sobota, 8 sierpnia 2015

Andrzej Duda



Świeżo upieczony Prezydent Andrzej Duda będzie się musiał zmierzyć z bardzo niekorzystną sytuacją, jaką obecnie mamy w kraju. Nie chciałbym się za wiele rozpisywać na temat przyszłości nowego Prezydenta i to z jednego bardzo ważnego powodu, którego nie zamierzam publicznie odsłaniać. Niemniej jednak winien jestem Państwu uchylenia maleńkiego rąbka tajemnicy przyszłości, w którą wkroczy Prezydent Duda. Niekoniecznie zamieniłbym się rolami z Panem Dudą i niekoniecznie chciałbym przeżyć to, co będzie mu pisane w przyszłości przeżyć. Już kiedyś pisałem, że, osobiście nie czuje nowo wybranego Prezydenta i obawiam się o to, jaką rolę w jego życiu odegrać może dziesiątka, przez którą przyjdzie mu przejść w sposób zmienny, ale w miarę spokojnie, lecz to, co nadejdzie po dziesiątce będzie bardzo niebezpieczne i gwałtowne. Tak jak przewidziałem krótką karierę obecnej Pani Premier, tak nie widzę Pana Dudy w zbyt długiej roli Prezydenta naszego kraju. Najbliższe dwa miesiące będą pewnego rodzaju przekaźnikiem tego, co czekać będzie obecnego prezydenta. Na jego miejscu bacznie obserwowałbym to, co się będzie działo wokół jego osoby i wyciągał daleko posunięte wnioski, które po głębszej analizie mogą uchronić go przed nagłym zdarzeniem. Ponieważ w moim odczuciu Pan Prezydent ma wielu wrogów, którzy już rozpoczęli swoje posiedzenia. Nie byłbym sobą gdybym nie uświadomił Was, jakim będzie Prezydentem Andrzej Duda dla nas Polaków. Otóż będzie on rozdawał i głosił tylko nadzieję i aż nadzieję… a czy zdąży dotrzymać słów składanych obietnic? Czas pokaże, bo wszystko jest w mocy Bożej z Panem Prezydentem łącznie. „Die Welt" porównuje Andrzeja Dudę do  F. Kennedy'ego a pierwszą damę do księżnej Diany, tylko czy to porównanie nie niesie ze sobą dziwnego przesłania? Oby Prezydent Duda wraz z pierwszą damą nie podzielili losów  F. Kennedy'ego  i Lady Diany.

niedziela, 26 lipca 2015

Lech Wałęsa



Wielki i zasłużony człowiek dzikiej i „niepolskiej demokracji” - tak po wielu latach można określić działania Pana Wałęsy. Ten medialny mędrzec, jako jeden z nielicznych polityków w dwóch zdaniach potrafi zaprzeczyć samemu sobie, co zdecydowanie wyróżnia go od reszty społeczeństwa.
Nienaganne słownictwo oraz wyśmienity iloraz inteligencji od zawsze towarzyszył w życiu tego pana. Potrafił on umiejętnie rozmawiać z chłopakami z PZPR i członkami Solidarności. Potrafił nie wylewać za kołnierz używając przy tym bardzo wulgarnych słów i potrafił okazale wyeksponować Matkę Boską w klapie marynarki. Lech Wałęsa to model Elektro - Faryzeusza, takiego ni to polityka ni to elektryka.  To właśnie Wałęsa przyczynił się do zatarcia śladu minionej epoki komunizmu. Rozszabrowane huty, fabryki, spółdzielnie i wiele innych miejsc pracy polskiego robotnika zostały rozsprzedane za przysłowiowe 5 zeta nowym obywatelom demokratycznych mas (Izraelsko – Polskich). Nowa era niejakiej Solidarności pozbyła się na zawsze widoku ludu pracującego i pogrzebała możliwość rozwoju tego kraju w imię ,,Szalom Alejhem’’. Pan Wałęsa skutecznie wymazał pozostałości po PZPR, ale nie pozbył się członków PZPR i SB –ków - wręcz przeciwnie, mieli oni spory dostęp do wielu biznesowych układów i otwierali różnego rodzaju spółki wyciągając ogromne dofinansowania ze strony Państwa Polskiego.  Gdyby ktoś mnie zapytał o to, co dla kraju zrobił Wałęsa odpowiedziałbym krótko - Zniszczył ten kraj i pozbył się ogromnego rynku zbytu, jakim był eksport na wschód. Nie tak dawno sam Wałęsa przyznał się do swojej wielkiej pomyłki mówiąc, że ma pretensje do siebie, bo nie wszystko wyszło i nie poszło w dobrym kierunku. Tylko w jakim kierunku miało to wszystko pójść? Mając takich kameleonów w rządzie, którzy częściej zmieniali nazwiska zatajając nieudolnie swoje pochodzenie. Z kim Wałęsa dokonywał przemian w kraju i kosztem, czego a może, kogo? Niestety, Wałęsa nigdy nie powinien zostać tym, kim był. Nie powinien był siadać do żadnego okrągłego stołu. Wiele krajów definitywnie rozstawało się z komunizmem w tym Niemcy, tylko w żadnym z tych krajów przestępcy z SB i PZPR, czyli starej nomenklatury nie mogli piastować państwowych funkcji i nie dopuszczano do sterów obcego wywiadu z Izraela. Skoro wybraliśmy (niegdyś) elektryka, to nie dziwmy się, że do dziś iskrzy i mamy przepięcia.
Teraz najbliższa przyszłość jegomościa z Pomorza, który bardzo zadbał o polskie stocznie i oddanych działaczy dawnej Solidarności, którzy musieli z wolnej Polski emigrować za chlebem.
Od miesiąca czerwca Panu Wałęsie nie wychodzą najlepiej życiowe plany. Jest on w fazie oczekiwania i głębokiego przemyślenia dotyczącego przyszłości. Nie widzę żadnych dobrych wiadomości w najbliższym czasie, wręcz przeciwnie. Powiem, że wszystkie podjęte przez niego działania napotkają spory opór i będzie on musiał pogodzić się z porażką. Zresztą już od kwietnia czuł pismo nosem i nie mylił się w tym przypadku. W jego małżeństwie panuje w miarę przyzwoita atmosfera, raczej bliżej im do zgody niż poróżnień, co nie oznacza, że nie będzie niespodzianek, które pojawią się już niebawem. W przyszłości nie widzę tego małżeństwa razem. W stanie zdrowia widzę sporo nerwowości i problemy żołądkowo – jelitowe, które towarzyszyć będą przez dziesięć miesięcy. W dalszej części zalecam od października większą dbałość o zdrowie i rozwagę. W przeciwnym razie czeka niemiła niespodzianka. Wynikną jeszcze problemy z którymś z dzieci, ale nie będę się zagłębiać w to, z którym z racji nadplanowej normy, jaką wykonał sam ojciec. W najbliższym czasie nie wykluczam jakiejś sprawy, dzięki której Wałęsa zostanie dość surowo potraktowany i będzie to taki policzek dla niego samego. To wszystko na dzień dzisiejszy. Choć nie napisałem najważniejszej wiadomości dla tego Pana. Myślę, że nie wszystko w tym przypadku można powiedzieć a życie pokaże dość szybko co miałem na myśli.


poniedziałek, 20 lipca 2015

Śmierć Kliniczna


Czy w ogóle istnieje życie pozagrobowe? A jeśli tak to czy będziemy musieli zapłacić w tym naszym przyszłym życiu za nasze wszystkie złe uczynki, których byliśmy autorami w teraźniejszym życiu? Obawiam się, że tak… że będziemy musieli ponieść konsekwencje naszych złych występków.
Ponieważ podobnych tematów było bardzo wiele jednak nikt nie jest w stanie udowodnić istnienia życia pozagrobowego. Ludzie, którzy przeżyli śmierć kliniczną doznali wielu niewyjaśnionych dziwnych zdarzeń, wizji oraz odczuć. Potrafili oni widzieć ludzi z góry niczym ptaki, doznawali smutku i strachu, ale też było im dane zapaść w stan błogości i z pogardą patrzeć na swoje z góry widziane ciało. W bardzo wielu przypadkach osoby, które przeżyły śmierć kliniczną po powrocie do świata żywych zupełnie zmieniły swój stosunek do życia. Bardziej doceniając je i bardziej dbając o dobro drugiego człowieka, w tym swoich bliskich. Czy możliwe jest, aby wszystkie te osoby będące na progu drugiej strony życia opowiadały historię wyssane z palca? Moim zdaniem nie, choć mogą zdarzać się przypadki przebarwionej opowieści niektórych osób, to jednak nie pozostawia żadnej wątpliwości fakt, że ludzie będący w fazie śmierci klinicznej widzieli i słyszeli, co działo się w danym momencie np. 50 km od ich pobytu w szpitalu.
Niemożliwe staje się faktem, którego ludzki umysł nie jest w stanie racjonalnie wytłumaczyć, więc przypuszczamy, że jest to życie po tej drugiej stronie i że ono istnieje. Pomimo tego, że większość osób tak twierdzi. Ja, jako praktykujący katolik spróbuję ukazać Państwu inną możliwość swoich przypuszczeń, które mogą do Was w pewnym stopniu przemówić, ale nie koniecznie muszą.
Otóż skoro istnieje możliwość przeniesienia się w czasie (tylko mentalnie) i doznania u osób żyjących, zdrowych, pełnowymiarowej wizji włącznie z pełną gamą zapachów, bólu i radości… to jak dziecinnie proste może być uwolnienie naszego umysłu, nad którym nie mamy już większego wpływu w czasie śmierci klinicznej? Umysł ludzki kryje i będzie jeszcze przez długie lata krył wiele tajemnic nie tylko dla naukowców, ale i dla nas samych. Powszechnie wiadomo, że nie wszystko w nas umiera z chwilą zgonu. Przez pewien czas odrastają nam paznokcie, włosy itd. W codziennym naszym życiu jesteśmy ciągle spięci i nieustannie obciążamy nasz umysł, który nie ma zbyt wielkiego pola manewru w osiągnięciu np. wizji lub przemieszczania się na wiele tysięcy kilometrów. To właśnie nasz system nerwowy skutecznie hamuje wielki dar naszego umysłu, o którym sami nie mamy bladego pojęcia.
W chwili tak zwanej śmierci klinicznej nasz układ nerwowy przestaje blokować nasz umysł i to właśnie w tym momencie możemy doznać niewyobrażalnych przeżyć, czyli pełnego obrazu jasnowidzenia z pełną paletą dodatkowych doznań.
To jest oczywiście tylko moja skromna hipoteza i być może cząstka odpowiedzi, co do fenomenu śmierci klinicznej. Nie zaszkodzi Wam przed snem położyć się wygodnie tak abyście mieli dłonie skierowane ku górze (w pozycji leżącej, dłonie blisko ciała) i pozwolili na stopniowe opuszczenie każdego nerwu siedzącego w waszych stopach, łydkach, udach, biodrach, klatce piersiowej, karku i na końcu głowy. Spróbujcie nie myśleć o niczym i zamknijcie oczy a przekonacie się jak powolutku Wasze ciało zapada w stan odpoczynku.

Jak już wcześniej wspominałem jestem osobą wierzącą i chyba łatwiej jest mi wierzyć w życie pozagrobowe oraz w to, że tam wszyscy zapłacimy za to, co złego uczyniliśmy w tym życiu. Może to naiwna wiara a może i nie.

wtorek, 14 lipca 2015

Dobrodziejka Polski


Wiem, że się powtarzam, ale szlag mnie trafia, że polski naród jest taki ciemny i patrzy bez żadnego sprzeciwu na debilne poczynania premier Kopacz. Bardzo często zastanawiam się - czy ta kobita nie ma swojego własnego zdania, tylko musi słuchać rudego imigranta, który dla pozostania na 1 miejscu przy chlewie sprzedałby własną matkę, z zawodu (chyba) pielęgniarkę.
Pisałem we wcześniejszych postach, że Kopacz nigdy nie była i nie będzie dobrą premier. Pisałem również, że w żadnym wypadku nie zaufałbym tej kobicie. Pisałem również, że jest zwykłą daltonistką i że widzi tylko te kolory, które pozostawił jej w zapiskach Tusk. Niestety, sprawdza się moja wizja błyskotliwej premier Kopacz i jak do tej pory w swoich postach zaliczyłem tylko jedną pomyłkę z Komorowskim, choć osobiście nie czuję nowego prezydenta (elekta) Dudę. Może czas pokaże i dojdzie do zaprzysiężenia, choć jak śpiewała Anita Lipnicka (moja krajanka) - wszystko się zdarzyć może. Osobiście powtórzę to jeszcze raz, że nie czuje nowego prezydenta i albo będzie bardzo krótko prezydentem albo… coś się wydarzy, tylko to już jest temat na inną okazję. Powracając do naszego bogatego kraju, chciałbym uświadomić Państwu, że to właśnie Tusk dla swojej kariery i swojej niezaspokojonej pychy wyznaczył nowy trend Ewci Kopacz by ta przyjęła dwa tysiące (na dobry początek) muzułmańskich imigrantów. Tak, tak… jesteśmy zajebiście bogatym Państwem, jesteśmy kolebką nowej muzułmańskiej ery, jesteśmy ziemią obiecaną jak sama w dniu dzisiejszym przyznała w Łodzi Pani Kopacz, a ja się pytam tej kobity rządzącej za mnie, za Was… czyjej ziemi obiecanej? Żydom, Niemcom czy Ch*j wie komu? I kto obiecał tę ziemię? Wałęsa, Michnik czy może Pawlak? Zaczyna się robić w tym kraju totalne bagno, o którym już pisałem w poście zatytułowanym „Rok 2015 Polska cz.I” oraz w poście „Czeka nas kanał”.

