawieni samym
sobie postanowili skoczyć sobie do gardeł, zauważyli, że nadają na dwóch różnych
falach. Pani Y na fali kariera, zaś Pan X na fali Radia Zet i grupy Opus (Live
is Life) co w rezultacie skończyło się wspólnym
wysłuchaniem Lady Pank - 7-me niebo nienawiści, w konsekwencji doprowadzając do
rozpadu toksycznego związku.
To
oczywiście tylko mój wymysł z Panem X i panią Y (choć niekoniecznie). Staram
się Państwu przytoczyć pewien przykład związku dwojga ludzi, którzy nigdy nie
powinni wiązać się z sobą ponieważ jedno jak i drugie próbowało żerować na sobie,
tym samym oszukując i wprowadzając siebie w stan beznadziejnej przyszłości. Nie
łączyło ich dosłownie nic. Żadne uczucie,
prócz czasowego przywiązania i obawy przed samotnością. Każdy związek dwojga
ludzi powinien być oparty na uczuciach takich jak miłość, wyrozumiałość,
zaufanie, współczucie, poczucie bezpieczeństwa i dodałbym już zupełnie od
siebie tak ważną moim zdaniem chemię, bez której ciężko jest utrzymać dany
związek w normalnym funkcjonowaniu. Oczywiście nie mam tu na myśli par, małżeństw
po 68 roku życia. Aczkolwiek znane są takie przypadki zdrowego pożycia w
dojrzałym wieku. Jeżeli brakuje jednego z wymienionych uczuć to zaczynamy mieć problem,
ale jeżeli zaczyna w danym związku brakować dwóch lub trzech czynników wtedy
powstaje poważna obawa dotycząca naszej przyszłości. Pamiętać musimy, że
związek dwojga ludzi to fundament, na którym budujemy naszą przyszłość. Jeżeli
fundament jest słaby to w każdej chwili nasze plany dotyczące przyszłości mogą
legnąć w gruzach. Nie będziemy w stanie zrobić kroku do przodu jeżeli będzie
brakowało stateczności, a takie zapewnienie może dać tylko udany lub normalny
związek. Toksyczność w związku będzie odbierała Waszą energię. Tym samym siejąc
wielki niepokój i obawy o dzień jutrzejszy. Psychicznie staniecie się ofiarą na
własne żądanie z powodu nie skończenia w porę procesu wyniszczenia Waszego organizmu.
Nie nawołuję tutaj do natychmiastowego zrywania jakichkolwiek związków, ale
staram się Wam przedstawić problem wynikający z nieudanego dobrania (towarzysza,
towarzyszki) życia. Nie wyobrażam sobie ludzi śpiących w jednym łóżku, którzy nie
mają wspólnego tematu i zatajają przed sobą swoje osobiste problemy (no chyba,
że są kochankami). W każdym normalnym domu ludzie powinni polegać na sobie, wspólnie
organizować spędzenie wolnego czasu, dokonywać planów na przyszłość, rozmawiać
o wydatkach i planować wspólnie zakupy.
Tak właśnie widzę normalny związek dwojga dojrzałych emocjonalnie ludzi. Jeżeli
w twoim domu tego brakuje to zrób wszystko aby to zmienić, przede wszystkim głośno
powiedz jakie masz obawy. Wyraź swoje emocje i oczekiwania, stwórz normalny
dom, taki który będzie prawdziwym domem
(czyli mocnym fundamentem), na którym można wznosić pozostałe piętra waszej
przyszłości. Jeżeli tego nie zrobisz to wyrażasz aprobatę takiego życia i
możesz w przyszłości obwiniać tylko samą/samego siebie.
Macie
kochani trzy wyjścia :
1.Opuścić
toksyczny, nieudany związek - bo po co się męczyć i odbierać sobie zdrowie.
2.Zaprowadzić
nowy ład i porządek - dojść do porozumienia zawierając nowe warunki… jak kocha to się zgodzi.
3.Zapisać
się do klubu sado-maso (jak lubicie cierpieć to po sprawie).
Życzę
powodzenia i sukcesów w życiu partnerskim.
