niedziela, 26 stycznia 2014

Tarot-nie dla wszystkich

Posługiwanie się kartami Tarota wymaga sporej wiedzy. Nie tylko z dziedziny ezoteryki, ale przede wszystkim samego znaczenia kart. Nie wystarczy zapisać się na kurs Tarota i w przeciągu trzech miesięcy uważać, że po ukończeniu go, jesteśmy przygotowani do pracy z kartami. W takich szkołach (wróżek) nauczycie się Państwo jedynie samej podstawy znaczenia poszczególnej karty - a jest ich naprawdę bardzo wiele. Oczywiście, jest to już jakiś krok. Bo od czegoś trzeba zacząć. Poważniejszym problemem jest to, że owe szkoły, które ja nazywam fabrykami wróżek przyjmują dosłownie wszystkich z ulicy. Nie zwracając uwagi na to, czy dana osoba może uczestniczyć w takich zajęciach. Liczy się tylko wpłata i nic więcej. Nikt nie sprawdza stanu emocjonalnego, czy też samego zdrowia kursanta. Nie wspomnę już o pewnych predyspozycjach - takich jak między innymi intuicja. Niekiedy zdarza się tak, że zajęcia prowadzone są przez wykładowców o bardzo kiepskich umiejętnościach. Nie tylko ze znajomości i wiedzy kart, ale i również braku przygotowania do pracy w zespole. Dyplomy ukończenia kursu dostają wszyscy, bo przecież poprawki nie są uwzględniane w kosztach takich zajęć. Również nie ważne czy potrafisz wróżyć czy nie, ważne jest, że organizowany  kolejny kurs dla zaawansowanych i już możecie się zapisać. Ba, nawet powinniście! Oczywiście w celu poszerzania swojej wiedzy. Kiedy już ukończycie wszystkie możliwe kursy związane z kartami Tarota, dowiadujecie się, że teraz możecie (bo już jesteście na to gotowi) przystąpić do kolejnego naboru naiwniaków. Tym razem jednak poznajecie podstawy numerologii, która nieodzownie towarzyszy wszystkim wróżącym, a w połączeniu z Tarotem, robi z was multi maszynę do przepowiadania przyszłości. Więc decydujecie się na kolejny proces przyswajania wiedzy, tym samym wydając kolejne setki złotych, które zostaną w fabrykach wróżek. Kiedy już kończycie I stopień wtajemniczenia z podstawy numerologii zostajecie namówieni na kolejne stopnie. No bo jak to? Przestaniecie się dalej rozwijać? Skoro jesteście już tak utalentowani i posiadacie tak wielką wiedzę to grzechem byłoby nieposzerzanie jej? Właściciele takich (fabryk) wpajają Wam, że jesteście kimś niezwykłym i jako jedni z nielicznych w danej grupie posiadacie TEN dar. Więc godzicie się na kolejne kursy i szkolenia, aż pojawia się nowa szansa. Tym razem do danej szkoły przyjeżdża sam mistrz Reiki, znany w Honolulu, Toronto a nawet w Koluszkach. I tak w koło, aż uświadomicie sobie, że straciliście kupę pieniędzy, a na dodatek właściciele (fabryk) drwią z Was za Waszymi plecami.
Pisząc ten post chciałbym ostrzec nowicjuszy, którzy dopiero zaczynają naukę znaczenia kart Tarota, aby nie ulegali wpływom ludzi chcącym tylko żerować na ich naiwności i portfelu. Na Waszym miejscu wybrałbym jedną dziedzinę, np. Tarota lub numerologię, albo bioenergoterapie. Następnie pogłębiałbym wiedzę tylko w jednym kierunku. Z doświadczenia wiem, że ktoś kto zajmuje się numerologią, tarotem, runami, wahadełkiem ,jasnowidzeniem, kartami klasycznymi, bioenergoterapią i Bóg wie czym jeszcze, jest do niczego. Bo kto widział lekarza który posiada tak wiele specjalizacji? Takich jak ginekolog, stomatolog, pediatra, psychiatra, neurolog, seksuolog itd. Pewnie nikt. Takie anomalia przyswajania specjalizacji, występują tylko w ezoteryce, gdzie wróżka z kilkumiesięcznym stażem ogłasza się jako jasnowidz. A jedyne co zobaczyła w trakcie ostatniego transu, to wysokość kwoty na rachunku telefonicznym. Sam zajmuje się kartami Tarota i nawet za 15 lat powiem, że ja ,dalej się uczę. Ponieważ jedna karta może przedstawiać nam setki wydarzeń, a w połączeniu z innymi kartami możemy odczytać tysiące informacji. Ale którą informację wybierzemy my sami, zależeć będzie od naszej intuicji, wizji lub tego, co sami „usłyszymy”.
Praca z tarotem nie należy do łatwych i kieruje nią spora energia, która może nam pomóc lub zaszkodzić. Wszystko zależy od naszej psychiki, wiary i siły osobowości. Jeżeli osoba słaba emocjonalnie zaczyna zajmować się stawianiem Tarota, to może zostać po części podporządkowana wpływom tych kart. Co w późniejszym czasie doprowadzić może do braku kontroli nad sobą. Z początku nie zauważamy zmian w naszym zachowaniu. Do czasu, kiedy to coraz częściej sięgamy po karty, tym samym popadając w bardzo silne uzależnienie, które staje się naszym przekleństwem. Nie potrafimy już logicznie myśleć i podejmować decyzji. Zdajemy się na to, co powiedzą nam karty, którym bezgranicznie ufamy.
Osobiście przyjmowałem wiele wróżek - prawie wszystkie z nich chciały zachować anonimowość, często próbując wprowadzać mylne informacje o sobie. Jednak każda z nich otrzymując karty do ręki w celu potasowania, traktowała je jak najcenniejszy skarb. Nawet do tego stopnia, że często musiałem zwracać uwagę że wystarczy już tego tasowania. To w jaki sposób zachowywały się te kobiety świadczyć może fakt o nieradzeniu sobie z pewnymi energiami i traktowaniem talii kart jako coś nadludzkiego. Otóż mili Państwo, jak to mówi Lech Wałęsa „nic bardziej mylnego”.

