czwartek, 16 stycznia 2014

Wróżby i ich przesłanie.

Od niepamiętnych czasów ludzie korzystali z usług magów, jasnowidzów zajmujących się proroctwem, szukając odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Bez względu na pochodzenie i status społeczny, ludzie ci w większym lub mniejszym stopniu, kierowali się przesłaniem.
Jedną z takich osób była między innymi królowa Francji Katarzyna Medycejska, która z racji potwierdzonych wydarzeń  przepowiedniami Nostradamusa wezwała go w 1556 roku do Paryża, aby ten jej doradzał. Wielkich postaci, które kierowały się przepowiedniami w historii było wiele i mógłbym ich wymieniać  godzinami .Dla czego w takim razie traktowano owych magów, jasnowidzów, proroków jako swoich osobistych doradców? Czyżby w owych czasach nie było osób bardziej wykształconych i kompetentnych?
Otóż nie, oczywiście że tacy byli. Tylko trafność ich przewidywań pozostawiała wiele do życzenia. Natomiast przepowiednie np.Nostradamusa sprawdzały się. Poza tym, osoby obdarowane możliwością jasnowidzenia często doradzały w różnych sprawach widząc niekiedy nadchodzącą śmierć lub bliskie narodziny potomka, czego żaden z innych doradców nie był w stanie przewidzieć. Z takiego właśnie powodu są ludzie, którzy korzystali, korzystają i korzystać będą z usług takich osób.
Oczywiście że nie każda wróżka czy wróżbita, wizjonerka lub jasnowidz będzie w dzisiejszych czasach miał 100% racji  co do naszej przyszłości. Dla czego tak się dzieje? Otóż powodów może być wiele. Ja przytoczę tylko te najbardziej istotne.
Pierwsza możliwość jest taka, że trafiacie Państwo do niekompetentnej osoby, która stawianiem kart zajmuje się od roku, a już w internecie ma kilkadziesiąt  pozytywnych opinii. Że jest najlepsza i takie tam bzdety, że powiedzmy, moja mama była miesiąc temu u tej wróżki/wróża i już 90% przepowiedni sprawdziło się. Osobiście do osób które przepowiadają przyszłość dopiero od roku nie mam nic, i powiem więcej -  taka osoba może wykazywać się większym profesjonalizmem niż niejedna wróżka/wróżbita z wieloletnim doświadczeniem. Powód? Młoda w branży wróżka stara się i może posiadać dar. Z kolei doświadczona wróżka z masą klientów może jechać tylko na wyrobionej opinii i traktować klientów w formie: następna proszę. Tym samym oszczędzając swoją energię, która przy takim charakterze pracy ubywa jak  pieniądze z  państwowego budżetu. Sam fakt pojawiających się samych pozytywnych opinii w internecie wystawionych danej wróżce/wróżbicie w krótkim okresie czasu powinien być ostrzeżeniem dla osób chcących w przyszłości skorzystać z usług danej wróżki.
Powinniście się  zastanowić drodzy Państwo skąd biorą się masowe pozytywy? Otóż odpowiedz jest bardzo prosta - nad takimi opiniami pracują często same osoby wróżące oraz ich bliscy. Dodatkowo możemy zlecić wystawianie opinii osobą zajmującym się tego typu procederem. Samo znalezienie tak zwanych opiekunów opinii jest dziecinnie proste. Sam otrzymywałem takie telefony z możliwością współpracy z zapewnieniem, że koszt poniesionych opłat za w/w usługę zwróci mi się bardzo szybko. Kiedy odmówiłem, tego samego dnia otrzymałem niepochlebną opinie na jednym z portali. Oczywiście jak się później okazało od osoby, która nigdy nie korzystała z moich usług.
Tak więc przed wybraniem się do wróżki pamiętajcie Państwo aby kierować się własną intuicją, którą wszyscy posiadamy mniej lub niekiedy bardziej aktywną.
Druga możliwość złej przepowiedni to brak przez osobę wróżącą jakiegokolwiek przygotowania do pracy np. z kartami i tym samym z klientami. Czyli w tym wypadku padacie Państwo ofiarą osoby żerującej na Waszym portfelu. Jeżeli stracicie tylko pieniądze to pół biedy. Gorzej jeśli wróżka/wróżbita nakłania Was do złych decyzji po to, aby w danej chwili przypodobać się Wam. Więc mówi to co chcecie usłyszeć. Tylko to już w żaden sposób nie wygląda na wróżbę, ani też nie świadczy dobrze o osobie wróżącej. Przesłanie wróżby powinno być oparte na prawdzie. Nawet jeśli informacje są bardzo niekorzystne dla samych zainteresowanych, to wróżka/wróżbita powinien w sposób taktowny i z wielką umiejętnością  przekazać je.

Zadaniem wróżących jest niesienie pomocy w formie ostrzeżenia przed istniejącym zagrożeniem, opisanie tego zagrożenia i podanie przybliżonego czasu, w którym może się pojawić. Jeśli usłyszycie Państwo złe informacje to nie oznacza, że tak się stanie, ponieważ to Wy decydujecie o swoim życiu i dalszym losie. Po to zostaliście ostrzeżeni abyście mogli dalej cieszyć się  życiem w zdrowiu i szczęściu.

2014 - dla Polski.

Rok 2014 dla naszego kraju nie wnosi żadnych pozytywnych zmian. Ani w obecnym rządzie, ani w życiu przeciętnego Polaka. Dla Polski będzie to rok strat, złudnych nadziei, korupcji i niepokoju.
Na scenie polityki zapanuje chaos, zapowiadają się duże zmiany ale nie jestem przekonany czy wyjdą nam na dobre. Raczej odbieram tutaj kłótliwość między politykami i brak uporządkowania ważnych dla kraju spraw. Nie powinniśmy wsadzać nosa w cudze sprawy, skoro sami mamy nieuporządkowane własne podwórko. Polak zawsze lubi wychodzić przed orkiestrę, co może skończyć się tak, że zostaniemy na lodzie. Tak więc dajemy z siebie wszystko, a w zamian dostajemy pstryczka w nos.
Kłopoty dla obecnego rządu rozpoczną się już od marca choć końcówka stycznia nie jest zbyt optymistyczna.
Miesiąc kwiecień wnosi surowość i zmiany. W moim przekonaniu następuje pewna ocena dotychczasowej pracy rządu i mogą spadać głowy w ministerstwach, choć to jedynie zwykły lifting który zmienia tylko twarze.
Nie nastraja również pogoda, która bardzo szybko będzie się zmieniać. Spodziewajmy się sporego zachmurzenia i częstszych niż w innych latach wyładowań atmosferycznych.
W dobrym kierunku zmierzają w tym roku księża, którzy częściej mówić będą „tak” niż „nie”. Narzucony poniekąd pewien przykład z Watykanu zmieni dotychczasowe poglądy niektórych duchownych i pozwoli im inaczej spojrzeć na błędy jakie popełniali odtrącając swoją  stanowczością wiernych.
Mniej więcej za dwa miesiące (przełom marca i kwietnia) dotrą do nas wiadomości o korzystniejszych zmianach w gospodarce, choć to będą tylko informacje - w moim przekonaniu nastąpić on może dopiero w czerwcu.
Niestety w tym roku nie zmniejszy się liczba osób wyjeżdżających za chlebem na zachód. Nie przewiduje również żadnego wzrostu powracających do kraju z wiadomego powodu.
Obecny selekcjoner Polskiej reprezentacji piłki nożnej - Pan Adam Nawałka pomimo dobrej intuicji, kierować się będzie emocjami które doprowadzać będą jedynie w najlepszym wypadku do remisów i jak to od niepamiętnych czasów bywa, śpiewać będziemy „nic się nie stało, Polacy nic się nie stało!”.
Jest to rok, w którym panuje pewien ład i porządek tak więc wszyscy ci, którzy zamierzają pozamiatać brudy pod dywan, niech liczą się z tym, że ktoś je zauważy i ujrzą one światło dzienne.
Jako Polak i patriota ograniczam się w pisowni wizji dla kraju ,ale powiem tylko tyle -  aż 97% pajaców z Wiejskiej, którzy zapuścili tam tak głębokie korzenie, że niedługo tworzyć będą drzewo  genealogiczne, wsadziłbym do jednego wora i zaniósł  pod drzwi samego Belzebuba po wypłatę  dywidendy. To tak oczywiście żartobliwie, bo co innego nam pozostaje.