piątek, 7 lutego 2014
Przekleństwa,Uroki - ich działanie
Sporo osób wierzy w różnego rodzaju przesądy - czy będą one
pochodzenia staropolskiego, czy też zapożyczone z innych kultur. Sama moc i
znaczenie niektórych z nich zależy przede wszystkim od nas samych ,czyli jak
bardzo wierzymy w ich działanie, choć nie jest to regułą. Jeżeli w naszym życiu
zaczyna pojawiać się pasmo nieszczęść i niepowodzeń, to zastanawiamy się co
jest przyczyną takiego obrotu spraw. Znalezienie źródła naszego pecha wcale nie
należy do łatwego zadania, ponieważ przede wszystkim kierujemy się emocjami,
które zaczynają nam wprowadzać delikatny zamęt w logicznym myśleniu. Osłabiają
nas one, tym samym doprowadzając w późniejszym czasie do zaburzeń
emocjonalnych. Po kilku tygodniach, a nawet miesiącach (choć znam takie
przypadki kiedy to niepowodzenie towarzyszy nawet latami) jesteśmy u kresu
wytrzymałości, stajemy się dosłownie wrakiem człowieka. Przestajemy
uczestniczyć w normalnym życiu, a nasze myśli powodują jeszcze większą niechęć
do podejmowania walki… walki o nas samych. W końcu dopada nas najbardziej
idiotyczny pomysł na jaki tylko możemy wpaść, a mianowicie skończenie ze sobą. Już
sami sobie wpajamy do głowy, że nie mamy siły do dalszej walki o miejsce na tym
świecie i nic dobrego już nas nie spotka. W tym momencie należy złapać gumowy
młotek i przywalić sobie w czaszkę. Tak aby poczuć wielki ból i uświadomić sobie,
że taki właśnie ból, tylko co najmniej 10 000 razy silniejszy
sprawimy swoim bliskim podejmując taką beznadziejną decyzję.
Należy ochłonąć i zastanowić się: gdzie i w jaki sposób
szukać przyczyny owego pecha? Podam tylko kilka przykładów, które mogą być
przyczyną nieszczęścia.
1.Winy należy szukać w psychice,
która nawet najmniejsze potknięcia życiowe, traktuje jako katastrofę - do tego
stopnia, że rozsypanie cukru przy porannej kawie postrzegane jest jako dalszy
ciąg niepowodzenia, a wmawianie sobie nieszczęścia powoduje wzmożenie owego
procesu.
2.Zostaliście zauroczeni (złe
oko). Możliwość odebrania szczęścia drugiej osobie - najczęściej dzieje się to
na skutek zazdrości np. samochodu, rodziny, pieniędzy, domu, pracy, zdrowia, związku,
ciuchów, kochanka itd.
3.Klątwa - złe słowa wypowiedziane
pod naszym adresem, które mogą wyrządzić bardzo dużo szkód w naszym życiu, a
niekiedy, w życiu naszych dzieci. Słowa wypowiedziane w złą godzinę potrafią
utrzymywać swoją moc przez bardzo długi czas (nawet latami), w zależności w
jakich okolicznościach ktoś ich użył. Jeżeli kobieta ciężarna przeklnie
opuszczającego ją męża, to ten z pewnością latami może mieć pozamiatane… a przy
okazji jego partnerka.
Takich przykładów mógłbym
wymieniać setki. Ja ograniczyłem się tylko do trzech, choć wspomnieć należy o
możliwość dziedziczenia przekleństw lub przypisania nam takiej drogi życia,
czyli karmy (w zależności w jaki sposób kiedyś żyliśmy i jakimi ludźmi
byliśmy).
Osobiście uważam, że w naszym
doczesnym życiu nic nie trwa wiecznie. Różnego rodzaj uroki, czy też przekleństwa
również z czasem tracą moc.
Co powinniście robić aby Wasze życie wyglądało o wiele
lepiej niż w podanym prze zemnie na początku przykładzie?
Podstawową zasadą jest nieprzyjmowanie do siebie żadnych
negatywnych myśli o jakichkolwiek urokach wiszących nad Waszą głową. Wyśmiewanie
tak zwanego pecha i świadome dążenie do wybranych celów. Lenistwo z Waszej
strony w walce, jak ja to nazywam ze złem, może tylko powodować Wasz stopniowy
upadek. Zawsze z uporem pokonujcie różne przeszkody. Oczywiście w granicach
zdrowego rozsądku. Osoby wierzące zawsze mogą się zwrócić w trakcie modlitwy do
swego anioła stróża, o którym niestety bardzo często zapominamy, a nie zdajemy
sobie nawet sprawy, jak bardzo ważna jest modlitwa Aniele stróżu mój
ty zawsze przy mnie stój. Wasz upór w walce o dobro z pewnością
się opłaca, bo przecież walczycie o siebie samych, a niekiedy o Waszych
najbliższych, z którymi wspólnie dzielicie życie. Pamiętać powinniście o tym,
że to co czujecie i to jak się czujecie, bardzo często odbierane jest przez
Waszych bliskich. W chwilach zwątpienia ładujcie swoje akumulatory u osób
bliskich, terapeutów, psychologów. Szukajcie spokoju wewnętrznego w modlitwie i
w dobrych uczynkach, które zawsze przynoszą ukojenie. Możecie, a nawet
powinniście uprawiać sport, który zawsze mobilizuje do lepszego samopoczucia, dyscypliny,
a co za tym idzie eliminuje próżniactwo. Bądźcie zawsze dobrej myśli, nie
poddawajcie się złemu, a osiągniecie wszystko to na co sobie zapracujecie.
Na zakończenie przychodzi mi taka myśl - żyjcie tak, abyście
w przyszłym życiu nie musieli naprawiać błędów z obecnego życia.
Pozdrawiam czytających i bierzcie się za siebie… bo nie ma
rzeczy niemożliwych.
niedziela, 26 stycznia 2014
Tarot-nie dla wszystkich
Posługiwanie się kartami Tarota wymaga sporej
wiedzy. Nie tylko z dziedziny ezoteryki, ale przede wszystkim samego znaczenia
kart. Nie wystarczy zapisać się na kurs Tarota i w przeciągu trzech miesięcy
uważać, że po ukończeniu go, jesteśmy przygotowani do pracy z kartami. W takich
szkołach (wróżek) nauczycie się Państwo jedynie samej podstawy znaczenia
poszczególnej karty - a jest ich naprawdę bardzo wiele. Oczywiście, jest to już
jakiś krok. Bo od czegoś trzeba zacząć. Poważniejszym problemem jest to, że owe
szkoły, które ja nazywam fabrykami wróżek przyjmują dosłownie wszystkich z
ulicy. Nie zwracając uwagi na to, czy dana osoba może uczestniczyć w takich
zajęciach. Liczy się tylko wpłata i nic więcej. Nikt nie sprawdza stanu
emocjonalnego, czy też samego zdrowia kursanta. Nie wspomnę już o pewnych
predyspozycjach - takich jak między innymi intuicja. Niekiedy zdarza się tak,
że zajęcia prowadzone są przez wykładowców o bardzo kiepskich umiejętnościach.
Nie tylko ze znajomości i wiedzy kart, ale i również braku przygotowania do
pracy w zespole. Dyplomy ukończenia kursu dostają wszyscy, bo przecież poprawki
nie są uwzględniane w kosztach takich zajęć. Również nie ważne czy potrafisz
wróżyć czy nie, ważne jest, że organizowany
kolejny kurs dla zaawansowanych i już możecie się zapisać. Ba, nawet
powinniście! Oczywiście w celu poszerzania swojej wiedzy. Kiedy już ukończycie
wszystkie możliwe kursy związane z kartami Tarota, dowiadujecie się, że teraz
możecie (bo już jesteście na to gotowi) przystąpić do kolejnego naboru
naiwniaków. Tym razem jednak poznajecie podstawy numerologii, która nieodzownie
towarzyszy wszystkim wróżącym, a w połączeniu z Tarotem, robi z was multi maszynę
do przepowiadania przyszłości. Więc decydujecie się na kolejny proces
przyswajania wiedzy, tym samym wydając kolejne setki złotych, które zostaną w
fabrykach wróżek. Kiedy już kończycie I stopień wtajemniczenia z podstawy numerologii
zostajecie namówieni na kolejne stopnie. No bo jak to? Przestaniecie się dalej
rozwijać? Skoro jesteście już tak utalentowani i posiadacie tak wielką wiedzę
to grzechem byłoby nieposzerzanie jej? Właściciele takich (fabryk) wpajają Wam,
że jesteście kimś niezwykłym i jako jedni z nielicznych w danej grupie
posiadacie TEN dar. Więc godzicie się na kolejne kursy i szkolenia, aż pojawia
się nowa szansa. Tym razem do danej szkoły przyjeżdża sam mistrz Reiki, znany w
Honolulu, Toronto a nawet w Koluszkach. I tak w koło, aż uświadomicie sobie, że
straciliście kupę pieniędzy, a na dodatek właściciele (fabryk) drwią z Was za Waszymi
plecami.
Pisząc ten post chciałbym ostrzec nowicjuszy, którzy
dopiero zaczynają naukę znaczenia kart Tarota, aby nie ulegali wpływom ludzi chcącym
tylko żerować na ich naiwności i portfelu. Na Waszym miejscu wybrałbym jedną
dziedzinę, np. Tarota lub numerologię, albo bioenergoterapie. Następnie
pogłębiałbym wiedzę tylko w jednym kierunku. Z doświadczenia wiem, że ktoś kto
zajmuje się numerologią, tarotem, runami, wahadełkiem ,jasnowidzeniem, kartami
klasycznymi, bioenergoterapią i Bóg wie czym jeszcze, jest do niczego. Bo kto
widział lekarza który posiada tak wiele specjalizacji? Takich jak ginekolog, stomatolog,
pediatra, psychiatra, neurolog, seksuolog itd. Pewnie nikt. Takie anomalia
przyswajania specjalizacji, występują tylko w ezoteryce, gdzie wróżka z
kilkumiesięcznym stażem ogłasza się jako jasnowidz. A jedyne co zobaczyła w
trakcie ostatniego transu, to wysokość kwoty na rachunku telefonicznym. Sam
zajmuje się kartami Tarota i nawet za 15 lat powiem, że ja ,dalej się uczę. Ponieważ
jedna karta może przedstawiać nam setki wydarzeń, a w połączeniu z innymi
kartami możemy odczytać tysiące informacji. Ale którą informację wybierzemy my sami,
zależeć będzie od naszej intuicji, wizji lub tego, co sami „usłyszymy”.
Praca z tarotem nie należy do łatwych i kieruje nią
spora energia, która może nam pomóc lub zaszkodzić. Wszystko zależy od naszej
psychiki, wiary i siły osobowości. Jeżeli osoba słaba emocjonalnie zaczyna
zajmować się stawianiem Tarota, to może zostać po części podporządkowana
wpływom tych kart. Co w późniejszym czasie doprowadzić może do braku kontroli
nad sobą. Z początku nie zauważamy zmian w naszym zachowaniu. Do czasu, kiedy
to coraz częściej sięgamy po karty, tym samym popadając w bardzo silne
uzależnienie, które staje się naszym przekleństwem. Nie potrafimy już logicznie
myśleć i podejmować decyzji. Zdajemy się na to, co powiedzą nam karty, którym
bezgranicznie ufamy.
Osobiście przyjmowałem wiele wróżek - prawie
wszystkie z nich chciały zachować anonimowość, często próbując wprowadzać mylne
informacje o sobie. Jednak każda z nich otrzymując karty do ręki w celu
potasowania, traktowała je jak najcenniejszy skarb. Nawet do tego stopnia, że
często musiałem zwracać uwagę że wystarczy już tego tasowania. To w jaki sposób
zachowywały się te kobiety świadczyć może fakt o nieradzeniu sobie z pewnymi
energiami i traktowaniem talii kart jako coś nadludzkiego. Otóż mili Państwo,
jak to mówi Lech Wałęsa „nic bardziej mylnego”.
Tarot jest tylko
narzędziem pracy, którego zadaniem jest odpowiedzieć nam na nurtujące
nas pytania. Karty Tarota nie mogą być ważniejsze i cenniejsze od ludzi! Bo dla
ludzi zostały stworzone tak aby im służyły. Jednak w rękach osób słabych i bez
wiary mogą być zagrożeniem.
niedziela, 19 stycznia 2014
Koniec Świata - czy to możliwe?
Zapowiedzi końca świata było wiele. Najgłośniej mówiło się o roku 2000 jednak na całe szczęście dla istnienia ludzkości nic takiego się nie wydarzyło. Kolejna zapowiedź i strach towarzyszyły nam w roku 2012, kiedy to media prześcigały się z informacjami dotyczącymi końca kalendarza Majów, który kończył się na dacie 21 grudnia. Ta data również nie przyniosła owego końca, choć dla wielu osób była odbierana niemalże jak wyrocznia. Spora część moich klientów, pod koniec 2012 roku zadawała pytanie czy koniec tego roku to koniec świata? Odpowiadałem wtedy z uśmiechem na twarzy, że „Nie, to jeszcze nie czas na nas”.
Największą
popularnością cieszyły się przepowiednie królowej Saby, która bardzo trafnie
opisywała szereg niepokojących zwiastunów końca świata: przewidując między
innymi narodziny Jezusa. Nie myliła się wieszcząc o zniszczeniu narodu
żydowskiego, skazanego na tułaczkę po całym świecie. Zapowiedziała, że ludzie
kopiąc głęboko na 300 sążni, dobywać będą węgiel, rudę i
kamienie oraz za pomocą tych materiałów budować różne przyrządy żelazne. Ta
przepowiednia również się sprawdziła.
Według
Saby koniec świata zwiastują znaki, choćby takie jak: narodziny Antychrysta, który
posiądzie cudowną siłę i walczyć z nim będą dwaj zesłani przez Boga prorocy - Eliasz
i Enoch. Kościołem w tych czasach rządzić będzie Piotr - jako ostatni papież. Oraz
to, że dojdzie do poruszenia się powierzchni Ziemi i będzie to ostateczny koniec
panowania człowieka.