Tarot jest tylko  narzędziem pracy, którego zadaniem jest odpowiedzieć nam na nurtujące nas pytania. Karty Tarota nie mogą być ważniejsze i cenniejsze od ludzi! Bo dla ludzi zostały stworzone tak aby im służyły. Jednak w rękach osób słabych i bez wiary mogą być zagrożeniem.

niedziela, 19 stycznia 2014

Koniec Świata - czy to możliwe?

  1.                            

Zapowiedzi końca świata było wiele. Najgłośniej mówiło się o roku 2000 jednak na całe szczęście dla istnienia ludzkości nic takiego się nie wydarzyło. Kolejna zapowiedź i strach towarzyszyły nam w roku 2012, kiedy to media prześcigały się z informacjami dotyczącymi końca kalendarza Majów, który kończył się na dacie 21 grudnia. Ta data również nie przyniosła owego końca, choć dla wielu osób była odbierana niemalże jak wyrocznia. Spora część moich klientów, pod koniec 2012 roku zadawała pytanie czy koniec tego roku to koniec świata? Odpowiadałem wtedy z uśmiechem na twarzy, że „Nie, to jeszcze nie czas na nas”.
Największą popularnością cieszyły się przepowiednie królowej Saby, która bardzo trafnie opisywała szereg niepokojących zwiastunów końca świata: przewidując między innymi narodziny Jezusa. Nie myliła się wieszcząc o zniszczeniu narodu żydowskiego, skazanego na tułaczkę po całym świecie. Zapowiedziała, że ludzie kopiąc głęboko na 300 sążni, dobywać będą węgiel, rudę i kamienie oraz za pomocą tych materiałów budować różne przyrządy żelazne. Ta przepowiednia również się sprawdziła.
Według Saby koniec świata zwiastują znaki, choćby takie jak: narodziny Antychrysta, który posiądzie cudowną siłę i walczyć z nim będą dwaj zesłani przez Boga prorocy - Eliasz i Enoch. Kościołem w tych czasach rządzić będzie Piotr - jako ostatni papież. Oraz to, że dojdzie do poruszenia się powierzchni Ziemi i będzie to ostateczny koniec panowania człowieka.
Kolejną postacią przepowiadającą koniec świata był Nostradamus, którego przepowiednie znalazły swoje odzwierciedlenie w dziejach naszej historii. Zapewne królowa Saba jak i Nostradamus bez wątpienia posiadali wielki dar przewidywania przyszłości (tak zwanych wizji). Oboje precyzyjnie opisywali ostatniego papieża tuż przed końcem świata. Saba podając imię Piotr, a Nostradamus, że będzie to papież o oliwnej skórze. Czy się mylili? Uważam, że nie. Watykan znając w/w przepowiednie mógł wprowadzić pewne zmiany dotyczące wyboru imienia papieża jak i jego samego. W celu uniknięcia spekulacji o końcu świata, tym samym oszczędzając ludziom strachu jak i niepokoju na miarę całego świata, który z pewnością po wybraniu czarnoskórego papieża by zapanował. W taki właśnie sposób można wprowadzać pewne zmiany w życiu ludzi. To jest nie tylko logiczne ale i zarazem rozsądne. Ponieważ przepowiednie nie tylko mogą się odwlec w czasie, ale mogą również w ogóle się nie spełnić. W takim właśnie celu są przekazywane - abyśmy mogli zmienić naszą przyszłość. Choć gdyby się zagłębić w przepowiednie Nostradamusa to obecny papież Franciszek jest pierwszym papieżem z kontynentu ameryki łacińskiej. A także pierwszym spoza Europy od czasu papieża Grzegorza III (pontyfikat 731-741). Jest również pierwszym jezuitą wybranym na papieża i pierwszym zakonnikiem od czasu papieża Grzegorza XVI (pontyfikat 1831-1846). Co prawda obecny Papież -Franciszek nie posiada oliwnej skóry, ale jako jezuita nosił czarna sutannę kapłańską. Proszę jeszcze pamiętać o przepowiedni dotyczącej Antychrysta, którego pojawieniem się będzie początek zbliżającego się końca świata. To właśnie Antychrystowi będzie najbardziej zależało na wyniszczeniu i upadku ludzkości. Nie zaś Bogu, bo to Bóg stworzył człowieka - więc nie po to tworzył by niszczyć swoje piękne dzieło (choć często przewrotne i niewdzięczne). Być może sam Nostradamus nie widział w swych wizjach papieża o oliwnej skórze, lecz kogoś kto stoi na samym szczycie władzy wielomilionowego narodu niczym papież.
To są oczywiście tylko przypuszczenia. Jaka nastąpi przyszłość? Przekonamy się sami. Na zakończenie dodam, że celowo nie przedstawiałem najważniejszej przepowiedni jaką jest Trzecia Tajemnica Fatimska. Być może dla tego, że w żaden sposób nie śmiałbym jej komentować. Czy faktycznie ludzkości zagraża koniec świata? Z całą odpowiedzialnością uważam, że istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo takiej zagłady.





sobota, 18 stycznia 2014

Przepowiednia na 2011 rok - Ruch Palikota.

Postanowiłem napisać kilka słów o Panu Januszu Palikocie. Być może dlatego, że pod koniec 2010 roku w jednym z wywiadów, przepowiadając telefonicznie przyszłość dla Polski na 2011 rok dla gazety Rzeczpospolita którego autorką była Pani Grażyna Raszkowska, przewidziałem pokazanie się na scenie politycznej w 2011 r. zupełnie jeszcze wtedy nikomu nieznanej nowej silnej partii. Moje przewidywania dla niektórych osób były w owym czasie kiepskim żartem i dla samej przeprowadzającej ze mną wywiad pewnie też.
Oto fragmenty mojej przepowiedni w jednym z artykułów gazety Rzeczpospolita który ukazał się 7 stycznia 2011 roku.


Przepowiednia
Wróżbita Jarosław Krężel z Gdyni jest praktykującym katolikiem.
– Wiem, że Kościół potępia wróżby, ale ja nie uprawiam czarnej magii, tylko pomagam ludziom. Jeśli kogoś ostrzegam, by nie wybierał się w podróż w grudniu, bo będzie to dla niego niebezpieczne, to robię dobrze, czy źle? – pyta.
Stawia karty tarota od pięciu lat i twierdzi, że ma w swojej praktyce m.in. ostrzeżenie przed śmiercią. – Osoba, którą ostrzegałem, nie posłuchała mojej przestrogi i nie opuściła miejsce, w którym mieszkała, choć nalegałem. Skończyło się śmiercią – mówi. Przekonuje, że we wrześniu 2009 r. przewidział w niedalekiej przyszłości wielką katastrofę samolotową w Polsce. – Mówiłem, że dojdzie do wypadku samolotu polskich linii lotniczych, w którym zginie bardzo wiele osób i mam na to świadków – przekonuje..
Jarosław Krężel stawia przez telefon karty tarota z wróżbą dla Polski na 2011 rok. – To nie będzie pod względem gospodarczym dobry dla nas rok. Cudu ekonomicznego nie należy się spodziewać. Przez pierwsze trzy miesiące będziemy zapewniani, że wszystko idzie w dobrym kierunku, że jest wzrost gospodarczy, który da m.in. spadek bezrobocia, itp. Ale w lipcu się okaże, że to nieprawda i że jesteśmy oszukiwani – przewiduje.
Będzie to też rok agresji i brutalności, a wybory parlamentarne przyniosą spore zmiany na scenie politycznej. – Pojawi się silna, partia, która skorzysta na jakimś oszustwie – wieszczy. Na szczęście jednak ten rok w końcu minie, a następny 2012 zapowiada się (odpukać...) już znacznie pomyślniej.

Zgodnie z moimi przewidywaniami w roku 2011 ukazuje się nowa partia. Tą nową silną partią jest  Ruch Palikota, który w sposób fenomenalny i błyskawiczny dokonuje rewolucji w wyborach uzyskując aż 10,02% poparcia społeczeństwa, tym samym zdobywając 40 mandatów w Sejmie. Pokonując takie partie jak PSL czy SLD! Tutaj z mojej strony wielkie słowa uznania dla Pana Janusza. Natomiast co miałem na myśli przewidując pewnego rodzaju oszustwo, zachowam tylko dla siebie. Nasuwa się jeszcze takie pytanie „co dalej z tą Polską?”, jak to mówi Tomasz Lis, Panie Januszu? Mam nadzieję, że posiada Pan asa w rękawie, bo inaczej będzie kiepsko. Rok 2014 zapowiada dla Pana zmiany, z których to może Pan być niezadowolony. Przede wszystkim na Pana miejscu zadbałbym o relacje rodzinne, postarałbym się stanowczo je poprawić. W przeciwnym razie w tym roku grozi Panu pewnego rodzaju osamotnienie i sporo spraw niedoprowadzonych do końca, a ten rok tego nie toleruje.

Nawiązując do dalszej części mojej przepowiedni na 2011 rok, gdzie użyłem słów, że „będzie to rok agresji i brutalności” to długo na potwierdzenie tego nie trzeba było czekać. Przykładem mogą być wydarzenia styczniowe 2011 r. w Egipcie, do których to nawiązywałem w jednym z moich maili do Pani kierownik Grażyny Raszkowskiej z gazety Rzeczpospolita. Oto fragment mojego maila z dnia 30 stycznia 2011 roku.


                   Witam, tak jak mówiłem to rok agresji i brutalności.

               Egipt - Hosni Mubarak będzie trzymał władzę maksymalnie  dwa tygodnie ( przewiduje że za osiem dni czyli 7- 8 lutego powinien ustąpić ) . W ostateczności będzie zmuszony do ucieczki ze swojego Kraju i szukać schronienia (w moim przekonaniu u jakiejś kobiety). Wojna w Egipcie jest nieunikniona,co do polskich turystów osobiście zalecam bardzo szybki powrót .

                                                                                                                                                                                                                           Pozdrawiam.






Nie myliłem się twierdząc, że Hosni Mubarak odda władzę. Można z perspektywy czasu stwierdzić, że pomyliłem się o dwa dni. Ja przewidywałem ustąpienie Mubaraka 7 lub 8 lutego i w moim przekonaniu tak się stało. Natomiast oficjalne ogłoszenie ustąpienia prezydenta Hosni Mubaraka nastąpiło 10 lutego 2011 roku.

Mówiłem również o szukaniu przez Mubaraka schronienia u jakiejś kobiety. Jak się pózniej okazało, media spekulowały czy prezydent Egiptu znajdzie schronienie w Niemczech. Tą kobietą, która mogła dać schronienie była sama Pani kanclerz Niemiec Angela Merkel. Samo moje przesłanie dotyczące wojny w Egipcie niestety również znalazło potwierdzenie. Jest to wojna domowa, która małymi krokami sieje wielką niepewność i zbiera żniwo ludzkiego życia. Nie znam statystyk ile osób od stycznia 2011 roku do dnia dzisiejszego zginęło w Egipcie, ale podam jako przykład że w okresie od 14 do 18 sierpnia 2013 z powodu użycia przez siły bezpieczeństwa w Egipcie życie straciło łącznie 1089 osób.

czwartek, 16 stycznia 2014

Wróżby i ich przesłanie.

Od niepamiętnych czasów ludzie korzystali z usług magów, jasnowidzów zajmujących się proroctwem, szukając odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Bez względu na pochodzenie i status społeczny, ludzie ci w większym lub mniejszym stopniu, kierowali się przesłaniem.
Jedną z takich osób była między innymi królowa Francji Katarzyna Medycejska, która z racji potwierdzonych wydarzeń  przepowiedniami Nostradamusa wezwała go w 1556 roku do Paryża, aby ten jej doradzał. Wielkich postaci, które kierowały się przepowiedniami w historii było wiele i mógłbym ich wymieniać  godzinami .Dla czego w takim razie traktowano owych magów, jasnowidzów, proroków jako swoich osobistych doradców? Czyżby w owych czasach nie było osób bardziej wykształconych i kompetentnych?
Otóż nie, oczywiście że tacy byli. Tylko trafność ich przewidywań pozostawiała wiele do życzenia. Natomiast przepowiednie np.Nostradamusa sprawdzały się. Poza tym, osoby obdarowane możliwością jasnowidzenia często doradzały w różnych sprawach widząc niekiedy nadchodzącą śmierć lub bliskie narodziny potomka, czego żaden z innych doradców nie był w stanie przewidzieć. Z takiego właśnie powodu są ludzie, którzy korzystali, korzystają i korzystać będą z usług takich osób.
Oczywiście że nie każda wróżka czy wróżbita, wizjonerka lub jasnowidz będzie w dzisiejszych czasach miał 100% racji  co do naszej przyszłości. Dla czego tak się dzieje? Otóż powodów może być wiele. Ja przytoczę tylko te najbardziej istotne.
Pierwsza możliwość jest taka, że trafiacie Państwo do niekompetentnej osoby, która stawianiem kart zajmuje się od roku, a już w internecie ma kilkadziesiąt  pozytywnych opinii. Że jest najlepsza i takie tam bzdety, że powiedzmy, moja mama była miesiąc temu u tej wróżki/wróża i już 90% przepowiedni sprawdziło się. Osobiście do osób które przepowiadają przyszłość dopiero od roku nie mam nic, i powiem więcej -  taka osoba może wykazywać się większym profesjonalizmem niż niejedna wróżka/wróżbita z wieloletnim doświadczeniem. Powód? Młoda w branży wróżka stara się i może posiadać dar. Z kolei doświadczona wróżka z masą klientów może jechać tylko na wyrobionej opinii i traktować klientów w formie: następna proszę. Tym samym oszczędzając swoją energię, która przy takim charakterze pracy ubywa jak  pieniądze z  państwowego budżetu. Sam fakt pojawiających się samych pozytywnych opinii w internecie wystawionych danej wróżce/wróżbicie w krótkim okresie czasu powinien być ostrzeżeniem dla osób chcących w przyszłości skorzystać z usług danej wróżki.
Powinniście się  zastanowić drodzy Państwo skąd biorą się masowe pozytywy? Otóż odpowiedz jest bardzo prosta - nad takimi opiniami pracują często same osoby wróżące oraz ich bliscy. Dodatkowo możemy zlecić wystawianie opinii osobą zajmującym się tego typu procederem. Samo znalezienie tak zwanych opiekunów opinii jest dziecinnie proste. Sam otrzymywałem takie telefony z możliwością współpracy z zapewnieniem, że koszt poniesionych opłat za w/w usługę zwróci mi się bardzo szybko. Kiedy odmówiłem, tego samego dnia otrzymałem niepochlebną opinie na jednym z portali. Oczywiście jak się później okazało od osoby, która nigdy nie korzystała z moich usług.
Tak więc przed wybraniem się do wróżki pamiętajcie Państwo aby kierować się własną intuicją, którą wszyscy posiadamy mniej lub niekiedy bardziej aktywną.
Druga możliwość złej przepowiedni to brak przez osobę wróżącą jakiegokolwiek przygotowania do pracy np. z kartami i tym samym z klientami. Czyli w tym wypadku padacie Państwo ofiarą osoby żerującej na Waszym portfelu. Jeżeli stracicie tylko pieniądze to pół biedy. Gorzej jeśli wróżka/wróżbita nakłania Was do złych decyzji po to, aby w danej chwili przypodobać się Wam. Więc mówi to co chcecie usłyszeć. Tylko to już w żaden sposób nie wygląda na wróżbę, ani też nie świadczy dobrze o osobie wróżącej. Przesłanie wróżby powinno być oparte na prawdzie. Nawet jeśli informacje są bardzo niekorzystne dla samych zainteresowanych, to wróżka/wróżbita powinien w sposób taktowny i z wielką umiejętnością  przekazać je.

