wtorek, 24 marca 2015

Historia Olgi i frontowego Miszki


Czy pamiętacie Państwo swoją ulubioną maskotkę z dzieciństwa? Może ktoś z Was posiada ją do dziś pomimo już dorosłego wieku? Myślę, że prawie wszyscy pamiętacie ukochaną zabawkę, tylko już jej nie posiadacie z różnych powodów. Każde małe dziecko, bardzo mocno przywiązuje się do jednej maskotki, którą kocha swoją miłością i wyczuwa po zapachu. Ja chciałbym się podzielić z Wami prawdziwą historią Olgi i jej małych przyjaciół Misiów, z którymi zamieszkuje po dzień dzisiejszy - dbając o nich jak o honorowych członków rodziny, bo przecież towarzyszą jej oni nieodzownie przez całe życie. Maleńki Miszka i drugi miś, którego Olga posiada od urodzenia.
Paryż, rok 1933 w dniu 24 lipca na świat przychodzi Olga, córka Rosyjskich emigrantów. Ojciec Olgi to były żołnierz białej armii więc powrót do ukochanej ojczyzny w tych latach był niemożliwy. Matka małej Olgi wraz z jej babką, jako arystokracja, po wybuchu rewolucji październikowej opuszczają Rosję i osiedlają się w Paryżu. To tu właśnie rodzice Olgi poznali się i rozpoczęli nowe życie. Ojciec pracował bardzo ciężko jako taksówkarz. Chcąc utrzymać rodzinę rzadko widywał się z ukochaną córką, Olgą. Warunki życia ich nie rozpieszczały. Do swojej dyspozycji mieli tylko kuchnię i pokój. Zimową porą było strasznie zimno. Mała Olga przed snem zawijała się w koc niczym naleśnik i dopiero na ten koc nakładana była kołdra. W małej Paryskiej kawalerce, często dochodzi do różnicy zdań pomiędzy ojcem Olgi, a jej babcią, która mieszka z nimi pod jednym dachem. Nie wiedzieć czemu, ale babka nie darzy swojego zięcia sympatią i to powoduje podjęcie przez niego decyzji (w 1940 roku) zaciągnięcia się do wojska. Ojciec Olgi, niegdyś żołnierz Rosyjskiej białej armii wyrusza na wojnę. W tym czasie od swojej siedmioletniej córeczki otrzymuje jej ukochanego (kilucentymetrowego) malutkiego misia. Kieszonkowy miś Miszka, (którego widzicie na pierwszym zdjęciu) towarzyszy żołnierzowi w czasie wojny. Spełnia on zadanie mocnego amuletu oraz nie pozwala zapomnieć mężczyźnie o powrocie do swojej ukochanej córki. Mały Miszka spełnił swoje zadanie, doprowadził do szczęśliwego powrotu żołnierza do córki. Losy ojca Olgi pozostają do dziś niewyjaśnione, ponieważ jego powrót do domu był jedynie chwilowym pobytem. Ponownie wyjechał on na wojnę lecz tym razem dostał on innego misia, którego mała Olga widziała po raz ostatni tak samo jak swojego ojca. Żołnierz z małym misiem nigdy nie odnalazł ponownej drogi do domu. Myślę, że kiedyś będzie im dane spotkać się znowu… tam gdzie czas i wojna nie ma żadnego znaczenia. Olga ponownie wtuli się w ramiona swojego ukochanego ojca, a on z uśmiechem na twarzy odda jej zabłąkanego misia.
W tym roku Olga skończy osiemdziesiąt dwa lata. Pomimo swojego pięknego wieku, z dokładnością i wielką miłością zachowała w pamięci swojego ojca. Pomimo tego, że dwukrotnie była mężatką, to żaden z tych dwóch mężów nie darzył jej taką miłością, jaką kochał żołnierz białej armii. W życiu Olgi były chwile radości i chwile smutku. Urodziła czwórkę dzieci - Wasilija, Liliana, Ole i Andrzeja, ale w życiu jej zawsze pozostawał pewien niedosyt zwany szczęściem. Olga do dzisiaj jest zaradną kobietą, która myśli o innych i posiada duże poczucie humoru. Jest Rosjanką z krwi i kości, mieszka od dawna w Londynie i jest dumna ze swojego pochodzenia. Jej wspomnienia związane z dzieciństwem żyją razem z nią pod jednym dachem. To widoczne na zdjęciach ukochane misie, które towarzyszą jej po dzień dzisiejszy – frontowy, Miszka zasiada na honorowym miejscu nad kominkiem, posiada swoje osobiste maleńkie krzesło dopasowane do jego postury. Pierwszy mąż Olgi Misza jest Rosjaninem i żyje do dnia dzisiejszego, drugi mąż  Tadeusz był Polakiem pracującym na kontrakcie w Libii, wracając samolotem zginął zestrzelony przez Izraelczyków.

Niezależnie od wieku jaki posiadamy, liczy się nasza dusza. To ona ukazuje nasze uczucia i określa nasz stosunek do innego człowieka. Jeśli potraficie kochać i szanować misie tak jak Olga kocha swoje, to potraficie kochać wszystkich ludzi, dbać o nich i myśleć o nich w taki sposób, w jaki myślicie o sobie. Dusza Olgi jest do dnia dzisiejszego młoda, przepełniona spragnionego szczęścia, zwykłego ludzkiego uczucia, które mogą jej ofiarować przede wszystkim jej mali przyjaciele z dzieciństwa. Ja życzę Oldze przede wszystkim zdrowia i podtrzymania jej pogody ducha oraz tego, by wszyscy otaczający ją bliscy - rodzina i przyjaciele, potrafili zadbać o nią tak samo, jak Olga dba o swoich małych przyjaciół.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Do wierzących i niewierzących

 Sprzyjająca pora i czas na przypomnienie cytatu Władysława Reymonta: Siłę człowieka mierzy się ilością jego nieprzyjaciół. Ilu zatem Jezus ...