Kolejną
postacią przepowiadającą koniec świata był Nostradamus, którego przepowiednie
znalazły swoje odzwierciedlenie w dziejach naszej historii. Zapewne królowa
Saba jak i Nostradamus bez wątpienia posiadali wielki dar przewidywania
przyszłości (tak zwanych wizji). Oboje precyzyjnie opisywali ostatniego papieża
tuż przed końcem świata. Saba podając imię Piotr, a Nostradamus, że będzie to
papież o oliwnej skórze. Czy się mylili? Uważam, że nie. Watykan znając w/w
przepowiednie mógł wprowadzić pewne zmiany dotyczące wyboru imienia papieża jak
i jego samego. W celu uniknięcia spekulacji o końcu świata, tym samym
oszczędzając ludziom strachu jak i niepokoju na miarę całego świata, który z
pewnością po wybraniu czarnoskórego papieża by zapanował. W taki właśnie sposób
można wprowadzać pewne zmiany w życiu ludzi. To jest nie tylko logiczne ale i
zarazem rozsądne. Ponieważ przepowiednie nie tylko mogą się odwlec w czasie,
ale mogą również w ogóle się nie spełnić. W takim właśnie celu są przekazywane
- abyśmy mogli zmienić naszą przyszłość. Choć gdyby się zagłębić w
przepowiednie Nostradamusa to obecny papież Franciszek jest pierwszym papieżem
z kontynentu ameryki łacińskiej. A także pierwszym spoza Europy od czasu
papieża Grzegorza III (pontyfikat 731-741). Jest również pierwszym jezuitą
wybranym na papieża i pierwszym zakonnikiem od czasu papieża Grzegorza XVI
(pontyfikat 1831-1846). Co prawda obecny Papież -Franciszek nie posiada oliwnej
skóry, ale jako jezuita nosił czarna sutannę kapłańską. Proszę jeszcze pamiętać
o przepowiedni dotyczącej Antychrysta, którego pojawieniem się będzie początek
zbliżającego się końca świata. To właśnie Antychrystowi będzie najbardziej
zależało na wyniszczeniu i upadku ludzkości. Nie zaś Bogu, bo to Bóg stworzył
człowieka - więc nie po to tworzył by niszczyć swoje piękne dzieło (choć często
przewrotne i niewdzięczne). Być może sam Nostradamus nie widział w swych
wizjach papieża o oliwnej skórze, lecz kogoś kto stoi na samym szczycie władzy
wielomilionowego narodu niczym papież.
To są
oczywiście tylko przypuszczenia. Jaka nastąpi przyszłość? Przekonamy się sami. Na
zakończenie dodam, że celowo nie przedstawiałem najważniejszej przepowiedni
jaką jest Trzecia Tajemnica Fatimska. Być może dla tego, że w żaden sposób nie
śmiałbym jej komentować. Czy faktycznie ludzkości zagraża koniec świata? Z całą
odpowiedzialnością uważam, że istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo takiej
zagłady.
sobota, 18 stycznia 2014
Przepowiednia na 2011 rok - Ruch Palikota.
Postanowiłem napisać kilka słów o Panu Januszu Palikocie. Być może dlatego,
że pod koniec 2010 roku w jednym z wywiadów, przepowiadając telefonicznie
przyszłość dla Polski na 2011 rok dla gazety Rzeczpospolita którego autorką
była Pani Grażyna Raszkowska, przewidziałem pokazanie się na scenie politycznej
w 2011 r. zupełnie jeszcze wtedy nikomu nieznanej nowej silnej partii. Moje
przewidywania dla niektórych osób były w owym czasie kiepskim żartem i dla
samej przeprowadzającej ze mną wywiad pewnie też.
Oto fragmenty mojej przepowiedni w jednym z artykułów gazety Rzeczpospolita
który ukazał się 7 stycznia 2011 roku.
Przepowiednia
Wróżbita Jarosław Krężel z Gdyni jest praktykującym katolikiem.
– Wiem, że Kościół potępia wróżby, ale ja nie uprawiam czarnej magii, tylko
pomagam ludziom. Jeśli kogoś ostrzegam, by nie wybierał się w podróż w grudniu,
bo będzie to dla niego niebezpieczne, to robię dobrze, czy źle? – pyta.
Stawia karty tarota od pięciu lat i twierdzi, że ma w swojej praktyce m.in.
ostrzeżenie przed śmiercią. – Osoba, którą ostrzegałem, nie posłuchała mojej
przestrogi i nie opuściła miejsce, w którym mieszkała, choć nalegałem.
Skończyło się śmiercią – mówi. Przekonuje, że we wrześniu 2009 r. przewidział w
niedalekiej przyszłości wielką katastrofę samolotową w Polsce. – Mówiłem, że
dojdzie do wypadku samolotu polskich linii lotniczych, w którym zginie bardzo
wiele osób i mam na to świadków – przekonuje..
Jarosław Krężel stawia przez telefon karty tarota z wróżbą dla Polski na
2011 rok. – To nie będzie pod względem gospodarczym dobry dla nas rok. Cudu
ekonomicznego nie należy się spodziewać. Przez pierwsze trzy miesiące będziemy
zapewniani, że wszystko idzie w dobrym kierunku, że jest wzrost gospodarczy,
który da m.in. spadek bezrobocia, itp. Ale w lipcu się okaże, że to nieprawda i
że jesteśmy oszukiwani – przewiduje.
Będzie to też rok agresji i brutalności, a wybory parlamentarne przyniosą
spore zmiany na scenie politycznej. – Pojawi się silna, partia, która skorzysta
na jakimś oszustwie – wieszczy. Na szczęście jednak ten rok w końcu minie, a
następny 2012 zapowiada się (odpukać...) już znacznie pomyślniej.
Zgodnie z moimi przewidywaniami w roku 2011 ukazuje się nowa partia. Tą
nową silną partią jest Ruch Palikota, który w sposób fenomenalny i
błyskawiczny dokonuje rewolucji w wyborach uzyskując aż 10,02% poparcia
społeczeństwa, tym samym zdobywając 40 mandatów w Sejmie. Pokonując takie
partie jak PSL czy SLD! Tutaj z mojej strony wielkie słowa uznania dla Pana
Janusza. Natomiast co miałem na myśli przewidując pewnego rodzaju oszustwo,
zachowam tylko dla siebie. Nasuwa się jeszcze takie pytanie „co dalej z tą
Polską?”, jak to mówi Tomasz Lis, Panie Januszu? Mam nadzieję, że posiada Pan
asa w rękawie, bo inaczej będzie kiepsko. Rok 2014 zapowiada dla Pana zmiany, z
których to może Pan być niezadowolony. Przede wszystkim na Pana miejscu
zadbałbym o relacje rodzinne, postarałbym się stanowczo je poprawić. W
przeciwnym razie w tym roku grozi Panu pewnego rodzaju osamotnienie i sporo
spraw niedoprowadzonych do końca, a ten rok tego nie toleruje.
Nawiązując do dalszej części mojej przepowiedni na 2011 rok, gdzie użyłem
słów, że „będzie to rok agresji i brutalności” to długo na potwierdzenie tego nie
trzeba było czekać. Przykładem mogą być wydarzenia styczniowe 2011 r. w Egipcie,
do których to nawiązywałem w jednym z moich maili do Pani kierownik Grażyny
Raszkowskiej z gazety Rzeczpospolita. Oto fragment mojego maila z dnia 30
stycznia 2011 roku.
Witam, tak jak mówiłem to rok agresji i
brutalności.
Egipt - Hosni Mubarak będzie trzymał władzę maksymalnie dwa tygodnie ( przewiduje że za osiem dni czyli 7- 8 lutego powinien ustąpić ) . W ostateczności będzie zmuszony do ucieczki ze swojego Kraju i szukać schronienia (w moim przekonaniu u jakiejś kobiety). Wojna w Egipcie jest nieunikniona,co do polskich turystów osobiście zalecam bardzo szybki powrót .
Pozdrawiam.
Egipt - Hosni Mubarak będzie trzymał władzę maksymalnie dwa tygodnie ( przewiduje że za osiem dni czyli 7- 8 lutego powinien ustąpić ) . W ostateczności będzie zmuszony do ucieczki ze swojego Kraju i szukać schronienia (w moim przekonaniu u jakiejś kobiety). Wojna w Egipcie jest nieunikniona,co do polskich turystów osobiście zalecam bardzo szybki powrót .
Pozdrawiam.
Nie myliłem się twierdząc, że Hosni Mubarak odda władzę. Można z
perspektywy czasu stwierdzić, że pomyliłem się o dwa dni. Ja przewidywałem ustąpienie
Mubaraka 7 lub 8 lutego i w moim przekonaniu tak się stało. Natomiast oficjalne
ogłoszenie ustąpienia prezydenta Hosni Mubaraka nastąpiło 10 lutego 2011 roku.
Mówiłem również o szukaniu przez Mubaraka schronienia u jakiejś kobiety.
Jak się pózniej okazało, media spekulowały czy prezydent Egiptu znajdzie
schronienie w Niemczech. Tą kobietą, która mogła dać schronienie była sama Pani
kanclerz Niemiec Angela Merkel. Samo moje przesłanie dotyczące wojny w Egipcie
niestety również znalazło potwierdzenie. Jest to wojna domowa, która małymi
krokami sieje wielką niepewność i zbiera żniwo ludzkiego życia. Nie znam
statystyk ile osób od stycznia 2011 roku do dnia dzisiejszego zginęło w Egipcie, ale podam jako przykład że w okresie od 14 do 18 sierpnia 2013 z powodu
użycia przez siły bezpieczeństwa w Egipcie życie straciło łącznie 1089 osób.
czwartek, 16 stycznia 2014
Wróżby i ich przesłanie.
Od niepamiętnych czasów ludzie korzystali z usług magów, jasnowidzów
zajmujących się proroctwem, szukając odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Bez
względu na pochodzenie i status społeczny, ludzie ci w większym lub mniejszym stopniu,
kierowali się przesłaniem.
Jedną z takich osób była między innymi królowa Francji
Katarzyna Medycejska, która z racji potwierdzonych wydarzeń przepowiedniami Nostradamusa wezwała go w
1556 roku do Paryża, aby ten jej doradzał. Wielkich postaci, które kierowały się
przepowiedniami w historii było wiele i mógłbym ich wymieniać godzinami .Dla
czego w takim razie traktowano owych magów, jasnowidzów, proroków jako swoich
osobistych doradców? Czyżby w owych czasach nie było osób bardziej
wykształconych i kompetentnych?
Otóż nie, oczywiście że tacy byli. Tylko trafność ich
przewidywań pozostawiała wiele do życzenia. Natomiast przepowiednie
np.Nostradamusa sprawdzały się. Poza tym, osoby obdarowane możliwością
jasnowidzenia często doradzały w różnych sprawach widząc niekiedy nadchodzącą
śmierć lub bliskie narodziny potomka, czego żaden z innych doradców nie był w
stanie przewidzieć. Z takiego właśnie powodu są ludzie, którzy
korzystali, korzystają i korzystać będą z usług takich osób.