Wszystkiego dobrego w 2014 roku!

środa, 8 stycznia 2014

2014 - jaki to rok?

Rok 2014 zapowiada nam wielkie możliwości rozwoju duchowego, a wiec poszerzenia naszej wiary - bez względu na wyznania religijne. To rok sprzyjający wielu odkryciom naukowym (przeważnie w dziedzinie medycyny), rok porządku i organizacji (biada tym, którzy nie potrafią doprowadzić rozpoczętych spraw do końca lub postawią się swoim przełożonym). Ci wszyscy, którzy pozostają zwaśnieni z bliskimi mają w tym roku bardzo wielką szanse aby zakopać topór wojenny i pogodzić się na dobre. Ja odbieram ten rok jako rok posłuszeństwa i opieki sił duchowych, które niejednej osobie udowodnią swoją obecność. Myślę, że w 2014  dostajemy pewną opatrzność Boską,  która czuwać będzie nad nami aż do dziesiątego miesiąca roku. Powinniśmy więcej czasu poświęcić naszym pociechom, dla których zbyt często nie znajdujemy czasu. Ci, którzy marzą o założeniu rodziny mogą śmiało spełniać swoje plany i szykować pokoik dla dziecka lub dzieci - w tym roku będzie sporo pracy dla bocianów. Niestety nie jest to przychylny rok dla osób mających problemy z kręgosłupem, stawami, biodrami i reumatyzmem. Więc osoby cierpiące na w/w dolegliwości powinny umiejętnie zadbać o siebie. Natomiast tym, od których uzależnione jest niekiedy życie i dalsze losy człowieka, życzę w 2014 roku rozsądku, opanowania w podejmowaniu decyzji oraz przede wszystkim mądrości.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Duchy - to nie zabawa.

Z pewnością niektórzy z Państwa doznali w swoim życiu dziwnych zjawisk (paranormalnych) których do dnia dzisiejszego nie jesteście w żaden sposób racjonalnie wytłumaczyć. Dla większości - a więc dla tych, którzy nie mieli styczności z takimi doznaniami, istnienie duchów to wielka ściema i straszenie za żywota.
Jaka jest w takim razie prawda z tymi duchami, istnieją czy nie? Postaram się wam podać kilka przykładów z własnego życia których osobiście doświadczyłem na własnej skórze.
Jest połowa lat osiemdziesiątych, wraz z dwoma kolegami urywamy się ze szkoły z trzech ostatnich godzin i wagarujemy w moim domu. Jak na 13 latków przystało wpadamy na dorosły i odważny pomysł wywoływania duchów, jest samo południe i bardzo ciepła końcówka kwietnia. Za oknem, co ważne - widno i doniosły gwar z ulicy. Przy takich warunkach strach nie straszny. Wszystkie potrzebne rekwizyty posiadamy: książeczka do nabożeństwa, klucz wyciągnięty z barku oraz gumka. Rozpoczynamy od przywołania ducha Kamila Baczyńskiego, później Curie Skłodowska itd. Każdemu duchowi zadajemy pytania i uzyskujemy co dziwne i ekscytujące od niektórych przywołanych odpowiedzi. Prosimy o danie  znaku przybycia danego ducha np. aby zapukał. Kiedy nie spełniał naszego polecenia odwoływaliśmy go z powrotem pytając „duchu czy jesteś jeszcze w śród nas?”. Taka zabawa trwała około godziny do póki ktoś nie pamiętam kto wpadł na pomysł przywołania Adolfa H. Temu ostatniemu kazałem iść do kuchni i wypić moją herbatę stojącą na stole, której nie zdążyłem wypić przed pójściem do szkoły. Po sprawdzeniu komisyjnym naszej trójki, że herbata jak stała tak stoi, zakończyliśmy zabawę w wywoływanie duchów i odprowadziłem kolegów do drzwi. Po kilkunastu minutach kiedy posprzątałem rekwizyty oraz pokój po wizycie wagarowiczów wszedłem do kuchni i zobaczyłem kołyszącą się w szklance herbatę, której ubyła połowa. Szklanka nie stała na rogu stołu jak wcześniej tylko stała na samym środku. Ze strachu czułem unoszące się na mojej głowie włosy i ogarną mnie niesamowity strach, pobiegłem do swojego pokoju i tak stojąc przy otwartym oknie, oby tylko widzieć i słyszeć przechodzących ludzi, czekałem ponad półtorej godziny aż do przyjścia mojej mamy z pracy. Po kilku tygodniach zapomniałem o głupiej zabawie w duchy i strachu, tłumacząc sobie o przewidzeniu i wielkiej wyobraźni. Aż do dnia w którym moja mama zadała mi pytanie po co w nocy otwierałem szafki w kuchni i czego szukałem? Kiedy odpowiedziałem że nie wstawałem w nocy, stwierdziła że to nie pierwszy raz kiedy słyszy jak otwieram szafki w nocy. Takie odgłosy dobiegające nocami z kuchni nasilały się i w końcu  przyznałem się do wywoływania duchów. 