Teraz bardziej konkretnie - Polacy w pogoni za pracą wyjechali za granicę, ponieważ we własnym kraju jej po prostu nie było. Z dwóch tysięcy imigrantów w bardzo szybkim czasie zrobi się 20 tysięcy a z tej dwudziestki zdrowych i jędrnych (bezrobotnych żyjących na socjalu) imigrantów, rozmnoży się kolejne czterdzieści tysięcy. Trzeba tym ludziom zapewnić mieszkania, pracę, opiekę medyczną, wykształcenie i w przyszłości nowe kluby przyszłych muzułmańskich posłów. Po co owijać w bawełnę naród Polski! Niech Ewka powie jasno -Słuchajta polskie matoły, rudy mi kazał to ja zrobiłam, będzie zimia obiecana dla araba i barana, już się żyd po sklepie kręci i nabiera sporej chęci, kamienice wykupili, bo w Krakowie ma pupili, Walc im zagra gdzieś w oddali, znów Polaczka wykiwali. PO co dzisiaj się dołować, lepiej na siedząco chować, kto kumaty - wie co grane! Polak jednak ma przesrane. Pod zaborem nas trzymali, ci z Wersalu też się śmiali i nie wiedzieć dziś, dlaczego jesteś żydem mój kolego. Taka moda w kraju tym, że będziemy zmieniać hymn.

środa, 8 lipca 2015

Paweł Kukiz



Od dwóch miesięcy nosiłem się z zamiarem przedstawienia wizerunku (moimi oczami) Pana Pawła Kukiza. Powiem krótko i na temat, jakie są moje odczucia, a mianowicie: Bardzo dobrze się stało, że Paweł Kukiz nie został wybrany prezydentem. Pewnie zastanawiacie się Państwo, dlaczego. Odpowiedź jest bardzo prosta i niestety gorzka. Otóż Kukiz nie byłby dobrym prezydentem (o czym mówiłem do przyjaciół i klientów). Pan Paweł popełnił bardzo wielki błąd okazując ogromną naiwność wchodząc w niezrozumiałe dla mnie kontakty z głupkiem Korwinem. Kukiz okazał się wielkim naiwniakiem, który najwyraźniej nie dorósł do polityki. Scena polityczna znacząco różni się od sceny muzycznej. Być może Paweł chciał zaistnieć, jak Piersi z utworem Bałkanica, tylko inaczej gra się do kielicha a inaczej dla ludu głodnego, którego nie wolno karmić tylko jednym tematem, jakim są JOW-y… ponieważ tym się naród nie nakarmi. Teraźniejszy okres nie jest przychylny dla Kukiza. Przewiduje sporo napięć i niepotrzebnych słów, które padać mogą w najmniej przewidzianych okolicznościach. Czeka go mało stabilna forma polityki i co za tym idzie mało konkretna. Ponieważ ludzie mają stanowczo dość obecnych polityków nie wykluczam małego sukcesu, który ukazuje się w późniejszym czasie dla Kukiza. Tylko aby tak się stało Pan Paweł musi w końcu wydorośleć i zrozumieć sens swojej nowej drogi, którą postanowił wybrać. Nie można Panie Pawle otwierać się przed starym głupim żydem i dawać ponosić się niepotrzebnym emocjom, tylko dlatego, że zazdrosny stary pajac Pana wyprowadził na manowce. Myślę, że następnym razem nauczy się Pan liczenia i przypomni Pan sobie podstawową zasadę „Umiesz liczyć - licz na siebie”. W końcu pracuje Pan na swoje nazwisko, więc proszę nigdy nie łączyć swojego nazwiska z jakimiś dziwactwami krążącymi w polityce od dwudziestu lat. Myślę, że więcej Pan dobrego może zrobić dla tego kraju z drugiego szeregu. Być może ktoś Pana uchronił przed wielkim błędem, jaki kiedyś popełnił pewien ciemny elektryk, który ogarnięty klimatem szabatu do dnia dzisiejszego nie może spojrzeć uczciwym z Solidarności w oczy. Proszę się Panie Pawle zastanowić. Albo będzie Pan śpiewał i tańczył na scenie dla mas, albo będzie Pan mówił i robił na scenie dla nas. Wybór należy do Pana.