Oczywiście że nie każda wróżka czy wróżbita, wizjonerka lub
jasnowidz będzie w dzisiejszych czasach miał 100% racji co do naszej przyszłości. Dla czego tak się
dzieje? Otóż powodów może być wiele. Ja przytoczę tylko te najbardziej istotne.
Pierwsza możliwość jest taka, że trafiacie Państwo do
niekompetentnej osoby, która stawianiem kart zajmuje się od roku, a już w
internecie ma kilkadziesiąt pozytywnych opinii.
Że jest najlepsza i takie tam bzdety, że powiedzmy, moja mama była miesiąc temu
u tej wróżki/wróża i już 90% przepowiedni sprawdziło się. Osobiście do osób
które przepowiadają przyszłość dopiero od roku nie mam nic, i powiem więcej - taka osoba może wykazywać się większym
profesjonalizmem niż niejedna wróżka/wróżbita z wieloletnim doświadczeniem. Powód?
Młoda w branży wróżka stara się i może posiadać dar. Z kolei doświadczona
wróżka z masą klientów może jechać tylko na wyrobionej opinii i traktować klientów
w formie: następna proszę. Tym samym oszczędzając swoją energię, która przy
takim charakterze pracy ubywa jak
pieniądze z państwowego budżetu. Sam
fakt pojawiających się samych pozytywnych opinii w internecie wystawionych danej
wróżce/wróżbicie w krótkim okresie czasu powinien być ostrzeżeniem dla osób
chcących w przyszłości skorzystać z usług danej wróżki.
Powinniście się
zastanowić drodzy Państwo skąd biorą się masowe pozytywy? Otóż odpowiedz
jest bardzo prosta - nad takimi opiniami pracują często same osoby wróżące oraz
ich bliscy. Dodatkowo możemy zlecić wystawianie opinii osobą zajmującym się
tego typu procederem. Samo znalezienie tak zwanych opiekunów opinii jest
dziecinnie proste. Sam otrzymywałem takie telefony z możliwością współpracy z
zapewnieniem, że koszt poniesionych opłat za w/w usługę zwróci mi się bardzo
szybko. Kiedy odmówiłem, tego samego dnia otrzymałem niepochlebną opinie na
jednym z portali. Oczywiście jak się później okazało od osoby, która nigdy nie
korzystała z moich usług.
Tak więc przed wybraniem się do wróżki pamiętajcie Państwo
aby kierować się własną intuicją, którą wszyscy posiadamy mniej lub niekiedy
bardziej aktywną.
Druga możliwość złej przepowiedni to brak przez osobę
wróżącą jakiegokolwiek przygotowania do pracy np. z kartami i tym samym z
klientami. Czyli w tym wypadku padacie Państwo ofiarą osoby żerującej na Waszym
portfelu. Jeżeli stracicie tylko pieniądze to pół biedy. Gorzej jeśli
wróżka/wróżbita nakłania Was do złych decyzji po to, aby w danej chwili przypodobać
się Wam. Więc mówi to co chcecie usłyszeć. Tylko to już w żaden sposób nie
wygląda na wróżbę, ani też nie świadczy dobrze o osobie wróżącej. Przesłanie
wróżby powinno być oparte na prawdzie. Nawet jeśli informacje są bardzo
niekorzystne dla samych zainteresowanych, to wróżka/wróżbita powinien w sposób
taktowny i z wielką umiejętnością
przekazać je.
Zadaniem wróżących jest niesienie pomocy w formie
ostrzeżenia przed istniejącym zagrożeniem, opisanie tego zagrożenia i podanie
przybliżonego czasu, w którym może się pojawić. Jeśli usłyszycie Państwo złe
informacje to nie oznacza, że tak się stanie, ponieważ to Wy decydujecie o
swoim życiu i dalszym losie. Po to zostaliście ostrzeżeni abyście mogli dalej
cieszyć się życiem w zdrowiu i
szczęściu.
2014 - dla Polski.
Rok
2014 dla naszego kraju nie wnosi żadnych pozytywnych zmian. Ani w obecnym rządzie,
ani w życiu przeciętnego Polaka. Dla Polski będzie to rok strat, złudnych nadziei,
korupcji i niepokoju.
Na
scenie polityki zapanuje chaos, zapowiadają się duże zmiany ale nie jestem przekonany
czy wyjdą nam na dobre. Raczej odbieram tutaj kłótliwość między politykami i
brak uporządkowania ważnych dla kraju spraw. Nie powinniśmy wsadzać nosa w
cudze sprawy, skoro sami mamy nieuporządkowane własne podwórko. Polak zawsze
lubi wychodzić przed orkiestrę, co może skończyć się tak, że zostaniemy na
lodzie. Tak więc dajemy z siebie wszystko, a w zamian dostajemy pstryczka w
nos.