Zadaniem wróżących jest niesienie pomocy w formie ostrzeżenia przed istniejącym zagrożeniem, opisanie tego zagrożenia i podanie przybliżonego czasu, w którym może się pojawić. Jeśli usłyszycie Państwo złe informacje to nie oznacza, że tak się stanie, ponieważ to Wy decydujecie o swoim życiu i dalszym losie. Po to zostaliście ostrzeżeni abyście mogli dalej cieszyć się  życiem w zdrowiu i szczęściu.

2014 - dla Polski.

Rok 2014 dla naszego kraju nie wnosi żadnych pozytywnych zmian. Ani w obecnym rządzie, ani w życiu przeciętnego Polaka. Dla Polski będzie to rok strat, złudnych nadziei, korupcji i niepokoju.
Na scenie polityki zapanuje chaos, zapowiadają się duże zmiany ale nie jestem przekonany czy wyjdą nam na dobre. Raczej odbieram tutaj kłótliwość między politykami i brak uporządkowania ważnych dla kraju spraw. Nie powinniśmy wsadzać nosa w cudze sprawy, skoro sami mamy nieuporządkowane własne podwórko. Polak zawsze lubi wychodzić przed orkiestrę, co może skończyć się tak, że zostaniemy na lodzie. Tak więc dajemy z siebie wszystko, a w zamian dostajemy pstryczka w nos.
Kłopoty dla obecnego rządu rozpoczną się już od marca choć końcówka stycznia nie jest zbyt optymistyczna.
Miesiąc kwiecień wnosi surowość i zmiany. W moim przekonaniu następuje pewna ocena dotychczasowej pracy rządu i mogą spadać głowy w ministerstwach, choć to jedynie zwykły lifting który zmienia tylko twarze.
Nie nastraja również pogoda, która bardzo szybko będzie się zmieniać. Spodziewajmy się sporego zachmurzenia i częstszych niż w innych latach wyładowań atmosferycznych.
W dobrym kierunku zmierzają w tym roku księża, którzy częściej mówić będą „tak” niż „nie”. Narzucony poniekąd pewien przykład z Watykanu zmieni dotychczasowe poglądy niektórych duchownych i pozwoli im inaczej spojrzeć na błędy jakie popełniali odtrącając swoją  stanowczością wiernych.
Mniej więcej za dwa miesiące (przełom marca i kwietnia) dotrą do nas wiadomości o korzystniejszych zmianach w gospodarce, choć to będą tylko informacje - w moim przekonaniu nastąpić on może dopiero w czerwcu.
Niestety w tym roku nie zmniejszy się liczba osób wyjeżdżających za chlebem na zachód. Nie przewiduje również żadnego wzrostu powracających do kraju z wiadomego powodu.
Obecny selekcjoner Polskiej reprezentacji piłki nożnej - Pan Adam Nawałka pomimo dobrej intuicji, kierować się będzie emocjami które doprowadzać będą jedynie w najlepszym wypadku do remisów i jak to od niepamiętnych czasów bywa, śpiewać będziemy „nic się nie stało, Polacy nic się nie stało!”.
Jest to rok, w którym panuje pewien ład i porządek tak więc wszyscy ci, którzy zamierzają pozamiatać brudy pod dywan, niech liczą się z tym, że ktoś je zauważy i ujrzą one światło dzienne.
Jako Polak i patriota ograniczam się w pisowni wizji dla kraju ,ale powiem tylko tyle -  aż 97% pajaców z Wiejskiej, którzy zapuścili tam tak głębokie korzenie, że niedługo tworzyć będą drzewo  genealogiczne, wsadziłbym do jednego wora i zaniósł  pod drzwi samego Belzebuba po wypłatę  dywidendy. To tak oczywiście żartobliwie, bo co innego nam pozostaje.

