niedziela, 29 czerwca 2014

Sekty i pseudo uzdrowiciele



Chciałem ostrzec tych wszystkich, którzy szukając ostatniej deski ratunku mogą znaleźć ostatniego gwoździa do swojej trumny. Całkiem niedawno spotkałem się z bardzo niebezpieczną praktyką pewnej kobiety z trójmiasta, a dokładnie z Gdyni, która z pomocą Boga (jak sama twierdzi) jest w stanie wyleczyć człowieka z różnych dolegliwości - w tym raka. Niby nic niepokojącego się nie dzieje. Zdarzają się przecież ludzie, którzy posiadają zdolności uzdrawiania. Jeżeli osoba z takimi zdolnościami wierzy w Boga i ma dobre intencje w stosunku do drugiego człowieka to czemu nie? Z boską pomocą możemy doznać cudu uzdrowienia.
Mnie osobiście zaniepokoiły słowa uzdrowicielki z Gdyni, która zakazała kontynuacji podjętego leczenia u lekarza specjalisty i tym samym nakazała odstawienia leków. Nie tak dawno był przypadek podobnych praktyk pewnego uzdrowiciela, który przyczynił się do zgonu dziecka. Niestety, w takich przypadkach wygrywa siła manipulacji drugim człowiekiem, a nie zdrowy rozsądek. Osoby chore są łatwym celem dla pewnej grupy oszustów chcących zarobić na ich naiwności. Nie zamierzam krytykować bioenergoterapeutów lub tych, którzy w sposób profesjonalny i rzetelny podchodzą do sposobu leczenia, lecz staram się zwrócić Państwa uwagę na fakt, w którym zachodzi bardzo wielkie ryzyko pogorszenia się stanu zdrowia. Co w późniejszym czasie doprowadzić może do tragedii na skutek zaprzestania leczenia farmakologicznego.
Nie jestem w stanie wyobrazić sobie co siedzi w głowie takich ludzi, którzy udają, że leczą i próbują uzależnić chorego człowieka od swoich nieczystych wpływów. Moje przekonanie w takich sytuacjach jest jednoznaczne: albo babsko należy do sekty, która potrafi przybrać słowo w imię Boga i szukają bogactwa wśród samotnych osób... albo tak zwany wolny strzelec zarabiający na naiwności ludzkiej. Istnieje jeszcze jedna możliwość, która bardziej skłania do niepoczytalności (uzdrowicielki).
Ale jak to stare przysłowie głosi "każdy głupi ma swój rozum". W tym przypadku utrata rozumu kosztuje 30zł wizytą, która musi być codzienną "terapią" trwającą do niewiadomego terminu, czyli aż do zgonu materialnego lub naturalnego danego zawodnika lub zawodniczki.
Wszystkim z Państwa, którzy postanowią szukać ostatniej nadziei u takich osób osobiście doradzam głębokie zastanowienie się i sprawdzenie wiarygodności osoby uzdrawiającej. Oczywiście ma to na celu niestracenie całego majątku i tym samym nieskrócenie swojego cennego życia.
Proszę zapamiętać - to nie my szukamy sekty, tylko dobrze zorganizowana i poinformowana sekta znajduje nas.

sobota, 21 czerwca 2014

Podpowiedź dla Tuska



Drogi Panie Premierze,
ponieważ szkoda mi Pana jako człowieka, który pogubił się w tym uczciwym kraju... a jak się ostatnio dowiedzieliśmy "Polska to *** i kamieni kupa", a mówiąc bardziej przyzwoitym językiem - Polska to dziki kraj - jak twierdzą Pańscy klubowi  koledzy, i że ten kraj praktycznie nie istnieje. Zmuszony jestem otworzyć Panu oczy, a przynajmniej zmusić do myślenia. Mam nadzieję, że zadając Panu delikatną łamigłówkę nie wywołam żadnych ubocznych efektów w Pana psychice.  
                                             Uwaga! Zaczynamy, Panie Donaldzie.

1. Poproś, Drogi Premierze, Panią Kidawę Błońską o zaparzenie dobrej kawy.
2. Usiądź wygodnie (może jakaś kozetka).
3. Pozbądź się Borowików (przynajmniej na 30 min.).
4. Zamknij oczy i zastanów się (tylko spokojnie... i nie marszcz brwi, bo brzydko wyglądasz).

a) Dlaczego Mariuszowi Kamińskiemu nie uchylono immunitetu?
b) Z jakiego powodu niektórzy Pana klubowi koledzy głosowali za odrzuceniem wniosku? [Czyżby znali treść nagrań wcześniej niż Pan?]
c) Kto zlecił nagranie Belki i Sienkiewicza? [Może za wszystkim stoją dziennikarze?]
d) Co dobrego zrobił Pan dla tego kraju, polskiej gospodarki, przedsiębiorców oraz tych wszystkich, którzy odprowadzali miliony podatków do budżetu, a których za przyzwoleniem rządu wykończono i pozbawiono godności oraz środków do życia. Jak po Pana ustąpieniu ludzie wspominać będą rządy PO i jak zapisze się Pan w historii tego kraju?