Kilkanaście lat później wynajmowałem dom w którym lokatorem na gapę był duch kobiety mniej więcej w wieku 30-40 lat. Chociaż w świetle prawa duchowego (kobiety ducha) to ja byłem lokatorem na gapę, ponieważ duchy jak je potocznie nazywamy kierują się swoimi prawami. Wyznają one zasadę „ja tu byłam lub byłem pierwszy i ja tu mieszkam”. Tak więc żyjący, którzy ośmielają się zakłócać ład i porządek to intruzi. A jeszcze na dodatek niech rozpoczną remont danego lokalu to kłopoty gwarantowane. Tak też było w moim przypadku. Wiedziałem i czułem, że z tym lokalem jest coś nie tak, ale pomimo wyraźnych sygnałów postanowiłem go wynająć. Początki naszej znajomości były bardzo trudne. Pani duch robiła mi wiele psikusów, między innymi potrafiła zagiąć klucz osadzony w zamku, otwierała/zamykała drzwi, robiła sporo hałasu biegając po schodach, straszyła dniami i nocami, dotąd do kiedy stała mi się obojętna i przestałem zwracać uwagę na hałasowanie z jej strony. Powód obojętności był jeden, czułem się tym wszystkim bardzo zmęczony i organizm domagał się prawdziwego snu. Od tamtej pory Pani duch przestała nawet nękać mojego psa, który często w nocy z głośnym piskiem i podkulonym ogonem uciekał w kierunku drzwi wejściowych i wolał resztę nocy spędzić na podwórku gdzie panowała temperatura -10 stopni, niż spać w domowych pieleszach. Po jakimś czasie najprawdopodobniej przestaliśmy wchodzić sobie w drogę. Ja skończyłem remont domu, a Pani Duch przestała szastać swoją energią na lewo oraz prawo. Wreszcie zapanował spokój i ciepła atmosfera, choć w tym domu zawsze panował pewien chłód i dziwny zapach, do czego zdążyłem się przyzwyczaić. Pewnego razu zostawiłem samochód przed posesją, czyste lenistwo z mojej strony, nie wjechałem za ogrodzenie bo za pięć godzin i tak musiałem wyjechać w sprawach zawodowych. W trakcie snu coś mnie obudziło i jak zaczarowany usiadłem na łóżku gapiąc się na ścianę. Po chwili ukazała mi się kobieta, dosłownie dwa metry ode mnie, nie widziałem jej stóp dosłownie jak by unosiła się kilka centymetrów w powietrzu. Była ubrana w długą koszule nocną lecz swojej twarzy nie chciała dokładnie pokazać. Patrzyliśmy na siebie dłuższy czas. Ja bez żadnych emocji, odczuwałem pełen spokój, a nawet o dziwo nie byłem zaskoczony jej widokiem. Porozumieliśmy się najprawdopodobniej jak sądzę telepatycznie ponieważ kobieta ta udała się w kierunku kuchni i ja bez żadnego zastanowienia ruszyłem za nią. W domu panowała zupełna ciemność, a pomimo tego duch tej kobiety widziany był moimi oczami jak w świetle dnia. Kiedy dotarłem pod drzwi kuchni usłyszałem głośny dźwięk tłuczonego się szkła. Otworzyłem drzwi i włączyłem światło. Nie widziałem tam tej kobiety, ale widziałem spadające, a raczej wyrzucane szklanki oraz pokale roztrzaskujące się w drobny mak o kafle podłogowe. Byłem jak w jakimś transie, bez żadnych emocji. Widok latającego i rozbijającego się szkła nie robił na mnie żadnego wrażenia. Popatrzyłem i po chwili poszedłem położyć się do łóżka spać. Wczesnym rankiem obudził mnie budzik, wstałem i uświadomiłem sobie, że widziałem tej nocy ducha kobiety w nocnej koszuli. Byłem pewien że to mi się tylko śniło, aż do wejścia w progi kuchni gdzie leżały wszędzie kawałki rozbitego szkła. Z wrażenia, że to nie był sen, nie zrobiłem sobie nawet kawy przed podróżą. Wybiegłem z domu zabierając tylko kluczyki od samochodu i potrzebne dokumenty. Nie zdając sobie jeszcze do końca sprawy z przebiegu nocy wsiadłem do samochodu i dostałem prawie zawału. Wyobraźcie sobie Państwo, że wsiadacie po takich nocnych doznaniach do samochodu w biały dzień, w którym powinniście być już bezpieczni i nagle okazuje się, że macie wrażenie jakby ktoś was ciągną za plecy i w przeciągu ułamka sekundy kładziecie się we własnym samochodzie. Zerwałem się i wyskoczyłem jak poparzony z własnego samochodu nie wiedząc co z tyłu złapało mnie i położyło. Po kilku sekundach stojąc obok otworzonych drzwi samochodu zobaczyłem że oparcie mojego siedzenia (kierowcy) jest rozłożone do końca. Nie potrafiłem znaleźć racjonalnego wytłumaczenia tego faktu, aż do chwili kiedy okazało się że mam niedomkniętą klapę bagażnika. Ponieważ posiadałem Golfa II i był to samochód dwudrzwiowy, złodzieje postanowili dostać się do mojego samochodu tylną klapą bagażnika, aby usiąść na miejscu kierowcy, złodziej rozkręcił na maxa moje oparcie. Golf stał kilka metrów od domu, na wprost okna kuchni z którego dochodziły odgłosy tłuczonego się szkła. Ja na dodatek zapaliłem w nocy w kuchni światło szukając ducha kobiety i dzięki tej zjawie została udaremniona kradzież mojego auta. Kobieta ta, o której wspominam pokazała mi i ukarała moją pracownice która kradła w firmie, ale z paru względów nie opisuje dokładnych faktów. Ja mieszkałem z duchem tej kobiety ponad cztery lata pod jednym dachem i dzięki niej nie straciłem samochodu i ocaliłem swoją działalność. Na pytanie: „czy duchy istnieją?” odpowiadam z całą odpowiedzialnością że tak, one istnieją. Spotkałem ich wiele i spotykam do dnia dzisiejszego. Osobiście odradzam Państwu wywoływanie duchów, bo to nie jest zabawa i ściągnąć możecie na siebie tylko same kłopoty. Jeśli nie musicie nie zabierajcie swoich małych pociech na cmentarz.




Zazdrość - skutki uboczne.

Bardzo często spotykamy się z ludzką zazdrością oraz zawiścią pewnych osób. Okazywanie zazdrości może dotyczyć dobrze płatnej pracy, samochodu, dobrze urządzonego mieszkania, a nawet kochającego partnera.
Przyczyn tej negatywnej energii jest bardzo wiele i  mógłbym  wymieniać je godzinami. Sam fakt, że jesteśmy podatni na tego rodzaju dolegliwość jest bardzo kłopotliwy i niewygodny w życiu dla nas samych.

Pewnie zastanawiacie się dlaczego. Otóż kiedy pochłania nas fala zazdrości, często nie jesteśmy w stanie zapanować nad swoimi emocjami, stajemy się nerwowi i wysyłamy wyraźne zmiany naszego zachowania dla bliskiego otoczenia. Próbujemy przekrzyczeć wszystkich znajdujących się w pobliżu, a nawet niekiedy samych siebie, przekonując wszystkich do swojej racji. Wpadamy sami na własne życzenie w stan, który doprowadza nas na straty naszego cennego czasu i naszej bezcennej energii życiowej czyli zdrowia.
Próbujemy chwilowo żyć życiem innych, ale często nie zdajemy sobie sprawy, że możemy w taki właśnie sposób przejąć część negatywnej energii drugiej osoby - w tym przypadku osoby której zazdrościmy.
Ta negatywna energia, o której mowa to między innymi: złość, smutek, choroba, nieszczęścia, żal, pech itp.

Dlatego też zastanówcie się zanim zaczniecie zazdrościć i pałać nienawiścią do drugiej osoby, czy przypadkiem nie przejmiecie w tej chorobliwej zazdrości wszystkich negatywnych cech. Zawsze starajcie się żyć własnym życiem, w taki sposób abyście byli szczęśliwi z posiadania tego czego się sami dorobicie, bez względu na markę pojazdu czy dzielnicy w jakiej mieszkacie.
Moim zdaniem nie ma większego znaczenia czy mój sąsiad jedzie Mercedesem czy Seicento, dla mnie liczy się jaki człowiek prowadzi dany samochód, bo samochód może być bardzo drogi, a kierowca jego duchowo  ubogi i na odwrót.


Spotykałem ludzi materialnie bardzo bogatych lecz w ich domach panował smutek, ponieważ szczęściem nazywali wielkość cyferek na koncie. To odbierało im samych siebie. Pomimo posiadanego bogactwa, zazdrościli nawet tym ubogim zmiany mieszkania czy samochodu. Nasuwa się pytanie: czemu? Dlaczego tak bogaci ludzie zazdroszczą biedniejszym? Nie znam odpowiedzi i myślę, że oni sami nie znają. Chyba tacy się już urodzili z wiecznym strachem przed biedą. Stąd w ich smutnym życiu liczy się tylko gromadzenie dóbr materialnych. Być może się mylę i ci bogaci zazdroszczą szczęścia tym biedniejszym i to jest jeden z powodów zazdrości, który nimi kieruje. 
Pamiętajcie Państwo, że pieniądze nie dają 100% szczęścia. One pomagają nam i na pewien sposób ułatwiają życie, ale z pewnością nie zapewniają z niego radości.