sobota, 4 lipca 2015

Złe myśli


Każdego dnia w każdej godzinie, minucie i sekundzie kłębią się w naszej głowie myśli. Każda myśl stworzona w naszym umyśle, w mniejszym lub większym stopniu wpływa na nasze życie. Wszystkie negatywne myśli wywołane niekiedy wspomnieniami destabilizują nasz osobisty rozwój. Nie skupiamy się dostatecznie na pozytywnym myśleniu lepszego jutra, tylko marnujemy czas i świadomie pozwalamy na wpuszczenie zawirusowanej bakterii złych wspomnień, w naszej głowie, które systematycznie i skutecznie pozbawiają nas w przyszłości szczęścia. Jako przykład zaprezentuje Państwu krótką historię pewnej pary.
Romeo swoim niezdecydowaniem nie potrafił określić pewnych uczuć, które nim w danym czasie kierowały, co spowodowało oddalenie się od niego Julii, która w poszukiwaniu (być może stabilizacji lub dodatkowych wrażeń) poznała tresera, który zaimponował jej swoją postawą. Kiedy Romeo uświadomił sobie, że traci Julie jego stan emocjonalny runął w gruzach. Myśli o zdradzie Juli nie pozwalały na normalne życie temu mężczyźnie. Chwilami obwiniał samego siebie, innym razem szukał logicznego wytłumaczenia występku Julii. Wszystko to powodowało ogromny chaos w jego głowie i nie pozwalało na normalne życie.
To tylko taki krótki scenariusz, jakie pisze nam czasami życie. Teraz wyobraźcie sobie Państwo siebie w roli Romea. Czy również będziecie rozmyślać i zamartwiać się negatywnymi myślami? Oczywiście, że tak. Będziecie jak Romeo rozdrapywać rany i cierpieć emocjonalnie, ponieważ my ludzie uwielbiamy cierpieć i zamartwiać się na zapas. Bardzo często potrafimy wmawiać sobie nieszczęścia i pecha. Potrafimy również mamrotać pod nosem, że niesiemy klątwę z czwartego pokolenia, bo tak jest nam najłatwiej. Zastanówcie się teraz, ale bardzo poważnie i w spokoju, zanim doczytacie do końca ten post, co powinniście w takim przypadku zrobić?...
Powinniście przepędzić swoje negatywne myśli, ponieważ one zaśmiecają Wam głowę. Powinniście również znaleźć wspólne rozwiązanie problemu (Julia, Romeo), czyli usiąść oko w oko z partnerką i porozmawiać szczerze. Być może po takiej rozmowie będziecie wiedzieli czy jest się czym zamartwiać, czy też powinniście szybciutko zapomnieć o wybrance i poznać inną. Pamiętajcie Państwo, że wasze myśli kształtują Wasze życie - jakie życie takie myśli. Myśli z życiem idą w parze, czy się Wam to podoba czy też nie. To one wprowadzają nas w nastrój dobry lub przygnębienia. Jeżeli często myślimy, że już nikt nas nie pokocha to będzie to bardzo realne. Jeżeli dana osoba coraz częściej myśli o samobójstwie, to istnieje ryzyko, że to zrobi. Osoby poszukujące pracy, nigdy nie powinny powątpiewać w jej znalezienie. Wszyscy ci, którzy walczą z chorobami, nigdy nie powinni dopuszczać myśli o przegranej.

Róbcie w swoim życiu wiele pozytywnych zmian. Przede wszystkim powinniście dużo marzyć i pragnąć abyście mogli zobaczyć efekty. Nauczcie się wierzyć w swoje szczęście, które niejednokrotnie Was jeszcze w życiu zaskoczy. Wszystkim pesymistkom i pesymistom życzę odważnych i pozytywnych myśli w tworzeniu swojej przyszłości. Módlcie się, medytujcie, róbcie wizualizację, wysyłajcie pozytywne myśli w kosmos, ale coś róbcie żebyście przestali narzekać. 

sobota, 27 czerwca 2015

Definicja Miłości


Jaka jest definicja miłości? Nie ma żadnej ponieważ miłość albo istnieje albo jej nie ma. Wszyscy ci, którzy twierdzą, że kochają muszą a nawet powinni udowodnić swoją lojalność względem drugiego człowieka w celu potwierdzenia prawdomównosci. Bardzo łatwo i w sposób wyrafinowany przychodzi z wielką łatwością niektórym słowo" kocham", które po kilku dniach lub tygodniach zamienia się tylko i wyłącznie w puste słowo. Niektórzy przywykli wręcz do wypowiadania takich słów w celu tylko i wyłącznie omamienia drugiej osoby. Choć zdażają sie takie wypadki, w których pewne osoby wierzą w tego typu zapewnienia i to zdaża się dość bardzo często. Osobiscie zastanawiałem się czym faktycznie jest to uczucie zwane przez ludzi miłością? Po wielu latach obserwacji jak również doświadczenia z pracy z ludźmi coraz częściej dochodzę do wniosku, że jest to w 97% tylko pewnego rodzaju zauroczenie, które przypomina miłość, a które z miłościa nie ma nic wspólnego. Dlaczego tak uważam? Chćby dlatego, że kochając drugiego człowieka nie będziemy w stanie ubliżać mu lub gardzić jego osobą, bo jak logicznie można wytłumaczyć, że kogoś kochamy i ubliżamy tej osobie. Bo jak logicznie wytłumaczyć, że kochamy ale zdradzamy z innymi. I w końcu jak logicznie wytłumaczyć, że kogoś kochamy ale tylko na chwilę? Takie właśnie perypetie dotykają nas wszystkich, bez względu na rasę, płeć i status społeczny. Myślę, że powinniście sobie Państwo uświadomić, że albo kochacie daną osobę, albo tylko chwilowo jesteście pod wrażeniem tej osoby... ale z pewnością nie wolno Wam wypowiadać słowa "kocham", bo to jest bardzo zobowiązujące słowo, przed którym nie ma już nic bardziej przekonywującego.
Tak jak wcześniej wspominałem dla pewnych osób słowo "kocham" jest tylko słowem, do którego już tak przywykl,i jak przeciętny polityk do składania obietnic swoim wyborcom. Dla niektórych z Państwa (mam na myśli tych z wysokimi moralami i sztywnym kręgosłupem) słowo kocham jest czymś bardzo ważnym i niepodlegającym ani dyskusji ani podważeniu tego słowa. Bądźcie świadomi przyszłości słów, które wypowiadacie oraz zachowajcie czujność przed oszustami i oszustkami, którym słowo kocham przychodzi z taką łatwością jak przeciętnemu Kowalskiemu wypicie porannej kawy. Bądźcie ostrożni i nie wypowiadajcie słów, których sami nie jesteście w stanie zrozumieć. W swojej wieloletniej praktyce spotykałem osoby, które tak mocno kochały, że po odejściu ukochanej osoby nigdy nie zwiazały się z nikim innym i to można określić mianem prawdziwej miłości. Miłość jest tylko jedna i nie należy dzielić jej na części i zastanawiać się nad jej istnieniem. Miłość albo jest, albo jej poprostu nie ma.

sobota, 20 czerwca 2015

Sprawdzalność- moich przepowiedni cz.III



Dziś wiemy już, że Pani Beata Szydło będzie nowym premierem i myślę, że to bardzo dobre posunięcie ze strony PiSu. Jak już wcześniej Państwa informowałem o swojej wizji w dniu 30 października 2014 roku w poście zatytułowanym "Jarosław Kaczyńsk" - Pan Jarosław przechodzi (delikatnie mówiąc) w stan spoczynku. Oczywiście mam tu na myśli karierę polityczną. Powiem krótko - praktycznie jest on już jedną nogą poza sceną polityki, o czym przekonamy się na początku przyszłego roku.

Po raz kolejny udawadniam swoją skuteczność w przepowiadaniu przyszłości. Jak już zdążyli Państwo zauważyć, Jarosław Kaczyński od początku 2015 roku był mało aktywnym politykiem, który małymi krokami opuszczał pierwszoplanową rolę w PiSie. Obecnie będziemy mieć nowego prezydenta oraz nową premier z tego samego ugrupowania. Sam Kaczyński zagrać może pierwsze skrzypce z drugiego szeregu. Jeszcze pozostaje on prezesem PiSu, ale to tylko kwestia czasu, kiedy i tu przyjdzie mu rozstać się z tak zaszczytnym stanowiskiem.


wtorek, 16 czerwca 2015

Polak myśli?



