Czy w ogóle istnieje
życie pozagrobowe? A jeśli tak to czy będziemy musieli zapłacić w tym naszym
przyszłym życiu za nasze wszystkie złe uczynki, których byliśmy autorami w
teraźniejszym życiu? Obawiam się, że tak… że będziemy musieli ponieść
konsekwencje naszych złych występków.
Ponieważ
podobnych tematów było bardzo wiele jednak nikt nie jest w stanie udowodnić istnienia
życia pozagrobowego. Ludzie, którzy przeżyli śmierć kliniczną doznali wielu
niewyjaśnionych dziwnych zdarzeń, wizji oraz odczuć. Potrafili oni widzieć
ludzi z góry niczym ptaki, doznawali smutku i strachu, ale też było im dane
zapaść w stan błogości i z pogardą patrzeć na swoje z góry widziane ciało. W
bardzo wielu przypadkach osoby, które przeżyły śmierć kliniczną po powrocie do
świata żywych zupełnie zmieniły swój stosunek do życia. Bardziej doceniając je
i bardziej dbając o dobro drugiego człowieka, w tym swoich bliskich. Czy
możliwe jest, aby wszystkie te osoby będące na progu drugiej strony życia
opowiadały historię wyssane z palca? Moim zdaniem nie, choć mogą zdarzać się
przypadki przebarwionej opowieści niektórych osób, to jednak nie pozostawia
żadnej wątpliwości fakt, że ludzie będący w fazie śmierci klinicznej widzieli i
słyszeli, co działo się w danym momencie np. 50 km od ich pobytu w szpitalu.
Niemożliwe
staje się faktem, którego ludzki umysł nie jest w stanie racjonalnie wytłumaczyć,
więc przypuszczamy, że jest to życie po tej drugiej stronie i że ono istnieje.
Pomimo tego, że większość osób tak twierdzi. Ja, jako praktykujący katolik
spróbuję ukazać Państwu inną możliwość swoich przypuszczeń, które mogą do Was w
pewnym stopniu przemówić, ale nie koniecznie muszą.
Otóż skoro
istnieje możliwość przeniesienia się w czasie (tylko mentalnie) i doznania u
osób żyjących, zdrowych, pełnowymiarowej wizji włącznie z pełną gamą zapachów, bólu
i radości… to jak dziecinnie proste może być uwolnienie naszego umysłu, nad
którym nie mamy już większego wpływu w czasie śmierci klinicznej? Umysł ludzki
kryje i będzie jeszcze przez długie lata krył wiele tajemnic nie tylko dla naukowców,
ale i dla nas samych. Powszechnie wiadomo, że nie wszystko w nas umiera z chwilą
zgonu. Przez pewien czas odrastają nam paznokcie, włosy itd. W codziennym
naszym życiu jesteśmy ciągle spięci i nieustannie obciążamy nasz umysł, który
nie ma zbyt wielkiego pola manewru w osiągnięciu np. wizji lub przemieszczania
się na wiele tysięcy kilometrów. To właśnie nasz system nerwowy skutecznie
hamuje wielki dar naszego umysłu, o którym sami nie mamy bladego pojęcia.
W chwili tak
zwanej śmierci klinicznej nasz układ nerwowy przestaje blokować nasz umysł i to
właśnie w tym momencie możemy doznać niewyobrażalnych przeżyć, czyli pełnego
obrazu jasnowidzenia z pełną paletą dodatkowych doznań.
To jest
oczywiście tylko moja skromna hipoteza i być może cząstka odpowiedzi, co do
fenomenu śmierci klinicznej. Nie zaszkodzi Wam przed snem położyć się wygodnie
tak abyście mieli dłonie skierowane ku górze (w pozycji leżącej, dłonie blisko
ciała) i pozwolili na stopniowe opuszczenie każdego nerwu siedzącego w waszych
stopach, łydkach, udach, biodrach, klatce piersiowej, karku i na końcu głowy.
Spróbujcie nie myśleć o niczym i zamknijcie oczy a przekonacie się jak
powolutku Wasze ciało zapada w stan odpoczynku.
Jak już wcześniej
wspominałem jestem osobą wierzącą i chyba łatwiej jest mi wierzyć w życie
pozagrobowe oraz w to, że tam wszyscy zapłacimy za to, co złego uczyniliśmy w
tym życiu. Może to naiwna wiara a może i nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz