Obecna sytuacja w Prawie i Sprawiedliwości jest tak zakręcona
jak karuzela w Kamocinie. Jedni aż drżą z podniecenia objęcia nowych stanowisk,
jeszcze inni czują się zdradzeni i niedocenieni przez wielkiego mistrza tej
niebiańskiej i świecącej sprawiedliwością sekty. Wszyscy oddani wielkiemu
mistrzowi postanowili dobrowolnie założyć sobie smycz i kaganiec. Jedni już służą
na dwóch łapach, inni próbują zwrócić na siebie uwagę plącząc się pod nogami
samego mistrza. Tylko postawmy sobie podstawowe pytanie: Czy oni wszyscy cieszą
się tylko ze stanowisk i dodatkowych wpływów na koncie? Czy też poważnie myślą
o Polsce? Zaraz się przekonamy, jakie są najbliższe plany i przyszłość Wielkiego
Szu i całej tej świętej krucjaty.
Jarosław
Kaczyński – czyli Wielki Szu, który jeszcze się waha i myśli o pierwszych
skrzypcach w roli premiera. Jeżeli mogę doradzić to proszę za dużo nie myśleć
panie Jarosławie, bo może się to skończyć bardzo źle dla pana i to piszę bardzo
serio. Jeżeli mogę podpowiedzieć (żartobliwie) to podpowiem tylko, że: Koń ma
wielki łeb, więc niech sobie myśli. Co do samego zdrowia? Hm… to proszę
koniecznie o nie zadbać i tu w ogóle nie żartuje. Na poważne potraktowanie
zdrowia daję panu dziesięć miesięcy. Ponieważ już wcześniej zalecałem i w
dalszym ciągu zalecam panu drugi szereg, to proszę to również potraktować, jako
dobrą radę, dzięki której to może zapisać się pan w historii tego kraju bardzo
pozytywnie. W przeciwnym razie w bardzo krótkim okresie stanie się pan
największym wrogiem społeczeństwa.
Beata Szydło
– tu zaczyna się przyczyna mojej mgły na oczach, o której pisałem we
wcześniejszym poście. Pani Beata może podzielić a w zasadzie już dzieli los Marcinkiewicza,
pomimo tego, że jeszcze nie jest oficjalnie premierem a nawet, kiedy zostanie
premierem to z rękawów i nogawek pani Beaty dostrzegam jakieś odstające sznurki
a za plecami widzę czarną kotarę za którą ktoś stoi, tylko kto to jest? Czyżby
Wielki Szu? Który to już ma na biurku wypowiedzenie dla Beaty, o którym to
również już wcześniej pisałem.
Same relacje
pomiędzy Kaczyńskim a Szydło będą (w miarę) do przełknięcia. Problem się
zaczyna pojawiać przy okresie, w którym widzę jedynkę na początku a kończy się
zerem jak cyfra, 10 o której już wspominałem odnosząc się do stanu zdrowia Kaczyńskiego.
Ponieważ najbliższe dziesięć miesięcy jest bardzo niestabilne i zmienne, to sadzę,
że taki tylko czas (maksymalnie) daję na możliwość współpracy obu politykom. Ale
poczekajmy i zobaczmy, co przyniesie nam 10 i 12 listopad.
Rozwiewając wątpliwości
- na czym większości politykom PiSu zależy? Czy na ojczyźnie czy na władzy i kasie?
Stwierdzam jednoznacznie, że jak wszystkim w kuluarach sejmu… na KASIE! A
polityka i kraj? No cóż dzięki niej można zarobić, więc… JJJ
Teraz mała niespodzianka.
Czy zastanawialiście się Państwo, jaką rolę w przyszłości szykuje Wielki Szu
dla Marty Kaczyńskiej?
Do nowego rządu jeszcze powrócę przepowiadając jego
skuteczność i pracę oraz dotrzymanie słowa wyborcom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz