niedziela, 26 stycznia 2014

Tarot-nie dla wszystkich

Posługiwanie się kartami Tarota wymaga sporej wiedzy. Nie tylko z dziedziny ezoteryki, ale przede wszystkim samego znaczenia kart. Nie wystarczy zapisać się na kurs Tarota i w przeciągu trzech miesięcy uważać, że po ukończeniu go, jesteśmy przygotowani do pracy z kartami. W takich szkołach (wróżek) nauczycie się Państwo jedynie samej podstawy znaczenia poszczególnej karty - a jest ich naprawdę bardzo wiele. Oczywiście, jest to już jakiś krok. Bo od czegoś trzeba zacząć. Poważniejszym problemem jest to, że owe szkoły, które ja nazywam fabrykami wróżek przyjmują dosłownie wszystkich z ulicy. Nie zwracając uwagi na to, czy dana osoba może uczestniczyć w takich zajęciach. Liczy się tylko wpłata i nic więcej. Nikt nie sprawdza stanu emocjonalnego, czy też samego zdrowia kursanta. Nie wspomnę już o pewnych predyspozycjach - takich jak między innymi intuicja. Niekiedy zdarza się tak, że zajęcia prowadzone są przez wykładowców o bardzo kiepskich umiejętnościach. Nie tylko ze znajomości i wiedzy kart, ale i również braku przygotowania do pracy w zespole. Dyplomy ukończenia kursu dostają wszyscy, bo przecież poprawki nie są uwzględniane w kosztach takich zajęć. Również nie ważne czy potrafisz wróżyć czy nie, ważne jest, że organizowany  kolejny kurs dla zaawansowanych i już możecie się zapisać. Ba, nawet powinniście! Oczywiście w celu poszerzania swojej wiedzy. Kiedy już ukończycie wszystkie możliwe kursy związane z kartami Tarota, dowiadujecie się, że teraz możecie (bo już jesteście na to gotowi) przystąpić do kolejnego naboru naiwniaków. Tym razem jednak poznajecie podstawy numerologii, która nieodzownie towarzyszy wszystkim wróżącym, a w połączeniu z Tarotem, robi z was multi maszynę do przepowiadania przyszłości. Więc decydujecie się na kolejny proces przyswajania wiedzy, tym samym wydając kolejne setki złotych, które zostaną w fabrykach wróżek. Kiedy już kończycie I stopień wtajemniczenia z podstawy numerologii zostajecie namówieni na kolejne stopnie. No bo jak to? Przestaniecie się dalej rozwijać? Skoro jesteście już tak utalentowani i posiadacie tak wielką wiedzę to grzechem byłoby nieposzerzanie jej? Właściciele takich (fabryk) wpajają Wam, że jesteście kimś niezwykłym i jako jedni z nielicznych w danej grupie posiadacie TEN dar. Więc godzicie się na kolejne kursy i szkolenia, aż pojawia się nowa szansa. Tym razem do danej szkoły przyjeżdża sam mistrz Reiki, znany w Honolulu, Toronto a nawet w Koluszkach. I tak w koło, aż uświadomicie sobie, że straciliście kupę pieniędzy, a na dodatek właściciele (fabryk) drwią z Was za Waszymi plecami.
Pisząc ten post chciałbym ostrzec nowicjuszy, którzy dopiero zaczynają naukę znaczenia kart Tarota, aby nie ulegali wpływom ludzi chcącym tylko żerować na ich naiwności i portfelu. Na Waszym miejscu wybrałbym jedną dziedzinę, np. Tarota lub numerologię, albo bioenergoterapie. Następnie pogłębiałbym wiedzę tylko w jednym kierunku. Z doświadczenia wiem, że ktoś kto zajmuje się numerologią, tarotem, runami, wahadełkiem ,jasnowidzeniem, kartami klasycznymi, bioenergoterapią i Bóg wie czym jeszcze, jest do niczego. Bo kto widział lekarza który posiada tak wiele specjalizacji? Takich jak ginekolog, stomatolog, pediatra, psychiatra, neurolog, seksuolog itd. Pewnie nikt. Takie anomalia przyswajania specjalizacji, występują tylko w ezoteryce, gdzie wróżka z kilkumiesięcznym stażem ogłasza się jako jasnowidz. A jedyne co zobaczyła w trakcie ostatniego transu, to wysokość kwoty na rachunku telefonicznym. Sam zajmuje się kartami Tarota i nawet za 15 lat powiem, że ja ,dalej się uczę. Ponieważ jedna karta może przedstawiać nam setki wydarzeń, a w połączeniu z innymi kartami możemy odczytać tysiące informacji. Ale którą informację wybierzemy my sami, zależeć będzie od naszej intuicji, wizji lub tego, co sami „usłyszymy”.
Praca z tarotem nie należy do łatwych i kieruje nią spora energia, która może nam pomóc lub zaszkodzić. Wszystko zależy od naszej psychiki, wiary i siły osobowości. Jeżeli osoba słaba emocjonalnie zaczyna zajmować się stawianiem Tarota, to może zostać po części podporządkowana wpływom tych kart. Co w późniejszym czasie doprowadzić może do braku kontroli nad sobą. Z początku nie zauważamy zmian w naszym zachowaniu. Do czasu, kiedy to coraz częściej sięgamy po karty, tym samym popadając w bardzo silne uzależnienie, które staje się naszym przekleństwem. Nie potrafimy już logicznie myśleć i podejmować decyzji. Zdajemy się na to, co powiedzą nam karty, którym bezgranicznie ufamy.
Osobiście przyjmowałem wiele wróżek - prawie wszystkie z nich chciały zachować anonimowość, często próbując wprowadzać mylne informacje o sobie. Jednak każda z nich otrzymując karty do ręki w celu potasowania, traktowała je jak najcenniejszy skarb. Nawet do tego stopnia, że często musiałem zwracać uwagę że wystarczy już tego tasowania. To w jaki sposób zachowywały się te kobiety świadczyć może fakt o nieradzeniu sobie z pewnymi energiami i traktowaniem talii kart jako coś nadludzkiego. Otóż mili Państwo, jak to mówi Lech Wałęsa „nic bardziej mylnego”.

Tarot jest tylko  narzędziem pracy, którego zadaniem jest odpowiedzieć nam na nurtujące nas pytania. Karty Tarota nie mogą być ważniejsze i cenniejsze od ludzi! Bo dla ludzi zostały stworzone tak aby im służyły. Jednak w rękach osób słabych i bez wiary mogą być zagrożeniem.

1 komentarz:

  1. Zgadzam sie w zupelnosci,czlowiek stawiajacy karty musi miec ku temu predyspozycje i ogromna intuicje wewnetrzna ktora skieruje w dobrej wierze a nie tylko finasowa potrzebe zarobku na osobe potrzebujca pomocy ,musi byc zachowana rownowaga w odczytywaniu kart a stanem emocjonalnym obu osob i predyspozycje ,nietety nie kazdy widzi to samo i jest spostrzegawczy w zwykych odbiorach rzeczywistosci a coz dopiero odczytac prawidlowo przekaz z kart wlasciwy dla danej osoby z jej historia i wlasciwie pomoc w problemie .

    OdpowiedzUsuń

Do wierzących i niewierzących

 Sprzyjająca pora i czas na przypomnienie cytatu Władysława Reymonta: Siłę człowieka mierzy się ilością jego nieprzyjaciół. Ilu zatem Jezus ...