wtorek, 5 sierpnia 2014

Strach przed samotnością


Nie zawsze nasze życie uczuciowe układa się tak jak byśmy sobie tego życzyli. Często spotykam się z przypadkami kobiet będących w związku, a żyjących tak jakby obok tego związku (czyli samotnie). W wieloletniej praktyce nie zauważyłem aby związek - nazwijmy go „małżeński” - różnił się od zwykłego związku między dwojgiem ludzi, którzy postanowili złączyć się emocjonalnie i żyć na tzw.  kocią łapę.
Jedyną różnicą jest formalne zalegalizowanie, czyli ślub, cywilny lub kościelny. Fundamentem istnienia każdego  związku jest wzajemne zrozumienie i szacunek względem drugiej połowy. Kolejnym ważnym czynnikiem jest tzw. chemia, bez której związek staje się jałowy i który wcześniej czy później skazany jest na bezsensowną wegetację lub totalny rozpad.
Strach przed samotnością często paraliżuje jedną ze stron związku przed podjęciem ostatecznej decyzji dotyczącej rozstania lub rozwodu. Wynikiem czego w dalszym ciągu decydujemy się żyć w nieustannym stresie i obawie przed kolejnymi miesiącami, a nawet latami. W końcu strach zwycięża i odbiera nam wizje na lepszą przyszłość, która może dać nam spokój, a przede wszystkim wewnętrzną równowagę. Pozbawiamy siebie życia, w którym możemy być szczęśliwi bo nikt nie wyklucza, że do końca naszych dni będziemy samotni. Znam takie osoby, które świadomie wybrały życie singla nie chcąc więcej cierpieć w nieudanych związkach i z perspektywy czasu nie żałowały swojej decyzji… choć bywały  chwile zwątpienia lub pewnego rodzaju przyzwyczajenia.
Nie bójcie się Państwo podejmować decyzji, dzięki którym Wasze życie wyglądać będzie o wiele spokojniej i tym samym pewniej. Ciągły chaos, brak zrozumienia, obraźliwe słowa i codzienne upokorzenie ze strony partnera lub partnerki doprowadzić może do zatracenia własnej osobowości oraz godności, którą każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu posiada. Z czasem tracicie o wiele więcej niż wam się wydaje, bo przestajecie wierzyć w samych siebie, spada Wasz potencjał, coraz częściej boicie się podejmowania indywidualnych decyzji, aż w końcu uświadamiacie sobie, że jesteście tak mocno uzależnieni od swojego partnera lub partnerki, że nie macie już sił zmieniać dotychczasowego życia i poddajecie się licząc na cud.
Powinniście uświadomić sobie, że w większości takich przypadków cudu nie należy się spodziewać, ponieważ to właśnie Wy jesteście odpowiedzialni za swoje dotychczasowe życie i to w Was tkwi problem, który tylko i wyłącznie może zostać pozytywnie rozwiązany przez Was samych. Jeżeli nie chcecie dokonywać zmian lub wmawiacie sobie, że nie macie siły na zmiany w swoim życiu to nikt inny z zewnątrz nie będzie miał takiej siły przebicia aby zrobić to za Was.
Najbardziej niebezpiecznymi związkami z jakimi się spotkałem były to związki oparte na chemii - czyli dwoje ludzi uwikłanych w doznania cielesne, które przynosiły niesamowitą dawkę adrenaliny, która z czasem doprowadzała do ogromnego uzależnienia od drugiej osoby, wyniszczając tym samym zdrowe relacje, które powinny być zachowane w każdym normalnym układzie dwojga ludzi. Tam, gdzie występuje tylko chemia nie liczcie Państwo na zdrowy rozsądek… bo ten zostaje stłamszony przez żądzę, która jest tak bardzo silna i uzależnia w gorszym stopniu niż narkotyk. Najbliższa rodzina, przyjaciel, przyjaciółka nie są w stanie przemówić do rozumu osobie uwikłanej w „związek chemiczny”. Jedynie znudzenie się nim lub drastyczna sytuacja wynikająca z takiego układu jest w stanie go zakończyć.

Zanim podejmiecie Państwo decyzje wejścia w tak niezdrowy związek zastanówcie się dobrze… bo wyjście z tego powiedzmy romansu przysporzy Wam wielu niekomfortowych sytuacji i wielkiego cierpienia. Nie tylko psychicznego ale i duchowego, które w Waszej pamięci zagościć może przez na prawdę długie lata. Moim przesłaniem zawartym w tym wpisie jest dodanie Wam przede wszystkim wiary w siebie i wykluczenie nieuzasadnionej obawy przed samotnością, która może towarzyszyć Wam miesiącami, latami,  a niekoniecznie tak  musi być. Nie namawiam do rozpadów związków (broń Panie Boże) lecz namawiam do zastanowienia się nad własną wartością i zachowaniem poczucia godności. Jak głosi jedno z haseł PO „by żyło się nam lepiej”...

1 komentarz:

Same Omnibusy przy piąteczku