niedziela, 1 grudnia 2013

Uroki Miłosne - osobiście odradzam




Każdy z nas w swoim życiu przeżył zawód miłosny, był zakochany lub zauroczony daną osobą. Kiedy zostajemy odtrąceni nasz mały świat przestaje istnieć,  szukamy przeróżnych rozwiązań które w jednej chwili odmienią naszą dramatyczną sytuację. Ponieważ nie jesteśmy w takim stanie racjonalnie myśleć, to często sięgamy jako ostatnią deskę ratunku po uroki miłosne. Nie wysilając się zbytnio, szybko znajdziemy internetową szamankę która specjalizuje się w tej dziedzinie. Z pewnością odczyni ona specjalny rytuał siejąc nie tylko ciemnogród w waszym umyśle ale i sprytnie zasieje wiatr w waszym portfelu. No w końcu musicie sobie zdawać sprawę że macie do czynienia z prawdziwą szamanką. Jak zwykle on nie powróci, a Wy, drogie Panie i tak musicie wypłakać co swoje i przeżyć ciężkie chwile (taki los). Osobiście uważam że jeżeli ktoś kogoś nie kocha lub nie czuje do drugiej strony totalnie nic , to nie próbujmy nikogo przywiązywać do siebie na siłę, bo to może w przyszłości przynieść niepożądany skutek. Zawsze swoim klientkom w takim przypadku zadaje pytanie: „Gdyby role się odwróciły i to Pani mężczyzna próbowałby usilnie zatrzymać Panią przy sobie, a Pani do niego nic nie czuje. To jak Pani czułaby się w danej chwili?”
Praktycznie zawsze słyszę odpowiedz „No tak , Ma Pan racje i po chwili ale on…” itd.  
Spotykam się bardzo często z przypadkami gdzie z przyczyny pojawienia się w związku trzeciej osoby małżeństwo rozpada się. W takim przypadku sprawdzam czy istnieje szansa na poskładanie tego związku, jeżeli widzę nawet malutką  nadzieję , namawiam daną osobę do podjęcia walki o ten związek, ale walki duchowej, modlitwy, rozmowy, cierpliwości i wyrozumiałości. Wiara oraz modlitwa to jedyne skuteczne antidotum w takich sytuacjach. Sam proces rzucenia na kogoś uroku miłosnego lub zlecenie jego, kojarzy mi się ze zniewoleniem drugiej osoby, zniewoleniem które działa jak bumerang a więc wcześniej czy później powróci do nas samych. Osoby cierpiące z przyczyny nieodwzajemnionej miłości, muszą przeżyć ją same, szukając pomocy wśród rodziny, przyjaciół, a nawet terapeutów, ale z pewnością nie powinny szukać pomocy u samozwańczych czarownic i szamanek , które poza waszymi pieniędzmi nie widzą waszego stanu emocjonalnego. Na przyszłość pamiętajcie i uświadomcie sobie jedno - nic nie trwa wiecznie, Wasze zmartwienia również. One w końcu kiedyś miną i nastanie taki czas kiedy z danej platonicznej miłości będziecie się śmiały i powiecie sobie jaka ja „kiedyś byłam głupia”.
I jeszcze jedno… Może z danym mężczyzną nie byłybyście w przyszłości szczęśliwe więc nie ma tego złego co na dobre nie wyszło. Bóg ma zawsze jakieś plany związane z nami...

środa, 27 listopada 2013

Witam Państwa

Nazywam się Jarosław Krężel i zajmuje się zawodowo ezoteryką.
Ezoteryka to pojęcie szerokie i takie właśnie są moje zainteresowania, ale przede wszystkim pasjonuję się wróżeniem oraz wizjonerstwem. 

Od wielu lat przyjmując ludzi, którzy zwracają się do mnie o pomoc w różnych sferach życia zawsze stawiam na pierwszym miejscu dobro danego człowieka. Nawet jeśli prawda jest często bolesna i gorzka.

Zawsze zagłębiam się w przeszłość swoich klientów odczytując ich życie od samego poczęcia, szukając tym samym przyczyn obecnej sytuacji, która skłoniła do zasięgnięcia porady w moich skromnych progach.
Nie jestem kimś nadzwyczajnym, ani też cudotwórcą. Jestem zwykłym człowiekiem wychowanym w wierze do Boga oraz drugiego człowieka, choć to ostatnie w dzisiejszych czasach może wydawać się nieco śmieszne.
Moim zadaniem jest niesienie pomocy w formie ostrzeżenia przed możliwym zagrożeniem w danej chwili lub dalekiej przyszłości, doradzenie w trudnej życiowej sytuacji i znalezienie najkorzystniejszej drogi, którą Państwo sami wybierzecie.

Proszę pamiętać, ja mogę tylko doradzić, ale nie kierować Waszym życiem.

Podczas konsultacji ze mną zawsze mówię o Waszej przeszłości, teraźniejszości oraz przyszłości często używając miesięcy lub lat. 

Miasta, w których przyjmuje -Warszawa, Gdynia, Łódź, Wrocław
W przypadku, kiedy potrzebujecie Państwo porady natychmiastowej istnieje możliwość konsultacji telefonicznej lub przez skype. Tel. 607048897   skype -jarekkrezel 

Do wierzących i niewierzących

 Sprzyjająca pora i czas na przypomnienie cytatu Władysława Reymonta: Siłę człowieka mierzy się ilością jego nieprzyjaciół. Ilu zatem Jezus ...