Ja odpowiedzi znam i mogę tylko podpowiedzieć ułatwiając Panu ciężkie myślenie w tym niekorzystnym czasie dla Pana,że z pewnością za kompromitującymi nagraniami nie stoi żaden obcy wywiad, a już na pewno żadna Rosja.
Jest takie bardzo mądre przysłowie: Nosił wilk razy kilka, aż ponieśli i wilka.
Ale mądrości ludowe może pojąć tylko ten, kto czuje się POLAKIEM.


niedziela, 15 czerwca 2014

Patologia w Rządzie Donalda Tuska




Zgodnie z moimi ubiegłorocznymi przewidywaniami (andrzejki 2012 Malinowy Ogród-Gdańsk Osowa) zbliża się koniec rządów Donalda Tuska. Choć on sam ma nadzieje, że przeczeka kolejne dwa miesiące (lipiec, sierpień) i afera podsłuchowa na czele z Belką przycichnie. Jednak ja przewiduje, że społeczeństwo Polskie z pewnością nie zapomni o tym incydencie, a sam Tusk będzie zmuszony ponieść daleko idące konsekwencje. To, że panuje totalna patologia wśród polityków z pierwszych szeregów (układy, korupcja) już wiemy od dawna, ale to ,że w podrzędnym lokalu politycy wraz z biznesmenami lub ludźmi niewiadomego pochodzenia, przy kieliszku wódki omawiają sprawy "Najwyższej Wagi Państwowej" jest totalną kompromitacją i zachwianiem bezpieczeństwa narodowego. Skoro takich leszczy jak Belka (choć moim zdanie powinien zmienić nazwisko na Beton) można bez żadnego problemu złapać na mikrofon, to należy zastanowić się jakie jeszcze kompromitujące nagrania (polityków) posiadają pewne osoby lub pewne służby wywiadu… niekoniecznie polskiego… i kto tak na prawdę nagrał te pijane ofermy.

Powracając do premiera Tuska - jego poważniejsze kłopoty zaczynają się już od lipca, kiedy sytuacja w jego otoczeniu stanie się napięta i dochodzić może do zbyt wylewnych (złych) emocji z jego strony. Sam Tusk poczuje się oszukany i to właśnie będzie przyczyną jego gniewu i braku panowania nad emocjami. Miesiąc sierpień nie wnosi żadnych korzystnych zmian. Wręcz przeciwnie. Przyjdzie mu zapłacić za wcześniejszy miesiąc, a wiec co zasieje w lipcu zbierze w sierpniu. Moim zdaniem zbiory okażą się bardzo złe i surowe dla obecnego premiera (nie wykluczam dymisji). Wrzesień przynosi wielkie zwątpienie i koniec pewnych nieczystych wpływów. Być może Pan Tusk zrozumie znaczenie słowa „rodzina”, o którym już dawno zapomniał i wówczas październik przynieść może bardzo dobre informacje z ust jego córki. Być może powiększy się  rodzina Donaldowi…kto wie?

Ja, kiedy jeszcze wierzyłem w uczciwość polityków osobiście oddałem głos na PO. niestety z upływem lat uważam, że Pan Tusk nie zrobił nic w zwalczaniu korupcji w tym kraju, a wręcz przeciwnie. Pomógł jej przynajmniej w 30% rozwinąć skrzydła, bo brak reakcji ze strony osób wpływowych jest niczym innym jak wyrażeniem swojej aprobaty dla danego procederu. Życzę obecnemu (jeszcze) premierowi otwartego umysłu i obiektywności w podejmowaniu ważnych dla kraju spraw.


Na zakończenie dodam, że Polacy w chwili obecnej nie są w stanie zaufać Panu, ale ma Pan duże szanse żeby to zmienić. Powtarzam, duże szanse. To, jak Pan taką szansę wykorzysta… zależy tylko od Pana.

środa, 4 czerwca 2014

Wiara


Dla niektórych ludzi istnienie Boga to farsa i mit wymyślony przez drugiego człowieka w celu narzucenia pewnych praw i obowiązków. Jednak każdy człowiek w coś musi wierzyć. Inaczej nie byłby człowiekiem, tylko maszyną. Jedni uważają, że wierzą w samego siebie i swoją siłę. Kolejni wierzą w Boga, a jeszcze inni w kosmitów. Każda wymieniona wiara jest do przyjęcia. Pod warunkiem, że nie krzywdzimy swoimi przekonaniami innych ludzi.
Człowiek powinien zawsze nosić w sobie głęboką wiarę, bo to dzięki niej jest w stanie wyjść z niejednej ciężkiej życiowej sytuacji. To właśnie siła wiary pomogła przeżyć m.in. żyjącym byłym więźniom różnych narodowości z Auschwitz-Birkenau.Wiara daje nam nadzieję, siłę, odwagę oraz upór potrzebny do osiągnięcia naszych zamierzeń. Brak wiary doprowadza nas do uległości, poddania się, a w późniejszym czasie porażki.
Proszę sobie wyobrazić jaką potężną wiarę w Boga i drugiego człowieka miał  Maksymilian Kolbe oddając życie za współwięźnia. Ta wiara okazała się silniejsza od strachu przed śmiercią i celą głodową. Dlatego namawiam Was abyście zawsze posiadali wiarę i mocno wierzyli.
Ja sam często pytam  strapionych  "Wierzysz w Boga?" Jeśli słyszę odpowiedź- "Nie,nie wierzę" odpowiadam wtedy "To zacznij wierzyć, bo to twoja jedyna nadzieja". Ale jeśli słyszę odpowiedź potwierdzającą, to zadaje drugie pytanie: "Jeśli wierzysz w Boga, a Bóg jest z Tobą, to kto przeciwko Tobie?".

wtorek, 3 czerwca 2014

Korwin Mikke


Po spektakularnych wystąpieniach tego Pana w różnych stacjach telewizyjnych i radiowych postanowiłem sprawdzić co było przyczyną tak licznego oddania głosów na (nowego-starego) polityka. Postać Pana Janusza wzbudza spore zainteresowanie wśród ludzi młodych. Przede wszystkim na serwisie YouTube gdzie z dnia na dzień podnoszą się wskaźniki oglądalności filmów z jego udziałem, tym samym bijąc na głowę choćby wystąpienia Jerzego Kryszaka czy też Andrzeja Grabowskiego... nie wspomnę już o Neonówce.
Skoro aż tak wielkie Pan Korwin wzbudził zainteresowanie swoją osobą wśród młodzieży polskiej, to coś w tym musi być...tylko zastanawiam się, co? Co posiada w sobie  ten człowiek, że tyle młodzieży oddało na niego swój głos w wyborach do europarlamentu? Co zrobił Janusz Korwin Mikke by zwrócić na siebie tak wielką uwagę? Czyżby jego nienaganny akcent i aksamitny głos spowodował skuteczne dotarcie do tysięcy Polaków? A może nosi on niewidzialną czapeczkę z dzwonkami na głowie, taką samą którą noszono niegdyś  na dworach królewskich? Otóż drodzy Państwo, Janusz Korwin Mikke nie posiada żadnego magnesu. Nie posiada on również daleko idącej wizji lepszego państwa. Oddane na niego głosy są ripostą młodych ludzi za wyśmiewanie się z nich przez obecnych polityków. Świadoma młodzież zdaje sobie sprawę, że nie jest w stanie przebić się przez zakorzenione układy i układziki w tym kraju i wcześniej czy później Państwo Polskie wydali zdolnych ludzi w poszukiwaniu pracy za granicą... a w tym czasie rząd wydłuży o kolejne trzy lata wiek emerytalny.
Skoro w chwili obecnej społeczeństwo traktowane jest niepoważnie to nie dziwmy się, że świadomie wybieramy niepoważnych polityków. Politycy powinni wiedzieć, że my (społeczeństwo) jesteśmy widzami w okrągłym namiocie, którzy bacznie przyglądają się komicznym wystąpieniom niektórych z nich, grających na miękkich trocinach. To my, naród, oddajemy swój głos na nich i to my, Naród, nagradzamy ich brawami lub gwizdami. W każdym dobrym cyrku jest jeden klaun (no może dwóch), ale ponad 90% klaunów pod jednym namiotem to lekka przesada.


poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Pod złymi wpływami innych ludzi




Czasami zastanawiam się gdzie kończą się granice ludzkiej głupoty, a w którym momencie rozpoczyna się choroba psychiczna. W jaki sposób możemy rozpoznać głupiego od chorego? Sami Państwo będziecie mogli wyrazić swoją opinię i ocenić postępowanie przedstawionych postaci.