Wszystkiego dobrego w 2014 roku!

środa, 8 stycznia 2014

2014 - jaki to rok?

Rok 2014 zapowiada nam wielkie możliwości rozwoju duchowego, a wiec poszerzenia naszej wiary - bez względu na wyznania religijne. To rok sprzyjający wielu odkryciom naukowym (przeważnie w dziedzinie medycyny), rok porządku i organizacji (biada tym, którzy nie potrafią doprowadzić rozpoczętych spraw do końca lub postawią się swoim przełożonym). Ci wszyscy, którzy pozostają zwaśnieni z bliskimi mają w tym roku bardzo wielką szanse aby zakopać topór wojenny i pogodzić się na dobre. Ja odbieram ten rok jako rok posłuszeństwa i opieki sił duchowych, które niejednej osobie udowodnią swoją obecność. Myślę, że w 2014  dostajemy pewną opatrzność Boską,  która czuwać będzie nad nami aż do dziesiątego miesiąca roku. Powinniśmy więcej czasu poświęcić naszym pociechom, dla których zbyt często nie znajdujemy czasu. Ci, którzy marzą o założeniu rodziny mogą śmiało spełniać swoje plany i szykować pokoik dla dziecka lub dzieci - w tym roku będzie sporo pracy dla bocianów. Niestety nie jest to przychylny rok dla osób mających problemy z kręgosłupem, stawami, biodrami i reumatyzmem. Więc osoby cierpiące na w/w dolegliwości powinny umiejętnie zadbać o siebie. Natomiast tym, od których uzależnione jest niekiedy życie i dalsze losy człowieka, życzę w 2014 roku rozsądku, opanowania w podejmowaniu decyzji oraz przede wszystkim mądrości.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Duchy - to nie zabawa.

Z pewnością niektórzy z Państwa doznali w swoim życiu dziwnych zjawisk (paranormalnych) których do dnia dzisiejszego nie jesteście w żaden sposób racjonalnie wytłumaczyć. Dla większości - a więc dla tych, którzy nie mieli styczności z takimi doznaniami, istnienie duchów to wielka ściema i straszenie za żywota.
Jaka jest w takim razie prawda z tymi duchami, istnieją czy nie? Postaram się wam podać kilka przykładów z własnego życia których osobiście doświadczyłem na własnej skórze.
Jest połowa lat osiemdziesiątych, wraz z dwoma kolegami urywamy się ze szkoły z trzech ostatnich godzin i wagarujemy w moim domu. Jak na 13 latków przystało wpadamy na dorosły i odważny pomysł wywoływania duchów, jest samo południe i bardzo ciepła końcówka kwietnia. Za oknem, co ważne - widno i doniosły gwar z ulicy. Przy takich warunkach strach nie straszny. Wszystkie potrzebne rekwizyty posiadamy: książeczka do nabożeństwa, klucz wyciągnięty z barku oraz gumka. Rozpoczynamy od przywołania ducha Kamila Baczyńskiego, później Curie Skłodowska itd. Każdemu duchowi zadajemy pytania i uzyskujemy co dziwne i ekscytujące od niektórych przywołanych odpowiedzi. Prosimy o danie  znaku przybycia danego ducha np. aby zapukał. Kiedy nie spełniał naszego polecenia odwoływaliśmy go z powrotem pytając „duchu czy jesteś jeszcze w śród nas?”. Taka zabawa trwała około godziny do póki ktoś nie pamiętam kto wpadł na pomysł przywołania Adolfa H. Temu ostatniemu kazałem iść do kuchni i wypić moją herbatę stojącą na stole, której nie zdążyłem wypić przed pójściem do szkoły. Po sprawdzeniu komisyjnym naszej trójki, że herbata jak stała tak stoi, zakończyliśmy zabawę w wywoływanie duchów i odprowadziłem kolegów do drzwi. Po kilkunastu minutach kiedy posprzątałem rekwizyty oraz pokój po wizycie wagarowiczów wszedłem do kuchni i zobaczyłem kołyszącą się w szklance herbatę, której ubyła połowa. Szklanka nie stała na rogu stołu jak wcześniej tylko stała na samym środku. Ze strachu czułem unoszące się na mojej głowie włosy i ogarną mnie niesamowity strach, pobiegłem do swojego pokoju i tak stojąc przy otwartym oknie, oby tylko widzieć i słyszeć przechodzących ludzi, czekałem ponad półtorej godziny aż do przyjścia mojej mamy z pracy. Po kilku tygodniach zapomniałem o głupiej zabawie w duchy i strachu, tłumacząc sobie o przewidzeniu i wielkiej wyobraźni. Aż do dnia w którym moja mama zadała mi pytanie po co w nocy otwierałem szafki w kuchni i czego szukałem? Kiedy odpowiedziałem że nie wstawałem w nocy, stwierdziła że to nie pierwszy raz kiedy słyszy jak otwieram szafki w nocy. Takie odgłosy dobiegające nocami z kuchni nasilały się i w końcu  przyznałem się do wywoływania duchów. 


Kilkanaście lat później wynajmowałem dom w którym lokatorem na gapę był duch kobiety mniej więcej w wieku 30-40 lat. Chociaż w świetle prawa duchowego (kobiety ducha) to ja byłem lokatorem na gapę, ponieważ duchy jak je potocznie nazywamy kierują się swoimi prawami. Wyznają one zasadę „ja tu byłam lub byłem pierwszy i ja tu mieszkam”. Tak więc żyjący, którzy ośmielają się zakłócać ład i porządek to intruzi. A jeszcze na dodatek niech rozpoczną remont danego lokalu to kłopoty gwarantowane. Tak też było w moim przypadku. Wiedziałem i czułem, że z tym lokalem jest coś nie tak, ale pomimo wyraźnych sygnałów postanowiłem go wynająć. Początki naszej znajomości były bardzo trudne. Pani duch robiła mi wiele psikusów, między innymi potrafiła zagiąć klucz osadzony w zamku, otwierała/zamykała drzwi, robiła sporo hałasu biegając po schodach, straszyła dniami i nocami, dotąd do kiedy stała mi się obojętna i przestałem zwracać uwagę na hałasowanie z jej strony. Powód obojętności był jeden, czułem się tym wszystkim bardzo zmęczony i organizm domagał się prawdziwego snu. Od tamtej pory Pani duch przestała nawet nękać mojego psa, który często w nocy z głośnym piskiem i podkulonym ogonem uciekał w kierunku drzwi wejściowych i wolał resztę nocy spędzić na podwórku gdzie panowała temperatura -10 stopni, niż spać w domowych pieleszach. Po jakimś czasie najprawdopodobniej przestaliśmy wchodzić sobie w drogę. Ja skończyłem remont domu, a Pani Duch przestała szastać swoją energią na lewo oraz prawo. Wreszcie zapanował spokój i ciepła atmosfera, choć w tym domu zawsze panował pewien chłód i dziwny zapach, do czego zdążyłem się przyzwyczaić. Pewnego razu zostawiłem samochód przed posesją, czyste lenistwo z mojej strony, nie wjechałem za ogrodzenie bo za pięć godzin i tak musiałem wyjechać w sprawach zawodowych. W trakcie snu coś mnie obudziło i jak zaczarowany usiadłem na łóżku gapiąc się na ścianę. Po chwili ukazała mi się kobieta, dosłownie dwa metry ode mnie, nie widziałem jej stóp dosłownie jak by unosiła się kilka centymetrów w powietrzu. Była ubrana w długą koszule nocną lecz swojej twarzy nie chciała dokładnie pokazać. Patrzyliśmy na siebie dłuższy czas. Ja bez żadnych emocji, odczuwałem pełen spokój, a nawet o dziwo nie byłem zaskoczony jej widokiem. Porozumieliśmy się najprawdopodobniej jak sądzę telepatycznie ponieważ kobieta ta udała się w kierunku kuchni i ja bez żadnego zastanowienia ruszyłem za nią. W domu panowała zupełna ciemność, a pomimo tego duch tej kobiety widziany był moimi oczami jak w świetle dnia. Kiedy dotarłem pod drzwi kuchni usłyszałem głośny dźwięk tłuczonego się szkła. Otworzyłem drzwi i włączyłem światło. Nie widziałem tam tej kobiety, ale widziałem spadające, a raczej wyrzucane szklanki oraz pokale roztrzaskujące się w drobny mak o kafle podłogowe. Byłem jak w jakimś transie, bez żadnych emocji. Widok latającego i rozbijającego się szkła nie robił na mnie żadnego wrażenia. Popatrzyłem i po chwili poszedłem położyć się do łóżka spać. Wczesnym rankiem obudził mnie budzik, wstałem i uświadomiłem sobie, że widziałem tej nocy ducha kobiety w nocnej koszuli. Byłem pewien że to mi się tylko śniło, aż do wejścia w progi kuchni gdzie leżały wszędzie kawałki rozbitego szkła. Z wrażenia, że to nie był sen, nie zrobiłem sobie nawet kawy przed podróżą. Wybiegłem z domu zabierając tylko kluczyki od samochodu i potrzebne dokumenty. Nie zdając sobie jeszcze do końca sprawy z przebiegu nocy wsiadłem do samochodu i dostałem prawie zawału. Wyobraźcie sobie Państwo, że wsiadacie po takich nocnych doznaniach do samochodu w biały dzień, w którym powinniście być już bezpieczni i nagle okazuje się, że macie wrażenie jakby ktoś was ciągną za plecy i w przeciągu ułamka sekundy kładziecie się we własnym samochodzie. Zerwałem się i wyskoczyłem jak poparzony z własnego samochodu nie wiedząc co z tyłu złapało mnie i położyło. Po kilku sekundach stojąc obok otworzonych drzwi samochodu zobaczyłem że oparcie mojego siedzenia (kierowcy) jest rozłożone do końca. Nie potrafiłem znaleźć racjonalnego wytłumaczenia tego faktu, aż do chwili kiedy okazało się że mam niedomkniętą klapę bagażnika. Ponieważ posiadałem Golfa II i był to samochód dwudrzwiowy, złodzieje postanowili dostać się do mojego samochodu tylną klapą bagażnika, aby usiąść na miejscu kierowcy, złodziej rozkręcił na maxa moje oparcie. Golf stał kilka metrów od domu, na wprost okna kuchni z którego dochodziły odgłosy tłuczonego się szkła. Ja na dodatek zapaliłem w nocy w kuchni światło szukając ducha kobiety i dzięki tej zjawie została udaremniona kradzież mojego auta. Kobieta ta, o której wspominam pokazała mi i ukarała moją pracownice która kradła w firmie, ale z paru względów nie opisuje dokładnych faktów. Ja mieszkałem z duchem tej kobiety ponad cztery lata pod jednym dachem i dzięki niej nie straciłem samochodu i ocaliłem swoją działalność. Na pytanie: „czy duchy istnieją?” odpowiadam z całą odpowiedzialnością że tak, one istnieją. Spotkałem ich wiele i spotykam do dnia dzisiejszego. Osobiście odradzam Państwu wywoływanie duchów, bo to nie jest zabawa i ściągnąć możecie na siebie tylko same kłopoty. Jeśli nie musicie nie zabierajcie swoich małych pociech na cmentarz.




