
Posługiwanie się kartami Tarota wymaga sporej
wiedzy. Nie tylko z dziedziny ezoteryki, ale przede wszystkim samego znaczenia
kart. Nie wystarczy zapisać się na kurs Tarota i w przeciągu trzech miesięcy
uważać, że po ukończeniu go, jesteśmy przygotowani do pracy z kartami. W takich
szkołach (wróżek) nauczycie się Państwo jedynie samej podstawy znaczenia
poszczególnej karty - a jest ich naprawdę bardzo wiele. Oczywiście, jest to już
jakiś krok. Bo od czegoś trzeba zacząć. Poważniejszym problemem jest to, że owe
szkoły, które ja nazywam fabrykami wróżek przyjmują dosłownie wszystkich z
ulicy. Nie zwracając uwagi na to, czy dana osoba może uczestniczyć w takich
zajęciach. Liczy się tylko wpłata i nic więcej. Nikt nie sprawdza stanu
emocjonalnego, czy też samego zdrowia kursanta. Nie wspomnę już o pewnych
predyspozycjach - takich jak między innymi intuicja. Niekiedy zdarza się tak,
że zajęcia prowadzone są przez wykładowców o bardzo kiepskich umiejętnościach.
Nie tylko ze znajomości i wiedzy kart, ale i również braku przygotowania do
pracy w zespole. Dyplomy ukończenia kursu dostają wszyscy, bo przecież poprawki
nie są uwzględniane w kosztach takich zajęć. Również nie ważne czy potrafisz
wróżyć czy nie, ważne jest, że organizowany
kolejny kurs dla zaawansowanych i już możecie się zapisać. Ba, nawet
powinniście! Oczywiście w celu poszerzania swojej wiedzy. Kiedy już ukończycie
wszystkie możliwe kursy związane z kartami Tarota, dowiadujecie się, że teraz
możecie (bo już jesteście na to gotowi) przystąpić do kolejnego naboru
naiwniaków. Tym razem jednak poznajecie podstawy numerologii, która nieodzownie
towarzyszy wszystkim wróżącym, a w połączeniu z Tarotem, robi z was multi maszynę
do przepowiadania przyszłości. Więc decydujecie się na kolejny proces
przyswajania wiedzy, tym samym wydając kolejne setki złotych, które zostaną w
fabrykach wróżek. Kiedy już kończycie I stopień wtajemniczenia z podstawy numerologii
zostajecie namówieni na kolejne stopnie. No bo jak to? Przestaniecie się dalej
rozwijać? Skoro jesteście już tak utalentowani i posiadacie tak wielką wiedzę
to grzechem byłoby nieposzerzanie jej? Właściciele takich (fabryk) wpajają Wam,
że jesteście kimś niezwykłym i jako jedni z nielicznych w danej grupie
posiadacie TEN dar. Więc godzicie się na kolejne kursy i szkolenia, aż pojawia
się nowa szansa. Tym razem do danej szkoły przyjeżdża sam mistrz Reiki, znany w
Honolulu, Toronto a nawet w Koluszkach. I tak w koło, aż uświadomicie sobie, że
straciliście kupę pieniędzy, a na dodatek właściciele (fabryk) drwią z Was za Waszymi
plecami.
Pisząc ten post chciałbym ostrzec nowicjuszy, którzy
dopiero zaczynają naukę znaczenia kart Tarota, aby nie ulegali wpływom ludzi chcącym
tylko żerować na ich naiwności i portfelu. Na Waszym miejscu wybrałbym jedną
dziedzinę, np. Tarota lub numerologię, albo bioenergoterapie. Następnie
pogłębiałbym wiedzę tylko w jednym kierunku. Z doświadczenia wiem, że ktoś kto
zajmuje się numerologią, tarotem, runami, wahadełkiem ,jasnowidzeniem, kartami
klasycznymi, bioenergoterapią i Bóg wie czym jeszcze, jest do niczego. Bo kto
widział lekarza który posiada tak wiele specjalizacji? Takich jak ginekolog, stomatolog,
pediatra, psychiatra, neurolog, seksuolog itd. Pewnie nikt. Takie anomalia
przyswajania specjalizacji, występują tylko w ezoteryce, gdzie wróżka z
kilkumiesięcznym stażem ogłasza się jako jasnowidz. A jedyne co zobaczyła w
trakcie ostatniego transu, to wysokość kwoty na rachunku telefonicznym. Sam
zajmuje się kartami Tarota i nawet za 15 lat powiem, że ja ,dalej się uczę. Ponieważ
jedna karta może przedstawiać nam setki wydarzeń, a w połączeniu z innymi
kartami możemy odczytać tysiące informacji. Ale którą informację wybierzemy my sami,
zależeć będzie od naszej intuicji, wizji lub tego, co sami „usłyszymy”.
Praca z tarotem nie należy do łatwych i kieruje nią
spora energia, która może nam pomóc lub zaszkodzić. Wszystko zależy od naszej
psychiki, wiary i siły osobowości. Jeżeli osoba słaba emocjonalnie zaczyna
zajmować się stawianiem Tarota, to może zostać po części podporządkowana
wpływom tych kart. Co w późniejszym czasie doprowadzić może do braku kontroli
nad sobą. Z początku nie zauważamy zmian w naszym zachowaniu. Do czasu, kiedy
to coraz częściej sięgamy po karty, tym samym popadając w bardzo silne
uzależnienie, które staje się naszym przekleństwem. Nie potrafimy już logicznie
myśleć i podejmować decyzji. Zdajemy się na to, co powiedzą nam karty, którym
bezgranicznie ufamy.
Osobiście przyjmowałem wiele wróżek - prawie
wszystkie z nich chciały zachować anonimowość, często próbując wprowadzać mylne
informacje o sobie. Jednak każda z nich otrzymując karty do ręki w celu
potasowania, traktowała je jak najcenniejszy skarb. Nawet do tego stopnia, że
często musiałem zwracać uwagę że wystarczy już tego tasowania. To w jaki sposób
zachowywały się te kobiety świadczyć może fakt o nieradzeniu sobie z pewnymi
energiami i traktowaniem talii kart jako coś nadludzkiego. Otóż mili Państwo,
jak to mówi Lech Wałęsa „nic bardziej mylnego”.
Tarot jest tylko
narzędziem pracy, którego zadaniem jest odpowiedzieć nam na nurtujące
nas pytania. Karty Tarota nie mogą być ważniejsze i cenniejsze od ludzi! Bo dla
ludzi zostały stworzone tak aby im służyły. Jednak w rękach osób słabych i bez
wiary mogą być zagrożeniem.