Ola. 31 lat – sekretarka.
Porzucona dziewczyna  po trwającym blisko dwa lata romansie. Nie może pogodzić się z utratą kochanka z pracy. Początkowo myślała, że to tylko chwilowe rozstanie. Takie, które już miało nie raz miejsce. Jednak po miesiącu dociera do jej świadomości, że to  jest definitywny koniec. W tej sytuacji Ola postanawia zemścić się na swoim kochanku i zaczyna wypisywać smsy do jego żony. Początkowo w sposób delikatny - jako „życzliwa osoba” donosząc o niewierności męża. Z czasem posuwa się ona do zastraszania i wulgaryzmów nie tylko nieszczęsnej żony ale i całej rodziny (w tym dzieci).
Kiedy działania Oli nie przynoszą oczekiwanych efektów w postaci odzyskania kochanka poprzez rozbicie jego małżeństwa, decyduje się ona na kolejny krok. Tym razem skupia całą swoją złość tylko na jednej osobie - byłym kochanku. Zdesperowana swoją platoniczną miłością donosi do wszelkich możliwych instytucji Państwowych o przekrętach i nielegalnych interesach kochanka. Kiedy  mężczyzna zaczyna mieć poważne problemy natury prawnej, owa dama korzysta z życia na lewo i prawo rozdając swoje ciało przypadkowo napotkanym mężczyzną, próbując wzbudzić zazdrość u byłego kochanka. Po pewnym czasie mężczyźnie udaje się wyprostować swoje sprawy. Kobieta przepełniona złością nie potrafi do dnia dzisiejszego ułożyć swojego życia.
Czy Państwa zdaniem Ola popełniła tylko głupotę, czy może był to tylko chwilowy stan depresyjny? A może ukryta choroba?



Aneta. 28 lat.
Z powodu problemów materialnych Pani Aneta wraz z mężem i rocznym dzieckiem zmuszona jest wspólnie dzielić mieszkanie ze swoją matką. Między młodymi wszystko układa się świetnie, aż do momentu, kiedy matka Anety zaczyna czepiać się bez większych powodów zięcia. Początkowo młoda żona trzyma stronę męża, gdyż nie widzi uzasadnienia da ataków swojej matki. Po kilku miesiącach napięta sytuacja w domu staje się nie do zniesienia dla młodego człowieka i zaczyna on tracić wiarę w sens swojego związku. Aneta przejmuje większość negatywnych cech matki i za jej namową postanawia ukarać swojego męża w prymitywny sposób - zero uciech cielesnych, aż do czasu upadku męskości w tym domu. Załamany chłopak przez kolejne dwa miesiące czuje się jak piąte koło u wozu. Jedynym miejscem gdzie słyszy ludzki głos to jego praca. W domu niestety słychać tylko uniesiony ton i ciągłe biadolenie, że nie ma  pieniędzy, a on sam nie nadaje się do niczego. W końcu mama z córką przelewają szale goryczy i niechciany domownik zmuszony jest opuścić czarujące damy.
Mamusia wraz z córeczką są bardzo zadowolone. Postępują według następującego przekonania: „oby tylko dawał pieniądze na dziecko, a my bardzo dobrze poradzimy sobie same”. Jednak ich życie się nie zmieniło. W przeuroczym mieszkanku została ta sama atmosfera, zabrakło tylko kozła ofiarnego w postaci męża. Obie panie więc zabrały się za siebie. Doprowadziło to do przejrzenia przez młodą mężatkę na oczy. Postanowiła ona z powrotem ściągnąć pantoflarza do domku, aby mieć w kryzysowej sytuacji kogoś za swoimi plecami. W tym momencie życie znów pokazało Anecie cztery środkowy palec. Jej były mężczyzna (zdrowy i normalny facet) poznał już inną - wartościową kobietę. Oczywiście oboje już nigdy nie powrócili do siebie. Aneta zawsze obwiniała swoją matkę o rozpad małżeństwa.
Czy Aneta popełniła błąd słuchając matki? A może zapomniała co matka zrobiła ze swoim mężem 25 lat temu? Czyżby to była choroba tych kobiet? Albo jakaś klątwa wisząca nad owymi damami? Proszę ocenić.


Marian i Helena - małżeństwo Paździoch.