Zazdrość - skutki uboczne.

Bardzo często spotykamy się z ludzką zazdrością oraz zawiścią pewnych osób. Okazywanie zazdrości może dotyczyć dobrze płatnej pracy, samochodu, dobrze urządzonego mieszkania, a nawet kochającego partnera.
Przyczyn tej negatywnej energii jest bardzo wiele i  mógłbym  wymieniać je godzinami. Sam fakt, że jesteśmy podatni na tego rodzaju dolegliwość jest bardzo kłopotliwy i niewygodny w życiu dla nas samych.

Pewnie zastanawiacie się dlaczego. Otóż kiedy pochłania nas fala zazdrości, często nie jesteśmy w stanie zapanować nad swoimi emocjami, stajemy się nerwowi i wysyłamy wyraźne zmiany naszego zachowania dla bliskiego otoczenia. Próbujemy przekrzyczeć wszystkich znajdujących się w pobliżu, a nawet niekiedy samych siebie, przekonując wszystkich do swojej racji. Wpadamy sami na własne życzenie w stan, który doprowadza nas na straty naszego cennego czasu i naszej bezcennej energii życiowej czyli zdrowia.
Próbujemy chwilowo żyć życiem innych, ale często nie zdajemy sobie sprawy, że możemy w taki właśnie sposób przejąć część negatywnej energii drugiej osoby - w tym przypadku osoby której zazdrościmy.
Ta negatywna energia, o której mowa to między innymi: złość, smutek, choroba, nieszczęścia, żal, pech itp.

Dlatego też zastanówcie się zanim zaczniecie zazdrościć i pałać nienawiścią do drugiej osoby, czy przypadkiem nie przejmiecie w tej chorobliwej zazdrości wszystkich negatywnych cech. Zawsze starajcie się żyć własnym życiem, w taki sposób abyście byli szczęśliwi z posiadania tego czego się sami dorobicie, bez względu na markę pojazdu czy dzielnicy w jakiej mieszkacie.
Moim zdaniem nie ma większego znaczenia czy mój sąsiad jedzie Mercedesem czy Seicento, dla mnie liczy się jaki człowiek prowadzi dany samochód, bo samochód może być bardzo drogi, a kierowca jego duchowo  ubogi i na odwrót.


Spotykałem ludzi materialnie bardzo bogatych lecz w ich domach panował smutek, ponieważ szczęściem nazywali wielkość cyferek na koncie. To odbierało im samych siebie. Pomimo posiadanego bogactwa, zazdrościli nawet tym ubogim zmiany mieszkania czy samochodu. Nasuwa się pytanie: czemu? Dlaczego tak bogaci ludzie zazdroszczą biedniejszym? Nie znam odpowiedzi i myślę, że oni sami nie znają. Chyba tacy się już urodzili z wiecznym strachem przed biedą. Stąd w ich smutnym życiu liczy się tylko gromadzenie dóbr materialnych. Być może się mylę i ci bogaci zazdroszczą szczęścia tym biedniejszym i to jest jeden z powodów zazdrości, który nimi kieruje. 
Pamiętajcie Państwo, że pieniądze nie dają 100% szczęścia. One pomagają nam i na pewien sposób ułatwiają życie, ale z pewnością nie zapewniają z niego radości.


Do wierzących i niewierzących

 Sprzyjająca pora i czas na przypomnienie cytatu Władysława Reymonta: Siłę człowieka mierzy się ilością jego nieprzyjaciół. Ilu zatem Jezus ...