Kłopoty
dla obecnego rządu rozpoczną się już od marca choć końcówka stycznia nie jest
zbyt optymistyczna.
Miesiąc
kwiecień wnosi surowość i zmiany. W moim przekonaniu następuje pewna ocena
dotychczasowej pracy rządu i mogą spadać głowy w ministerstwach, choć to
jedynie zwykły lifting który zmienia tylko twarze.
Nie
nastraja również pogoda, która bardzo szybko będzie się zmieniać. Spodziewajmy
się sporego zachmurzenia i częstszych niż w innych latach wyładowań
atmosferycznych.
W
dobrym kierunku zmierzają w tym roku księża, którzy częściej mówić będą „tak”
niż „nie”. Narzucony poniekąd pewien przykład z Watykanu zmieni dotychczasowe
poglądy niektórych duchownych i pozwoli im inaczej spojrzeć na błędy jakie
popełniali odtrącając swoją stanowczością wiernych.
Mniej
więcej za dwa miesiące (przełom marca i kwietnia) dotrą do nas wiadomości o korzystniejszych
zmianach w gospodarce, choć to będą tylko informacje - w moim przekonaniu
nastąpić on może dopiero w czerwcu.
Niestety
w tym roku nie zmniejszy się liczba osób wyjeżdżających za chlebem na zachód. Nie
przewiduje również żadnego wzrostu powracających do kraju z wiadomego powodu.
Obecny
selekcjoner Polskiej reprezentacji piłki nożnej - Pan Adam Nawałka pomimo
dobrej intuicji, kierować się będzie emocjami które doprowadzać będą jedynie w
najlepszym wypadku do remisów i jak to od niepamiętnych czasów bywa, śpiewać
będziemy „nic się nie stało, Polacy nic się nie stało!”.
Jest
to rok, w którym panuje pewien ład i porządek tak więc wszyscy ci, którzy
zamierzają pozamiatać brudy pod dywan, niech liczą się z tym, że ktoś je
zauważy i ujrzą one światło dzienne.
Jako
Polak i patriota ograniczam się w pisowni wizji dla kraju ,ale powiem tylko
tyle - aż 97% pajaców z Wiejskiej,
którzy zapuścili tam tak głębokie korzenie, że niedługo tworzyć będą
drzewo genealogiczne, wsadziłbym do jednego wora i zaniósł pod
drzwi samego Belzebuba po wypłatę dywidendy. To tak oczywiście żartobliwie,
bo co innego nam pozostaje.
Wszystkiego
dobrego w 2014 roku!
środa, 8 stycznia 2014
2014 - jaki to rok?
Rok
2014 zapowiada nam wielkie możliwości rozwoju duchowego, a wiec
poszerzenia naszej wiary - bez względu na wyznania religijne. To rok
sprzyjający wielu odkryciom naukowym (przeważnie w dziedzinie medycyny), rok
porządku i organizacji (biada tym, którzy nie potrafią doprowadzić rozpoczętych
spraw do końca lub postawią się swoim przełożonym). Ci wszyscy, którzy
pozostają zwaśnieni z bliskimi mają w tym roku bardzo wielką szanse aby
zakopać topór wojenny i pogodzić się na dobre. Ja odbieram ten rok jako rok
posłuszeństwa i opieki sił duchowych, które niejednej osobie udowodnią swoją
obecność. Myślę, że w 2014 dostajemy pewną opatrzność Boską, która
czuwać będzie nad nami aż do dziesiątego miesiąca roku. Powinniśmy więcej czasu
poświęcić naszym pociechom, dla których zbyt często nie znajdujemy czasu. Ci, którzy
marzą o założeniu rodziny mogą śmiało spełniać swoje plany i szykować pokoik
dla dziecka lub dzieci - w tym roku będzie sporo pracy dla bocianów. Niestety
nie jest to przychylny rok dla osób mających problemy z kręgosłupem, stawami, biodrami
i reumatyzmem. Więc osoby cierpiące na w/w dolegliwości powinny umiejętnie
zadbać o siebie. Natomiast tym, od których uzależnione jest niekiedy życie i
dalsze losy człowieka, życzę w 2014 roku rozsądku, opanowania w podejmowaniu
decyzji oraz przede wszystkim mądrości.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Do wierzących i niewierzących
Sprzyjająca pora i czas na przypomnienie cytatu Władysława Reymonta: Siłę człowieka mierzy się ilością jego nieprzyjaciół. Ilu zatem Jezus ...
-
Będzie to jeden z ostatnich moich postów dotyczący przyszłości Polski oraz jej mieszkańców z uwagi na fakt, że nie potraficie się zjednoczy...
-
Zacznę od tego, że Zełenski przegra i choć wydawać się jemu będzie, że odniósł sukces na jego wątłe możliwości, to trzy miesiące po podpisa...