niedziela, 4 października 2015

Upadek wiary


Siła Polskich księży jest w naszym kraju jeszcze znacząca, pomimo tego, że niektórzy z nich dopuszczają się bicia swoich wiernych czy też ukrywania swoich orientacji seksualnych. Coraz częściej wychodzą na jaw ich nieślubne dzieci, pedofilia i homoseksualizm. To jednak pozwala niektórym z nich unosić się ponad prawem i człowieczeństwem. Przypisali sobie indywidualne prawa do oczerniania ludzi i wykorzystywania ich naiwność według swoich żądań a niekiedy potrzeb seksualnych. Najczęściej zjawiskowym przypadkiem jest wielka przyjaźń pomiędzy byłymi SBckimi politykami a samymi duchownymi. Osobiście nie wiem, z czego to wynika… albo staram się nie wiedzieć.
Większość Polskiego społeczeństwa uważa, że chodzenie do kościoła jest pewnym obowiązkiem i niedzielnym rytuałem. Osoby takie nie chodzą do świątyni z własnych potrzeb, czy też intencji modlenia się, lecz z prostego snobizmu pokazania się i nic poza tym. W moim przekonaniu tych prawdziwych Księży z powołania jest tylko (może) od 8 do 12 procent. Pzostała część (duchownych) to zwykli biznesmeni prowadzący podwójne życie. Bardzo utkwiło mi w pamięci zabawne porównanie Księdza i plebana z jednej z polskich miejscowości, w której nazwano ich braćmi Kliczko. Obaj panowie dość mocno lali swoich wiernych. Więcej wiadomości znajdziecie pod tym adresem: http://kontakt24.tvn24.pl/parafianie-o-proboszczu-kliczko-kuria-do-rekoczynow-nie-doszlo,154981.html
Niestety, ale nasza wiara zbliża się ku upadkowi. Sami przedstawiciele Kościoła doprowadzają do tego. Żądając kolosalnych kwot od biednych ludzi za pochówek, ślub, chrzest. Kapłani stali się zwykłymi robotami bez współczucia i uczuć. Coraz częściej oczerniając zwykłego śmiertelnika narzucają wiernym swoje prywatne zdanie, między innymi: Takiego imienia nadanemu dziecka nie ochrzczę, do tej rodziny po kolędzie nie pójdę, temu rozgrzeszenia nie dam, a ten to ma w domu takie obrazy, a po kolędzie jak chodziłem to dał mi marne pieniądze. Oto proszę państwa tak wygląda posługa większości księży, którym niektórzy ludzie wierzą (lub udają, że wierzą) bez opamiętania, posyłając swoje pociechy by te służyły w trakcie mszy świętej. Tutaj znajdziecie kolejny przykład wiernego kapłana : http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/3333469,ksiadz-uderzyl-dziecko-podczas-mszy-teraz-bija-ksiedza,id,t.html?cookie=1
Jeżeli w dalszym ciągu ktoś uważa, że Księża są nieskazitelni to proszę bardzo:
Albo to o księdzu bzykaczu:
To tylko taka mała kropla w morzu przytoczonych przykładów wysokiego morale kapłanów. Postanowiłem nie publikować bardziej drastycznych występków owych nietykalnych Księży z powodów czysto humanitarnych, w których to ofiarami padały niewinne dzieci.
Na całe szczęście nie wszyscy duchowni ulepieni są z tej samej gliny. Słyszałem i znam osobiście takie osoby duchowne, które przyjęły święcenia z powołania i do dziś służą w czystości i poszanowaniu względem drugiego człowieka. Na wielkie słowa uznania zasługuje Ks. Jan Kaczkowski, który cieszy się niesamowicie bardzo dobrą opinią, jako ksiądz i jako człowiek, co powinno być w dzisiejszych czasach wzorem do naśladowania dla wielu duchownych.  W moim skromnym odczuciu każdy dom Boży (kościół) powinien być miejscem czystej modlitwy wynikającej z czystości serca i chęci odkupienia grzechów a nie miejscem, w którym Kapłan sieje podziały międzyklasowe społeczeństwa i ingeruje w życie zwykłego człowieka, poniżając go i zniechęcając do uczestniczenia w tym obrzędzie. To niestety zachowanie Księży powoduje odsunięcie się wiernych od kościoła. To niestety Księża stają się robotami materializmu i wymuszają wznoszenie ich ponad pozostałą część ludzkości. Papież Franciszek nie jest w stanie zmienić wielowiekowej obłudy i kłamstwa, które niestety na stałe zakorzeniły się w tej hierarchii. Mimo to Franciszek jest jednym z tych, którzy nie zamiatają pod dywan, za co wznoszę osobiście ogromne słowa uznania, choć z pewnością wystawia się on na niesamowite ryzyko własnego zdrowia a na wet utratę życia. Pragnę na zakończenie tego postu powiedzieć Państwu jak ja swoimi oczami widzę i czuję wiarę w Boga, w której zostałem wychowany i którą zachowam (mam nadzieję) do końca swoich dni. Nie muszę chodzić w każdą niedzielę do kościoła by się pomodlić, modle się wtedy, kiedy odczuwam taką potrzebę. Nie… nie… proszę nie mylić mojej potrzeby z przysłowiem: Jak trwoga do do Boga J Po prostu modlę się wtedy, kiedy moja modlitwa wynika z chęci a nie obowiązku. Wtedy jest ona prawdziwa, szczera i ma sens. Bo jaki sens ma robienie czegoś na siłę… raczej żaden. Nie chodzę do spowiedzi, spowiadam się przed Bogiem, który (skoro istnieje) widzi na codzień moje występki te mniejsze i te większe. Proszę w modlitwie często Św. Antoniego o ochronę wszystkich dzieci i modle się za tych, którym w tym momencie modlitwa jest bardziej potrzebna niż mi. Oto moja skromna tajemnica wiary, z którą podzieliłem się z Wami J być może wy się teraz z kimś podzielicie?

Wszystkiego dobrego życzę Państwu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Same Omnibusy przy piąteczku