Polak to jeden z najbardziej zdolnych obywateli Ziemi. Jako jeden z nielicznych, o ile, jako nie jedyny, potrafi w błyskawicznym tempie zmienić swój zawód, poglądy, zainteresowania i miejsce zamieszkania. Jesteśmy urodzonymi maszynami, którymi można sterować, manipulować i wpuszczać w maliny. Mówi się potocznie, że chytry jesteś jak żyd, ale to określenie bardziej pasuje do nas Polaków z prostego względu. To my, Polacy, jesteśmy najbardziej zachłannym narodem, którego za marne dolary, złotówki i euro inni obywatele zmieniają i kształtują według swoich potrzeb. Sprzedajemy się sami i sprzedajemy naszych bliskich, rodziny, ziemie i przyszłość naszych dzieci, nie licząc się z późniejszymi konsekwencjami. Dla 98% społeczeństwa polskiego liczy się tylko chwila, okazja i jedna ważna myśl - Nie będę frajerem, jak ja nie wezmę w tym udziału to zrobi to ktoś inny i zarobi. Tak właśnie tępi i pazerni ludzie podchodzą do życia mając tylko bardzo wąskie spojrzenie na przyszłość.
 Ponieważ często słuchamy i wzorujemy się na innych nie mając własnego zdania, to i często wpadamy w system manipulowania nami, który z czasem robi z nas nie tylko tresowane umysły, ale robi też tresowane lwy. I co z tego, że głośno ryczymy, że jesteśmy groźni skoro chodzimy tylko w klatkach a nasz wybieg, jako teren z każdym dniem traci swój metraż. Z dnia na dzień stajemy się niewolnikami na własnej ziemi, aż ktoś wpadnie na genialny pomysł i stworzy nam w naszym kraju rezerwat jak niegdyś stworzono Indianom. Dlaczego nasze społeczeństwo jest tak beznadziejnie naiwne? Ponieważ wierzymy kłamcom i krętaczom, wyrafinowanym politykom i wszystkim tym, którzy karmią się Waszym kosztem. Tylko w naszym kraju wygrywa kłamstwo i cwaniactwo, ludzie uczciwi, mówiący prawdę nie mają żadnych szans wśród pozostałej grupy społecznej. Wręcz przeciwnie są oni dyskryminowani i uważa się ich za odmieńców, dlaczego? Ponieważ nie idą ramię w ramię z resztą bezmyślnego stada i to jest już powód do braku akceptacji takich osób. Żaden uczciwy polityk, urzędnik, policjant czy też prokurator nie znajdzie akceptacji wśród pozostałej grupy ciemnego stada. Wcześniej czy później, zostanie on wydalony z tej nietykalnej grupy lub oskarżony o coś, czego nie zrobił. Tylko Polak przebywający za granicami kraju, doi i przerabia drugiego Polaka, który wyjechał za chlebem. Nie pomożemy, jeśli nie zobaczymy korzyści w postaci pieniędzy a jeśli nie będziemy mogli zarobić na innym to z przyjemnością i wielkim uśmiechem na twarzy podłożymy swojego brudnego kulosa… A co! Niech się przewróci! A jak będzie wstawał to sprzedamy mu jeszcze kopa, oby tylko nie zobaczył, kto go kopie. Z takiego właśnie większość Polaków założenia wychodzi - nie pomożemy, ale zaszkodzić zawsze możemy… i to będzie kolejny powód do naszej satysfakcji!
Nie interesujemy się naprawdę ważnymi sprawami, ponieważ one nas przerastają mamy umysł przystosowany tylko do tego, do czego przystosowali nas wykwalifikowani treserzy, czyli do myślenia o dniu dzisiejszym i czasami dniu jutrzejszym. Mało kto na dzień dzisiejszy myśli o przyszłości tego kraju i o tym, w jaki sposób przyjdzie nam żyć w Polsce za 20 lat. Największym uznaniem społeczeństwa, cieszą się kłamcy i oszuści, ponieważ karmią nas tym, czym chcemy być karmieni, a więc bajkami o Tymie i Tumie, poklepując nas po ramieniu od czasu do czasu, wpajając nam swoją beznadziejną historię nierealnej wizji. Nie obrażając mądrości społeczeństwa Polskiego i tym samym swojej mądrości zadałem sobie kiedyś pytanie, na które do dnia dzisiejszego nie potrafię odpowiedzieć - Dlaczego niektóre osoby, powiedzmy sobie konkretnie – politycy, dziennikarze, sędziowie i osoby drugiego planu, masowo zmieniali swoje nazwiska oraz starannie zacierali ślady pochodzenia? Czyżby wstydzili się swoich korzeni? Jaki cel wyznaczali sobie takim zachowaniem? Co było powodem podeptania przez nich własnego pochodzenia i tym samym zdradzenia matki ojczyzny? A może to tylko aktorzy w chwilowych szatach polskiej flagi? Może to trupa wędrownych komediantów z Tel Awiw-Jafa, która szykuje nam przedstawienie zat. „Skrzypek na dachu”… O! Przepraszam to przedstawienie już było na przełomie lat 80/90, teraz ta sama trupa szykuje spektakl pod tytułem „Nasz komornik na twojej posesji cz. I”.  Części II pewnie już nie będą musieli przedstawiać z powodu braku środków finansowych polskiego widza i pozostanie trupie komediantów tylko efektowne ściągnięcie maski, co w zasadzie już się zaczyna dziać. Chciałbym teraz skierować pytanie do prawdziwego społeczeństwa Polskiego: Czy my, Polacy powinniśmy wierzyć tym, którzy zmieniają nazwiska i wyrzekają się swojego pochodzenia? Jeśli powinniśmy im wierzyć, to czy tacy ludzie nie wyrzekną się niebawem nas, Polaków? Bo w końcu, kim my jesteśmy dla tej grupy? Jaką wartość przedstawiamy dla nich? Skoro przed nami ukrywają swoją prawdziwą twarz, to, po co to robią?
Myślę, że ten, kto ukrywa prawdę, ma ku temu powód. Jaki więc my mamy powód by wierzyć temu, kto ukrywa prawdę?

środa, 10 czerwca 2015

The End


W poście "rok 2015 Polska cz.I" opublikowanym w dniu 17 stycznia napisałem:

Sytuacja w naszym kraju nie zapowiada się optymistycznie. Czekają nas, Polaków bardzo duże zmiany, między innymi w polityce. Nie boję się użyć takiego stwierdzenia, że staniemy nad przepaścią, w której uczestniczyć będą dwa rodzaje społeczeństwa (ci, którzy mają dostatecznie zapewnione dochody i świetlistą przyszłość oraz ci, którzy ledwo wiążą koniec z końcem i którym los ich rodzin nie pozostaje obojętny). Poszukiwanie w tym przypadku dialogu pomiędzy tymi grupami społeczeństwa nie przyniesie żadnego porozumienia, a jeśli nawet miałoby przynieść to tylko krótkotrwały dwumiesięczny efekt joja, który po nabraniu rozmachu będzie nie do zatrzymania.

Ta niestety przepaść dopiero się zaczyna. To moim zdaniem początek końca obecnego rządu oraz Pani Premier Kopacz. Sama dymisja premierów, wicepremierów oraz Marszałka Sejmu Sikorskiego, jest conajmniej bez sensu z prostej przyczyny - ten lifting, który przewidywałem w 2014 roku nie wnosi żadnych zmian dla przeciętnego Polaka. Jest on jedynie rozpaczliwym posunięciem ze strony Pani Premier i nic poza tym. W dalszej części "rok 2015 Polska cz.I" przepowiadałem:
A wszystko to za sprawą kobiety, która będzie chciała zyskać tylko na czasie (podkreślam - tylko na czasie), bo osobiście doprowadzić może ona do zaostrzenia konfliktu i nieodwracalnych skutków. Odnoszę wrażenie, że obecna Pani Premier jest daltonistką i widzi tylko te kolory, które pozostawił jej w zapiskach Donald Tusk. Angela Merkel również zauważyła tą przypadłość, ponieważ kierować musiała Panią Kopacz na czerwony dywan, (pewnie utkany na Kremlu) więc może dlatego nasza „żelazna dama” nie mogła złapać równowagi na nim. Oby w tym roku Pani z mocniejszą głową (Angela) nie prowadziła naszej Pani Premier tak samo jak podczas pierwszej wizyty w Niemczech.
Pani Kopacz nie jest i nie będzie dobrą Panią Premier z bardzo prostych powodów. Jedynym jej założeniem jest spełnienie obietnic, które złożył Tusk i na pewno nie mam na myśli obietnic składanym wyborcom. Do 2016 roku zadaniem Platformy Obywatelskiej jest tylko i wyłącznie postawienie kropki nad i, która z pewnością nie będzie służyć interesom naszego kraju.
Nie przewiduję długiej kariery obecnej Pani Premier. Dotkliwe potknięcie spotka ją już w marcu. Pomimo tego faktu, że może ona urobić górników, to i tak będzie tylko chciała zyskać dwa miesiące spokoju. Gdybyście Państwo zadali mi pytanie czy zaufałbym Pani Premier, odpowiedziałbym z dużym przekonaniem - NIE.
Miesiąca kwietnia postanowiłem w żaden sposób nie komentować. Mogę tylko powiedzieć, że jest on bardzo niekorzystny, a jego wpływy odczuwać będziemy jeszcze w maju.

To jest definitywny koniec Platformy Obywatelskiej, nie wspominając już o burakach z PSL, których w jednym z postów określiłem mianem kleszczy... których w tym roku jak na złość przybyło. Tak jak przepowiedziałem 17 stycznia tego roku, że nie przewiduję długiej kariery Pani Kopacz, tak swoje słowo podtrzymuje i z upływem miesięcy jeszcze bardziej nie wierzę tej kobiecie, a jej pracę oceniam jako beznadziejną!

Czy obecnie jest jakaś szansa na uratowanie wizerunku Pani Premier? Myślę, że jest ale znając chytrość tego rzadu w wynagradzaniu przeciętnego zjadacza chleba (takiego jak ja) to powiem bez pardonu, jak to mówił Smoleń do Laskowika, że ni ma cudów dla Pani Kopacz... ale gdyby mi odpowiednio zapłaciła to czemu nie :-) może i bym pomógł. Skoro tyle milionów rozdaje się na lewo i prawo, to co znaczy jeden marny milionik dla takiego jak ja. Jak to mówią chłopaki z drugich stron szeregu - interes to interes.

Do wierzących i niewierzących

 Sprzyjająca pora i czas na przypomnienie cytatu Władysława Reymonta: Siłę człowieka mierzy się ilością jego nieprzyjaciół. Ilu zatem Jezus ...