Marian to były pracownik Milicji Obywatelskiej, a dokładniej pracownik SB. Helena próbowała swoich sił w kantorze w czasach głębokiej reformy naszego kraju. Ponieważ małżeństwo zauważa wysokie dochody właściciela kantoru postanawiają oni podstępem przejąć dochodowy interes. Jednak właściciel kantoru przypadkiem zauważa notatnik Mariana, w którym zapisane były nazwiska wraz z numerami telefonów funkcjonariuszy Policji odpowiedzialnych za pobór daniny od takich interesów. Ponieważ Paździochowie zostają zdemaskowani i pozbawieni możliwości dalszej współpracy z kantorem postanawiają oni oczernić byłego pracodawcę w różnych Państwowych instytucjach. Przedstawiane małżeństwo dosłownie odzwierciedla bohaterów serialu- Świat Według Kiepskich. Głównym mózgiem rodziny jest Helena, która z racji utraty pracy zaczyna mścić się na niewinnych ludziach, którym powodzi się lepiej finansowo. Wraz z Marianem postanawiają wykorzystać swoje kontakty z Policją i zostają płatnymi informatorami. Od pewnego czasu małżeństwo zaczyna zajmować się pisaniem donosów i zbieraniem informacji o wydatkach i dochodach sąsiadów. Z racji szerokich kontaktów Mariana, który prowadzi działalność usługową zbieranie informacji staje się banalnie proste. W celu odwrócenia od siebie uwagi, Paździochowie obrabiają cztery litery dosłownie wszystkim. Do bogatszych użalają się nad sobą, wzbudzając tym samym litość i donoszą im (jako „lojalni sąsiedzi”), że „ten i ten to mówił o tobie to i to”. Co oczywiście jest wierutnym kłamstwem.
Marian jako były pracownik SB jest w kamuflowaniu się odpowiednio wyszkolony i umiejętnie wykorzystuje ludzką naiwność. Aby przypodobać się innym, potrafi on skosić trawę swojemu sąsiadowi po to tylko, aby wśród ludzi uchodzić za równego gościa i przykładnego obywatela. Paździochowie jednak mają niejedno na sumieniu. Zajmują się współpracą z Urzędem Skarbowym, a Marian wieczorową porą często odwiedza pracowników sekcji wywiadowczej Policji. Natomiast w każdą niedziele uczestniczy w mszy świętej, aby dać przykład poprawnego katolika. Jednak nawet to miejsce nie jest dla nich obojętne, ponieważ lubi się przypodobać księdzu donosząc na „zbłąkane owieczki z parafii. W szczególności na jednego sąsiada, przez którego Helena się „rozchorowała”. Bo ten, nie dość że jest młodszy, to na dodatek wybudował większy dom. Prowadził kiedyś dyskotekę i Agencje Towarzyską, a to jest przecież podstawa, do tego aby namówić księdza by nie poszedł po kolędzie do tej rodziny. Zazdroszcząc zasobów finansowych innym postanawiają zająć się paserstwem i lichwiarstwem. W tym celu pomysłowy Maniek nawiązuje bliższą  współpracę ze złodziejami i pod przykrywką prowadzonej działalności usługowej i ochroną kolegów z Policji zaczyna mnożyć dochody. Jednak wciąż największym hobby Paździochów jest pomawianie i czerpanie radości z cudzego nieszczęścia.
Choć życie nie rozpieszcza pomysłową rodzinę, bo obaj synowie Paździochów popadają w konflikt z prawem, to i tak Marian nie wyciąga wniosków z życia. Za odpowiednią kasę i przysługę „utopienia” kolejnego człowieka załatwia problemy potomków. Więc jeśli jesteś synem Mariana możesz pobić trzymiesięczne niemowlę i nie poniesiesz odpowiedzialności. Ale jeżeli rozpalisz małe ognisko na swojej działce Marian zaraz zadzwoni po Straż Miejską, a później przypisze swoje postępowanie młodszemu sąsiadowi (że to na pewno on zadzwonił). Niestety przykład Mariana i Heleny pokazuje jak głupie i naiwne potrafi być społeczeństwo, dając wiarę obłudnym Paździochom.
Jak pokazuje życie, złe wpływy na niektóre osoby wydają się banalnie proste i można spokojnie manipulować ludźmi. Na całe szczęście kłamstwo i obłuda ma krótkie nogi. Z upływem czasu niektórzy przekonali się o prawdziwym obliczu twarzy Państwa Paździochów. Na zakończenie dodam, że zdesperowana Helena z braku kolejnej „bakterii powodującej u niej chorobę” lub też starzenia się umysłu pobiła szczyt własnej głupoty. Doniosła ona na psa sąsiada, który ponoć „nie dba o higienę osobistą i śmierdzi”.
Nie jestem w stanie wymienić choćby połowy działań tego małżeństwa, ale to co w skrócie opisałem powinno Państwu wystarczyć do wystawienia oceny tych ludzi.
Czy ich zachowanie spowodowane jest zazdrością, czy może chęcią zarobkową? Zaznaczyć należy, że nie od każdego (chyba) donosu Paździochowie dostawali czy też dostają jakąś zapłatę. Więc sama forma pomawiania i zniesławiania innych przynosi w tym przypadku co? Zadowolenie? Dodatkowe siły witalne? Może się w taki sposób podniecają? A może swym zachowaniem przekroczyli granicę zdrowego rozsądku i wpadli w obszar jakiejś choroby? Proszę ocenić samemu. Jeszcze jedna kwestia. Czasami podejrzewamy kogoś Bogu Ducha winnego, a mendę mamy przed oczami.


Pragnę poinformować Państwa, że postacie wymienione przeze mnie nigdy nie były moimi klientami. Nazwiska oraz imiona osób zostały celowo zmienione.




wtorek, 11 marca 2014

Człowiek - człowiekowi


Nieodzownym towarzyszem naszego krótkiego życia jest chęć zemsty, która to może wydawać się zadośćuczynieniem w wielu przypadkach naszej krzywdy. Czy faktycznie widok klęski naszego „wroga” sprawia nam przyjemność? Niestety tak… piszę niestety, ponieważ spora część społeczeństwa wyznaje zasadę - oko za oko, ząb za ząb. Ale nie zastanawiamy się ile swojej cennej energii tracimy na knucie różnych podstępnych spisków przeciwko naszym nieprzyjaciołom. Ba, nawet niektórzy są w stanie zrobić wiele nieprzyjemności drugiemu człowiekowi tylko dla zabawy… ot tak, aby tylko wsadzić szpile - nie ważne czy się daną osobę zna, czy nie. Ważne by w podły sposób odnieść chwilową satysfakcję. Oczywiście z własnej głupoty.
Należy zadać sobie pytanie: czy takie osoby (nazwijmy je mściwymi) są szczęśliwe? Czy potrafią się cieszyć szczęściem innych ludzi? Odpowiedź brzmi NIE.  Nie potrafią, bo są zainteresowane tylko czubkiem własnego nosa, który rośnie w miarę ich przeważającej głupoty. O wiele łatwiej żyje się ludziom, którzy nie wyrządzają innym krzywdy, zajmują się przede wszystkim swoim życiem. Mają oni więcej czasu na organizowanie swoich codziennych obowiązków i z pewnością zasypiają spokojniej. Budzą się wypoczęci z wielkim entuzjazmem na nowy dzień.
Mściwi ludzie, większość swojego czasu poświęcają innym. Niekiedy tym samym odwracając uwagę społeczeństwa od siebie samych. Ja nazywam takich osobników Bardzo Nieszczęśliwymi Ludźmi. Nie zdają oni sobie sprawy, że los z pewnością się odwróci. To tylko kwestia czasu. A czy to, co zasiali zdążą zebrać osobiście czy zbiorą ich dzieci, to już nie mnie oceniać.
W dniu dzisiejszym w podano w wiadomościach tragiczną informację o powieszeniu się czternastoletniego chłopca, który nie potrafił poradzić sobie z zaistniałą sytuacją w rodzinie. To bardzo przykre i zarazem przygnębiające, że takie dziecko podjęło najgorszą decyzję w swoim tak króciutkim życiu. Nie obwiniam w tym przypadku dziecka. Obwiniam jego matkę, obwiniam tych wszystkich, którzy szydzili z tego dzieciaka i nie wyciągnęli pomocnej ręki. Obwiniam przede wszystkim osoby dorosłe, które mogły (bo miały taką możliwość) zmienić los tego chłopca, ale tego nie zrobiły. To właśnie takie podłe zachowania mam na myśli. Brak reakcji na wyrządzaną krzywdę ludzką jest przyzwoleniem na nią i robi z nas współwinnych.

Wszystkim tym z Państwa, którzy będą w przyszłości mieli taką możliwość zareagowania i wstawienia się w obronie drugiego człowieka chciałbym powiedzieć, że zawsze warto! Nie zamierzam zmieniać Państwa zachowania w stosunku do innych, bo to i tak niczego nie zmieni. To tylko i wyłącznie Wasza sprawa, jakie wnioski wyciągniecie czytając mój post. To Waszym zadaniem jest ocena samego siebie i zrozumienie istoty życia ludzkiego. Zawsze odkąd pamiętam wyznaje taką zasadę – Lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim znaleźć… bo mądry człowiek mnie nie skrzywdzi, ale głupi może. 

niedziela, 9 marca 2014

Ukraina - cz. II


W miesiącu marcu nie przewiduję dużego zagrożenia dla Ukrainy ze strony Rosji, prócz idiotycznej zabawy - kto za Rosją, a kto nie. Bardziej ostrzegałbym przed miesiącem kwietniem. To właśnie w tym miesiącu może dojść do wprowadzenia na Ukrainie stanu wyjątkowego (wojennego). Ukraińcy zostaną oszukani i pozbawieni sporej części terytorium kraju. Pomimo prób złagodzenia konfliktu przez pozostałe kraje, Ukraina w maju, nie będzie jeszcze pewna swojego losu.
Niestety nie ma takiej możliwości aby zażegnać w przeciągu dwóch, czy trzech miesięcy spór wywołany przez Rosję. Jeżeli przez najbliższych siedem miesięcy (czyli do listopada) nikt nie znajdzie skutecznego antidotum na powstrzymanie tej bezsensownej agresji to Ukrainę… i nie tylko ją, czeka wojna.
Cała ta sytuacja przypomina mi płód, który rozwijać się może przez dziewięć miesięcy. Jeżeli nikt w odpowiednim czasie nie dokona aborcji to narodzi się „Antychryst”, którego ojcem chrzestnym będzie Putin.

czwartek, 6 marca 2014

Putin-cz.II

Jeszcze w tym miesiącu (marcu) Putin zmięknie i będzie szukać  dialogu. W połowie marca pokaże on zupełnie nowe oblicze, co nie oznacza, że nagle zmieni się w anioła. Oczywiście, że będą również próby pokazywania swojej dominacji.  W kwietniu przeliczy straty finansowe, a w maju stanie przed trudnym wyborem i będzie próbował swoich nieczystych sztuczek, które nie przyniosą oczekiwanego przez niego efektu. Za dwa miesiące naród Rosyjski przejrzy na oczy uświadamiając sobie do czego doprowadza ich przywódca. Społeczeństwo Rosjan zacznie się dzielić na dwie grupy: tych, którzy popierają Putina i tych, którzy zaczynają się obawiać najgorszego.
Przez własną głupotę i pychę  straci on sporą część poparcia swojego narodu. Zasoby finansowe Rosji już w chwili obecnej nie są rewelacyjne, dalszy upór Putina doprowadzi do niepewnej sytuacji gospodarczej Rosję, zaś jego chorobliwa rządza władzy okaże się bardzo poważną dolegliwością.  Jego stan zdrowia psychicznego jest jeszcze w miarę do opanowania. Rodzą się w jego głowie różne fantazje i złudne marzenia, lecz najgorszy okres dopiero przed nim. Coraz częściej będzie wpadał w nieuzasadnione stany depresyjne  i wtedy właśnie może stać się niebezpieczny (dla ludzkości i siebie samego). Ludzie, którymi się otacza nie należą do błyskotliwych. Są to osoby bardzo niepewne i przesadnie uległe swojemu dyktatorowi.
Co zamierza na dzień dzisiejszy Putin?  Zamierza on przede wszystkim obserwować. Jego nastawienie to: jeśli nie będzie ataków - nie zaatakuje, ale jeżeli choć powstanie mała iskierka - on wznieci ogień. Takie są zamierzenia Putina. Ja przewiduje, że (najgorszym) planem przywódcy Rosji jest uśpienie pozostałych krajów przez okres siedmiu miesięcy i wtedy, kiedy emocje opadną, może  on oszukać wszystkich i sięgnąć po dramatyczne w skutkach rozwiązanie.

Czy sam w chwili obecnej jest gotowy wywołać wojnę? Stanowczo mówię, że NIE. Putin w chwili obecnej nie jest gotowy do wojny, ale ten stan nie będzie trwał wiecznie, ponieważ za kilka miesięcy będzie on bardziej zdecydowany do takiego posunięcia.

środa, 5 marca 2014

Putin

Ostatnie cztery lata nie należą do udanego okresu w życiu Putina. Zachowując tylko pozory panowania nad sytuacją i sobą samym, stracił on w oczach wielu wizerunek silnego człowieka, tym samym silnego przywódcy. W obawie przed stratą swoich wpływów na Ukrainie, zajął strategiczne tereny tego kraju. Obecnie towarzysz Putin liczy na duże zmiany, które wzmocnią jego stanowisko na Świecie. Na szczęście są to tylko jego marzenia, które zrodziły się w blasku księżyca, a jak niektórzy z państwa wiedzą, księżyc nie posiada swojego źródła światła, a jest jedynie odbiciem słońca. Tak więc Wladimir Putin i księżyc posiadają jedną cechę.
Naród Rosyjski nie odbiera swojego przywódcy dobrze, o czym przekonamy się niebawem. Jedynie strach przed obozami (karnymi, pracy) skłania Rosjan do niewyrażania publicznie swoich poglądów. Stan emocjonalny tego towarzysza jest obecnie niepokojący. Nie jest prawdą, że stracił on kontakt z rzeczywistością, prawdą natomiast jest to, że zaczyna coraz częściej tracić kontrole nad emocjami, na co kiedyś w KGB stawiano duży nacisk. Przyczyną ostatnich posunięć politycznych Putina jest  obawa przed samotnością, brak zrozumienia w związku i niesamowity apetyt na młodość. Samozwańczy Car zapomina o swojej dacie urodzenia, próbując zmienić swój wygląd tak, aby przypodobać się o prawie trzydzieści lat młodszej Alinie.
Żadnej nagrody Nobla nie przewiduje dla Putina, gdyby w Świecie organizowano konkurs - nagroda bata na cztery litery, z pewnością Wladimir taką by otrzymał. Ciągła chęć zwracania na siebie uwagi, oraz nadmierne pokazywanie swojej siły, może z czasem doprowadzić do zmęczenia materiału  i zlekceważenia przez resztę Świata jego osoby. Oglądając ostatnią konferencje prasową Putina zdziwiłem się, że taki przywódca opowiada, że w jego kraju jest korupcja. Wniosek z tej wypowiedzi jest taki: skoro nie potrafi zapanować nad takim procederem w swoim kraju, to jest mało liczącym się Prezydentem. Oficjalnie przed kamerami przyznaje się na oczach miliardów ludzi o swojej bezradności i słabości. Nie potrafi ogarnąć porządku na swoim terenie, a próbuje uczyć innych. Putin powinien wiedzieć gdzie jego matka „Rosyja” ma swoje granice, zaś przedstawiciele innych Państw powinni stanowczo wskazać  teren, po którym może on sobie swobodnie hasać i bez stosownego zaproszenia nie wolno mu przekraczać pewnej granicy.

Nie należy lekceważyć Putina, ale też nie należy się go bać, jest to człowiek bardzo zagubiony i obsesyjnie przywiązany do władzy. Powodem tego są różne zaburzenia poczucia bezpieczeństwa - stąd okazywanie swojej siły. To słaby człowiek, który skończy źle.

wtorek, 4 marca 2014

Wojna - czy nam zagraża

W jednym z postów z dnia 01.16.2014 noszącego tytuł „2014 - dla Polski” napisałem
Nie powinniśmy wsadzać nosa w cudze sprawy, skoro sami mamy nieuporządkowane własne podwórko. Polak zawsze lubi wychodzić przed orkiestrę, co może skończyć się tak, że zostaniemy na lodzie. Tak więc dajemy z siebie wszystko, a w zamian dostajemy pstryczka w nos .

Niestety albo nikt odpowiedzialny za naszą przyszłość w kraju nie czytał tego postu, albo mamy kiepskich wizjonerów w MSZ. Jeżeli doszło już do wsadzenia nosa w cudze sprawy (Ukaina) i jak przewiduje w przyszłości zostaniemy na lodzie, to w chwili obecnej, kiedy podpadliśmy Carowi nie możemy się cofnąć. Na przełomie 2009/2010 roku pewien mężczyzna będąc u mnie zapytał czy Polsce grozi wojna? Roześmiałem się wtedy i zapytałem „z kim?”, po chwili dodając „z Rosją? a jaką my mamy armię żeby walczyć?”, choć po chwili powiedziałem „skoro Pan o to pyta, to odpowiem Panu… W chwili obecnej żadna wojna Polsce nie zagraża ale, za cztery lata  w 2014 roku niestety widnieje takie widmo zagrożenia wojny.”
Czy faktycznie w tym 2014 roku nasz kraj będzie dotknięty wojną?

W 90% na dzień dzisiejszy uważam że tak. Pewne działania zostały zawieszone na okres (około dwóch miesięcy) - być może do wyborów na Ukrainie. Czy wypadną one pomyślnie dla Putina, który z pewnością nie zamierza oddać Krymu? Pan Radosław Sikorski będzie się musiał wykazać super, ale to super dyplomacją oraz przedstawić daleko idącą argumentację (dzisiaj my, jutro Wy) aby zebrać jednogłośne postanowienie mówiące stanowczo STOP Rosji. Jest nadzieja, że częściowo zbierze parę głosów, ale to tylko nadzieja… bo osobiście ja tego nie widzę w pełni pozytywnie. Nie chcę wymieniać poszczególnych Państw, które okażą się słabymi partnerami w tej grze. Putinowi chodziło głównie o Krym i dostęp do Morza Czarnego, a przy okazji upiekł on dwie pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze: posłużył się słabym Janukowyczem, który ze złodziejstwa stał się tak ciężki, że nie doleciał do Emiratów. Po drugie: Putin zastraszył tak Europę, że ta zamówiła wszystkie pampersy z Procter & Gamble. Co osiągnął Putin? Osiągnął wiele – Krym, ale przede wszystkim ośmieszył Unie Europejską i pokazał Ukrainie do kogo chcą należeć. Nam, przeciętnym ludziom pozostaje wiara, że apetyt Władimira na jakiś czas został zaspokojony. 

Do wierzących i niewierzących

 Sprzyjająca pora i czas na przypomnienie cytatu Władysława Reymonta: Siłę człowieka mierzy się ilością jego nieprzyjaciół. Ilu zatem Jezus ...