W jednym z postów z dnia 01.16.2014 noszącego tytuł „2014
- dla Polski” napisałem:
Nie powinniśmy wsadzać nosa w cudze sprawy, skoro sami mamy nieuporządkowane własne podwórko. Polak zawsze lubi wychodzić przed orkiestrę, co może skończyć się tak, że zostaniemy na lodzie. Tak więc dajemy z siebie wszystko, a w zamian dostajemy pstryczka w nos .
Nie powinniśmy wsadzać nosa w cudze sprawy, skoro sami mamy nieuporządkowane własne podwórko. Polak zawsze lubi wychodzić przed orkiestrę, co może skończyć się tak, że zostaniemy na lodzie. Tak więc dajemy z siebie wszystko, a w zamian dostajemy pstryczka w nos .
Niestety albo nikt odpowiedzialny za naszą przyszłość w kraju nie
czytał tego postu, albo mamy kiepskich wizjonerów w MSZ. Jeżeli doszło już do
wsadzenia nosa w cudze sprawy (Ukaina) i jak przewiduje w przyszłości zostaniemy
na lodzie, to w chwili obecnej, kiedy podpadliśmy Carowi nie możemy się cofnąć.
Na przełomie 2009/2010 roku pewien mężczyzna będąc u mnie zapytał czy Polsce
grozi wojna? Roześmiałem się wtedy i zapytałem „z kim?”, po chwili dodając „z
Rosją? a jaką my mamy armię żeby walczyć?”, choć po chwili powiedziałem „skoro
Pan o to pyta, to odpowiem Panu… W chwili obecnej żadna wojna Polsce nie
zagraża ale, za cztery lata w 2014 roku
niestety widnieje takie widmo zagrożenia wojny.”
Czy faktycznie w tym 2014 roku nasz kraj będzie dotknięty wojną?
W 90% na dzień dzisiejszy uważam że tak. Pewne działania zostały
zawieszone na okres (około dwóch miesięcy) - być może do wyborów na Ukrainie. Czy
wypadną one pomyślnie dla Putina, który z pewnością nie zamierza oddać Krymu?
Pan Radosław Sikorski będzie się musiał wykazać super, ale to super dyplomacją
oraz przedstawić daleko idącą argumentację (dzisiaj my, jutro Wy) aby zebrać
jednogłośne postanowienie mówiące stanowczo STOP Rosji. Jest nadzieja, że częściowo
zbierze parę głosów, ale to tylko nadzieja… bo osobiście ja tego nie widzę w
pełni pozytywnie. Nie chcę wymieniać poszczególnych Państw, które okażą się
słabymi partnerami w tej grze. Putinowi chodziło głównie o Krym i dostęp do Morza
Czarnego, a przy okazji upiekł on dwie pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze: posłużył
się słabym Janukowyczem, który ze złodziejstwa stał się tak ciężki, że nie
doleciał do Emiratów. Po drugie: Putin zastraszył tak Europę, że ta zamówiła
wszystkie pampersy z Procter & Gamble. Co osiągnął Putin? Osiągnął wiele – Krym,
ale przede wszystkim ośmieszył Unie Europejską i pokazał Ukrainie do kogo chcą
należeć. Nam, przeciętnym ludziom pozostaje wiara, że apetyt Władimira na jakiś
czas został zaspokojony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz